Risto Isomäki
TYTUŁ ORYGINALNY:
Litium 6
TYTUŁ POLSKI:
LIT-6
WYDAWNICTWO:
Kojro
LICZBA STRON:
311
II wojna światowa obfitowała w wiele niespotykanych wcześniej wydarzeń.
Po raz pierwszy cały świat stał się jednym wielkim polem bitewnym. Żaden
wcześniejszy konflikt nie pochłonął tyle ofiar i nigdy przedtem do zniszczenia
wroga nie wykorzystywano bomb atomowych. W 1945 roku zadebiutowały w tej
dziedzinie Stany Zjednoczone zrzucając dwa rodzime twory na Hiroszimę i
Nagasaki. Little Boy i The Fat Man nie były wyłącznie jednorazową bronią
masowego rażenia. Kilka miesięcy po ich eksplozji II wojna światowa dobiegła
końca, ale wyścig zbrojeń trwał o wiele dłużej. Dwubiegunowy podział świata wymagał od
największych potęg nieustannej gotowości do ataku. Stany Zjednoczone i Japonia
pozostające po dwóch stronach barykady, bez większych problemów
prowadziły kolejne próby jądrowe z wykorzystaniem konstruowanych na bieżąco
bomb. Tę ekscytującą i niebezpieczną tematykę wykorzystał Risto Isomäki w
swojej książce pt.: LIT-6.
Koncern Yoshikawa w Osace pracuje nad sporządzeniem projektu
reaktora atomowego. Pewnego dnia w siedzibie tej instytucji dochodzi do
kradzieży. Nieznani sprawcy mordują strażników i wykradają moduły LR stanowiące
część reaktora jądrowego Rapid-L. Jeśli ktoś porywa się na tego typu czyn, to
zachodzi duże prawdopodobieństwo, że chce na własną rękę skonstruować broń
jądrową. Hipotetyczne niebezpieczeństwo, które może zagrażać ludzkości, wymaga
natychmiastowej interwencji. Okazuje
się, że fachowcami w dziedzinie tego typu śledztw stają się pracownicy Nuclear
Terrorism Unit. Wśród nich jest Lauri Nurmi, który poświęci wszystko, byle
tylko zapobiec kolejnemu tragicznemu w skutkach konfliktowi. Lauri i jego
kompani z N.T.U. starają się po nitce dojść do kłębka, którym w tym wypadku
może być bomba wodorowa. Naszemu bohaterowi wciąż wydaje się, że jest o krok od
odkrycia tożsamości złodzieja, tymczasem ciągle giną kolejne radioaktywne
substancje. Sytuacja staje się na tyle
beznadziejna, że o całej sprawie należy poinformować panią prezydent USA.
Wreszcie pracownicy N.T.U. namierzają statek przewożący podejrzany ładunek
radioaktywny do portu w Los Angeles. Są przekonani, że jest nim bomba
skonstruowana z poszukiwanych substancji. Lauri i jego ukochana Alice
postanawiają zastawić pułapkę na ekipę statku. Gdy są już o krok od zakończenia
śledztwa, sytuacja nieoczekiwanie się zmienia. Jak skończy się ta nieco podejrzana historia? Czy złodziejowi udało się
skonstruować bombę i czy będziemy świadkami wybuchu choć trochę podobnego do
eksplozji reaktora jądrowego w Czarnobylu? Wszystko jeszcze przed Wami, Drodzy
Czytelnicy.
Thriller ekologiczny już samą nazwą zapowiada niezłą hybrydę.
Poszukiwania wszelkich informacji na temat tego gatunku, powodowały na mojej
twarzy wiele uśmiechu. Ostatecznie zmuszona byłam do skonstruowania czegoś na
kształt definicji, która ułatwiłaby mi ocenę lektury. Zatem gatunek ten nie
różni się pod względem budowania napięcia niczym od tradycyjnego thrillera.
Jedyna odmienność polega na tym, że potencjalni bohaterowie próbują uratować
świat ( lub jakieś miejsce) przed ekologiczną katastrofą. Pomysły bywają różne:
trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, globalne ocieplenie – każdy temat jest
równie dobry i równie aktualny. Isomäki postawił na broń jądrową. Jakie
osiągnął efekty? Niesamowite! Nigdy wcześniej nie przeczytałam tylu naukowych informacji
na temat konstrukcji i eksploatacji broni masowego rażenia. Opisy
poszczególnych substancji i ich zachowań w różnych warunkach po prostu zwalają
z nóg. Wszystko świetnie wyjaśnione i scharakteryzowane. Szkoda tylko, że dla
fizyka. No, może jeszcze chemik by sobie
z tym wszystkim poradził. Biedny żuczek humanista (czyli ja) niestety
czasami czuł się nieco zagubiony w tym jądrowym świecie. Podziwiam autora za
jego osobiste zainteresowania związane z energią jądrową, ale niestety
podzielić ich nie mogę. Stąd też te
naukowe opisy nastręczały mi najwięcej trudności.
