AUTOR:
Agata Tuszyńska
TYTUŁ:
Tyrmandowie. Romans amerykański
WYDAWNICTWO:
DATA PREMIERY:
3 października 2012r.
Tym razem kolejna, interesująca zapowiedź książki, która ukaże się 3 października 2012 roku nakładem Wydawnictwa MG. Informację zamieszczam z dużym wyprzedzeniem, by zainteresowani już mogli odkładać na jej zakup. A teraz słów kilka od samego wydawnictwa:
Latem 2010 roku Mary Ellen Tyrmand, wdowa po
Leopoldzie Tyrmandzie, zajrzała
do dziewiętnastowiecznej japońskiej komody w
swoim nowojorskim mieszkaniu. Znalazła zaginiony – jak sądziła – pakiet listów
z pierwszego okresu ich znajomości. I korespondencję z późniejszych lat. Ciągle
się zastanawia, skąd się tam wzięły.
Tak
zaczyna się opowieść o spotkaniu, miłości i małżeństwie Mary Ellen i Leopolda
Tyrmanda.
O czym jest najnowsza książka Agaty Tuszyńskiej? Najkrócej mówiąc, o
miłości.
On miał
50 lat, gdy ją poznał. Za sobą wojnę, legendę playboya w komunistycznej Polsce,
literackie laury i gorycz politycznego wygnania. Autor pierwszego powojennego
bestsellera w swoim kraju, sensacyjnej powieści o Warszawie, był wówczas dwukrotnym
rozwodnikiem, autorem kontrowersyjnym i zakazanym u siebie, rozpoczynającym
nowy etap kariery w nieznanym kraju i języku. W
Ameryce, stawał się właśnie znaczącą postacią w intelektualnych kręgach Nowego
Jorku. Jego teksty zaczął drukować prestiżowy New Yorker, jeździł z wykładami
po uniwersytetach. Jako człowiek zza żelaznej kurtyny, z wielką pasją tłumaczył
Amerykanom sposób funkcjonowania komunizmu.
Ona,
studentka iberystyki Yale, czytała z młodzieńczym zachwytem jego artykuły,
które jak niczyje inne wyrażały jej poglądy na świat. Marzyła o poznaniu owego
niezwykłego moralisty. Miała 23 lata, kiedy napisała do niego pierwszy list i
doprowadziła do spotkania. Zdziwiła się, że okazał się niski. Zakochała od
razu, od chwili, kiedy starł jej z policzków nadmiar pudru. W jego
inteligencji, wiedzy, poczuciu humoru. Nazywała go: Lolek.
Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o życiu prywatnym autora Złego i fenomenalnego Dziennika 1954, to myślę, że (podobnie jak ja) obowiązkowo powinniście zapoznać się z tą pozycją.
Uwielbiam Tyrmanda, a "Złego" przeczytałam z zapartym tchem i nieukrywaną przyjemnością:) Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga i dowiedziałam się o tej premierze! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOni siem całujom!
OdpowiedzUsuńTeż byś chciał wymienić ślinę z taką osobistością :P
UsuńCzuję się zachęcona. Dzięki za tą podpowiedź :)
OdpowiedzUsuńPrzyjrzę się tej książce :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Sama pewnie nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, więc dzięki za podsunięcie tytułu :)
OdpowiedzUsuńJa się dopiero zaczynam interesowac Tyrmandem, czytam Złego, ale coś mi się wydaje, że to będzie dłuższa znajomośc:)
OdpowiedzUsuńJa najpierw poczytam Tyrmanda, a dopiero potem pomyślę o tej książce. Po kolei ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHistoria ich znajomości bardzo mnie zaintersowała, a szczególnie te listy. :)
OdpowiedzUsuńTymand wciąż jeszcze przede mną. Czas chyba wreszcie poszukać go w bibliotece.
OdpowiedzUsuńLubię romanse, więc i po ten z chęcią sięgnę:) Zresztą okładka jest bardzo klimatyczna, więc to dodatkowy atut.
OdpowiedzUsuń