sobota, 11 sierpnia 2012

Zróbmy...bombę atomową!

AUTOR:
Risto Isomäki
TYTUŁ ORYGINALNY:
Litium 6
TYTUŁ POLSKI:
LIT-6
WYDAWNICTWO:
Kojro
LICZBA STRON:
311




II wojna światowa obfitowała w wiele niespotykanych wcześniej wydarzeń. Po raz pierwszy cały świat stał się jednym wielkim polem bitewnym. Żaden wcześniejszy konflikt nie pochłonął tyle ofiar i nigdy przedtem do zniszczenia wroga nie wykorzystywano bomb atomowych. W 1945 roku zadebiutowały w tej dziedzinie Stany Zjednoczone zrzucając dwa rodzime twory na Hiroszimę i Nagasaki. Little Boy i The Fat Man nie były wyłącznie jednorazową bronią masowego rażenia. Kilka miesięcy po ich eksplozji II wojna światowa dobiegła końca, ale wyścig zbrojeń trwał o wiele dłużej.  Dwubiegunowy podział świata wymagał od największych potęg nieustannej gotowości do ataku. Stany Zjednoczone i Japonia pozostające po dwóch stronach barykady, bez większych problemów prowadziły kolejne próby jądrowe z wykorzystaniem konstruowanych na bieżąco bomb. Tę ekscytującą i niebezpieczną tematykę wykorzystał Risto Isomäki w swojej książce pt.: LIT-6.


Koncern Yoshikawa w Osace pracuje nad sporządzeniem projektu reaktora atomowego. Pewnego dnia w siedzibie tej instytucji dochodzi do kradzieży. Nieznani sprawcy mordują strażników i wykradają moduły LR stanowiące część reaktora jądrowego Rapid-L. Jeśli ktoś porywa się na tego typu czyn, to zachodzi duże prawdopodobieństwo, że chce na własną rękę skonstruować broń jądrową. Hipotetyczne niebezpieczeństwo, które może zagrażać ludzkości, wymaga natychmiastowej interwencji. Okazuje się, że fachowcami w dziedzinie tego typu śledztw stają się pracownicy Nuclear Terrorism Unit. Wśród nich jest Lauri Nurmi, który poświęci wszystko, byle tylko zapobiec kolejnemu tragicznemu w skutkach konfliktowi. Lauri i jego kompani z N.T.U. starają się po nitce dojść do kłębka, którym w tym wypadku może być bomba wodorowa. Naszemu bohaterowi wciąż wydaje się, że jest o krok od odkrycia tożsamości złodzieja, tymczasem ciągle giną kolejne radioaktywne substancje. Sytuacja staje się na tyle beznadziejna, że o całej sprawie należy poinformować panią prezydent USA. Wreszcie pracownicy N.T.U. namierzają statek przewożący podejrzany ładunek radioaktywny do portu w Los Angeles. Są przekonani, że jest nim bomba skonstruowana z poszukiwanych substancji. Lauri i jego ukochana Alice postanawiają zastawić pułapkę na ekipę statku. Gdy są już o krok od zakończenia śledztwa, sytuacja nieoczekiwanie się zmienia. Jak skończy się ta nieco podejrzana historia? Czy złodziejowi udało się skonstruować bombę i czy będziemy świadkami wybuchu choć trochę podobnego do eksplozji reaktora jądrowego w Czarnobylu? Wszystko jeszcze przed Wami, Drodzy Czytelnicy.

Thriller ekologiczny już samą nazwą zapowiada niezłą hybrydę. Poszukiwania wszelkich informacji na temat tego gatunku, powodowały na mojej twarzy wiele uśmiechu. Ostatecznie zmuszona byłam do skonstruowania czegoś na kształt definicji, która ułatwiłaby mi ocenę lektury. Zatem gatunek ten nie różni się pod względem budowania napięcia niczym od tradycyjnego thrillera. Jedyna odmienność polega na tym, że potencjalni bohaterowie próbują uratować świat ( lub jakieś miejsce) przed ekologiczną katastrofą. Pomysły bywają różne: trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, globalne ocieplenie – każdy temat jest równie dobry i równie aktualny. Isomäki postawił na broń jądrową. Jakie osiągnął efekty? Niesamowite! Nigdy wcześniej nie przeczytałam tylu naukowych informacji na temat konstrukcji i eksploatacji broni masowego rażenia. Opisy poszczególnych substancji i ich zachowań w różnych warunkach po prostu zwalają z nóg. Wszystko świetnie wyjaśnione i scharakteryzowane. Szkoda tylko, że dla fizyka. No, może jeszcze chemik by sobie  z tym wszystkim poradził. Biedny żuczek humanista (czyli ja) niestety czasami czuł się nieco zagubiony w tym jądrowym świecie. Podziwiam autora za jego osobiste zainteresowania związane z energią jądrową, ale niestety podzielić ich nie mogę. Stąd też te naukowe opisy nastręczały mi najwięcej trudności. 