Poza tymi niewielkimi mankamentami LIT-6 jest całkiem dobrą powieścią sensacyjną, która kończy się w dość nieoczekiwany sposób. W zasadzie
tam, gdzie chcielibyśmy widzieć zakończenie, powieść Isomäkiego dopiero się rozpoczyna.
Mało kto potrafi tak oszukać czytelnika, by poczuł się zdezorientowany i
zupełnie zagubiony. Za pomysłowość i nietypową tematykę należą się autorowi
słowa uznania. Warto również wspomnieć o wyjątkowo prostej i przez to
urzekającej okładce przedstawiającej prawdopodobnie wybuch bomby atomowej.
Czerwone tło potęgujące uczucie obserwowania katastrofy, nie pozwala oderwać
wzroku od tej interesującej oprawy. Jedyną ucieczką przed jej hipnotycznym
wpływem staje się rozpoczęcie przygody z LIT-6. To co, jesteście żądni mocnych wrażeń?
Pozycja godna polecenia fizykom i chemikom, tudzież pasjonatom
ekologii. Pozostali zainteresowani wątkami sensacyjnymi również znajdą w niej
coś dla siebie, o ile wytrzymają wszystkie naukowe wstawki rozrzucone na
kartach tej książki. Jeśli LIT-6 nie przekona Was od pierwszej strony, to za
nic w świecie się nie poddawajcie. Potem będzie już tylko lepiej, a na końcu pojawi
się nawet uczucie niedosytu i chęć dalszej lektury.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa:
Muszę przyznać, że zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tą książkę. Przeglądając ją w internecie nie wydawała mi się interesująca. Także dziękuję za zachęcenie. ;)
OdpowiedzUsuńZróbmy se spotkanie, a nie żadną bombę ;)
OdpowiedzUsuńCzy to ma być zaproszenie na randkę? Bardzo oryginalne :D
UsuńPewnie, chodź do kina, będzie bombowo - tylko oby nie wystrzałowo ^^
UsuńNie wiem, czy mogę Ci zagwarantować taką eksplozję. :P
UsuńZazwyczaj sensację lubię. Ale jakoś taka tematyka nie przypadła mi do gustu.
OdpowiedzUsuńOstatnio, za dużo wstawek fizycznych lub chemicznych, źle działa na mój mózg ;)
II Wojna Światowa to jednak nie moja tematyka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Książka jak najbardziej dla mnie. Poza tym, że z ekologią jestem za pan brat, to tematyka książki jak najbardziej mi odpowiada, a co do opisów substancji, to może i bym sobie poradziła, kiedyś dawno temu chodziłam do szkoły o profilu chemicznym, a i jak się studiowało na kierunku technicznym (piękne czasy ;)), to chemii też nam nie poskąpili ;) W każdym razie Twoja recenzja bardzo mi się spodobała i rozejrzę się za książką :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię thrillery, ale obawiam się, że te opisy fizyczno-chemiczne mnie wymęczą i zniechęcą do czytania. Ale trzeba przyznać, że sam pomysł jest intrygujący :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie nie zraziły żadne opisy :) Faktycznie na pewno bardziej spodobają się pasjonatom, aczkolwiek ja uważałam je za ciekawy dodatek :)
OdpowiedzUsuńTematyka bomb atomowych kompletnie mnie nie interesuje. Ekologia śmiertelnie mnie nudzi, a fizykiem i chemikiem też nie jestem i raczej już nim nie zostanę. :) Wymęczy mnie tylko psychicznie ta lektura, wynudzę się, a zrozumiem prawdopodobnie z niej niewiele o ile w ogóle coś. Dlatego tym razem spasuję. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam. Lubię powieści, które przemycają jakieś naukowe informacje, ciekawostki. Im ich więcej, tym lepiej;)
OdpowiedzUsuńTemat bomb jest tematem odległym dla mnie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby trochę zmienić swoje nastawienie. :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńZ początku zaintrygowałaś mnie tą książką, ale jak później napisałaś, że to dla chemików i fizyków, to zdecydowanie stwierdziłam, że nie dla mnie. Szkoda. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTo kompletnie nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię thrillery naukowe, nawet jeśli moja (równiez humanistyczna) dusza musi się czasem nabiedzić, by nadążyć za zbyt odbiegającymi w specjalistyczną stronę wywodami. Ale wolę przegięcia w tę stronę niż w drugą, czyli pobieżne i infantylne traktowanie fachowych kwestii, co bardzo nadkrusza wiarygodność całej powieści. Zwrócę na to uwagę, to już druga rzecz wydawnictwa Kojro, która przykuła moją uwage w tym tygodniu. Finowie w natarciu!
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję, że chcę ja przeczytać:p Chyba trochę nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńLubię thrillery z dobrym i oryginalnym tłem. W dodatku zapowiada się wielkie BUM, jeśli będę chciała troszkę podnieśc poziom adrenaliny z pewnością sięgnę:)
OdpowiedzUsuń