Poza tymi niewielkimi mankamentami LIT-6 jest całkiem dobrą powieścią sensacyjną, która kończy się w dość nieoczekiwany sposób. W zasadzie tam, gdzie chcielibyśmy widzieć zakończenie, powieść Isomäkiego dopiero się rozpoczyna. Mało kto potrafi tak oszukać czytelnika, by poczuł się zdezorientowany i zupełnie zagubiony. Za pomysłowość i nietypową tematykę należą się autorowi słowa uznania. Warto również wspomnieć o wyjątkowo prostej i przez to urzekającej okładce przedstawiającej prawdopodobnie wybuch bomby atomowej. Czerwone tło potęgujące uczucie obserwowania katastrofy, nie pozwala oderwać wzroku od tej interesującej oprawy. Jedyną ucieczką przed jej hipnotycznym wpływem staje się rozpoczęcie przygody z LIT-6.  To co, jesteście żądni mocnych wrażeń? 

Pozycja godna polecenia fizykom i chemikom, tudzież pasjonatom ekologii. Pozostali zainteresowani wątkami sensacyjnymi również znajdą w niej coś dla siebie, o ile wytrzymają wszystkie naukowe wstawki rozrzucone na kartach tej książki. Jeśli LIT-6 nie przekona Was od pierwszej strony, to za nic w świecie się nie poddawajcie. Potem będzie już tylko lepiej, a na końcu pojawi się nawet uczucie niedosytu i chęć dalszej lektury. 


Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa:


19 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tą książkę. Przeglądając ją w internecie nie wydawała mi się interesująca. Także dziękuję za zachęcenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zróbmy se spotkanie, a nie żadną bombę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to ma być zaproszenie na randkę? Bardzo oryginalne :D

      Usuń
    2. Pewnie, chodź do kina, będzie bombowo - tylko oby nie wystrzałowo ^^

      Usuń
    3. Nie wiem, czy mogę Ci zagwarantować taką eksplozję. :P

      Usuń
  3. Zazwyczaj sensację lubię. Ale jakoś taka tematyka nie przypadła mi do gustu.
    Ostatnio, za dużo wstawek fizycznych lub chemicznych, źle działa na mój mózg ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. II Wojna Światowa to jednak nie moja tematyka.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka jak najbardziej dla mnie. Poza tym, że z ekologią jestem za pan brat, to tematyka książki jak najbardziej mi odpowiada, a co do opisów substancji, to może i bym sobie poradziła, kiedyś dawno temu chodziłam do szkoły o profilu chemicznym, a i jak się studiowało na kierunku technicznym (piękne czasy ;)), to chemii też nam nie poskąpili ;) W każdym razie Twoja recenzja bardzo mi się spodobała i rozejrzę się za książką :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię thrillery, ale obawiam się, że te opisy fizyczno-chemiczne mnie wymęczą i zniechęcą do czytania. Ale trzeba przyznać, że sam pomysł jest intrygujący :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie nie zraziły żadne opisy :) Faktycznie na pewno bardziej spodobają się pasjonatom, aczkolwiek ja uważałam je za ciekawy dodatek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tematyka bomb atomowych kompletnie mnie nie interesuje. Ekologia śmiertelnie mnie nudzi, a fizykiem i chemikiem też nie jestem i raczej już nim nie zostanę. :) Wymęczy mnie tylko psychicznie ta lektura, wynudzę się, a zrozumiem prawdopodobnie z niej niewiele o ile w ogóle coś. Dlatego tym razem spasuję. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie przeczytam. Lubię powieści, które przemycają jakieś naukowe informacje, ciekawostki. Im ich więcej, tym lepiej;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Temat bomb jest tematem odległym dla mnie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby trochę zmienić swoje nastawienie. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Z początku zaintrygowałaś mnie tą książką, ale jak później napisałaś, że to dla chemików i fizyków, to zdecydowanie stwierdziłam, że nie dla mnie. Szkoda. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. To kompletnie nie moja bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tam lubię thrillery naukowe, nawet jeśli moja (równiez humanistyczna) dusza musi się czasem nabiedzić, by nadążyć za zbyt odbiegającymi w specjalistyczną stronę wywodami. Ale wolę przegięcia w tę stronę niż w drugą, czyli pobieżne i infantylne traktowanie fachowych kwestii, co bardzo nadkrusza wiarygodność całej powieści. Zwrócę na to uwagę, to już druga rzecz wydawnictwa Kojro, która przykuła moją uwage w tym tygodniu. Finowie w natarciu!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakoś nie czuję, że chcę ja przeczytać:p Chyba trochę nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię thrillery z dobrym i oryginalnym tłem. W dodatku zapowiada się wielkie BUM, jeśli będę chciała troszkę podnieśc poziom adrenaliny z pewnością sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń