Janusz Korczak
TYTUŁ:
Pamiętnik i inne pisma z getta
WYDAWNICTWO
W.A.B.
LICZBA STRON:
304
Są ludzie, którzy rodzą się po
to, by pomagać innym. Ich ofiarność względem drugiego człowieka zazwyczaj
pozostawia trwały ślad, którego nie sposób zatrzeć. W czasach II wojny
światowej, kiedy pomoc drugiemu człowiekowi była na wagę złota, nie zabrakło
ludzi dobrej woli. Do nich właśnie należał Henryk Goldszmit, którego po dziś
dzień znamy jako Janusza Korczaka. W sierpniu bieżącego roku minęło 70 lat od
czasu jego „ostatniego spaceru" ze swoimi podopiecznymi. Był to
pochód niezwykły, bo na jego końcu czekała okrutna śmierć w Treblince. By
uczcić pamięć o Januszu Korczaku, Wydawnictwo W.A.B. postanowiło stworzyć zbiór najważniejszych zapisków sporządzonych przez Starego Doktora. W ten
sposób powstała publikacja pt.: Pamiętnik i inne pisma z getta, którą miałam
przyjemność przeczytać.
Dostojewski mówi, że wszystkie nasze marzenia
spełniają się w biegu lat, tylko w tak wynaturzonej formie, że ich nie
poznajemy. – Ja poznaję swe marzenie z lat przedwojennych [1].
Janusz Korczak rozpoczął swoje
regularne zapiski pamiętnikarskie w maju 1942 roku, choć zamysł pisarski
powstał już trzy lata wcześniej. Ogrom codziennych obowiązków nie pozwalał
jednak lekarzowi na systematyczne pisanie. W późniejszych latach sytuacja
wyglądała podobnie. Na wielu kartach Pamiętnika możemy przeczytać, że Korczak
sporządzał wpisy głównie w nocy, bo tylko wtedy miał chwilę dla siebie. O czym
pisał? Najpierw o sobie, dzięki czemu stworzył krótką autobiografię. Powracał w
niej pamięcią do lat dzieciństwa spędzonego w ukochanej Warszawie. Snuł również
wiele opowieści o swojej rodzinie. Szaleństwo ojca, a potem śmierć matki
odcisnęły na późniejszym doktorze wyraźne piętno. W tych latach, kiedy
rozpoczynał swoją karierę lekarską i podróżował
po Europie odbywając praktyki zawodowe, Korczak miał jedno wielkie
marzenie. Chciał pojechać do Chin, gdyż od dzieciństwa interesował się tamtejszą kulturą i obyczajami. Wybuch II wojny światowej odebrał mu jednak nadzieję, na
rychłą podróż. Rok później Henryk Goldszmit znajdował się już za murami getta
warszawskiego, gdzie zapisał te dramatyczne słowa:
Nie ja do Chin, ale Chiny przyjechały
do mnie. Chiński głód, chińska poniewierka sierot, chiński pomór dzieci[2].
Sytuacja Żydów w getcie z
miesiąca na miesiąc była coraz gorsza. Mimo ciągłych zmian lokalowych (z
Krochmalnej 92 na Chłodną 33, zaś z Chłodnej na Sienną16/Śliską 9) Korczak nie
poddał się i nawet za murami prowadził słynny Dom Sierot. Najpierw trafiały do
niego dzieci osierocone, potem porzucone, ostatecznie rodzice oddawali Goldszmitowi
swe potomstwo, byle jak najdłużej uchronić je od śmierci. W ten sposób
sierociniec szybko zapełnił się dziećmi, które Stary Doktór traktował jak własne. W swym Pamiętniku pisze o nich następująco:
Miasto wyrzuca mi dzieci, jak
muszelki, ja nic – tylko dobry jestem
dla nich[3].
Dzieci na jednej z ulic getta warszawskiego |
Ta niezrównana dobroć
niewątpliwie pomagała lekarzowi w kontaktach z dziećmi. Stary Doktór traktował
każde z nich jak dorosłego człowieka[4].
Słuchał ich problemów i proponował rozwiązania. Nie narzucał swojej woli, nie
pouczał podopiecznych, a mimo to zaskarbił sobie ich miłość. Być może miały na
to wpływ także bajki, które opowiadał malcom przed snem. Dzięki nim, dzieci
poznawały inne, piękne historie, tak odmienne od codziennej egzystencji w
murach getta.
Codzienne obrazy z getta warszawskiego |
Jestem nie po to, aby mnie
kochali i podziwiali, ale po to, abym ja działał i kochał. Nie obowiązkiem
otoczenia pomagać mnie, ale ja mam obowiązek troszczenia się o świat, o
człowieka[5].
Z kolejnych zdań Pamiętnika spoziera na nas człowiek, który ani przez chwilę nie skarży się na swój los. Korczak
widzi otaczających go współbraci i czuje się im potrzebny. Nawet, gdy dopada go
ból lub choroba, nie zapomina o dzieciach. Jest z nimi zawsze. Je z nimi,
pomaga im i czuwa nad ich snem dzieląc z maluchami sypialnię. Jest wszędzie
tam, gdzie go potrzebują. Choć wiele razy ma szansę wydostać się z getta i
wyjechać z dala od Warszawy, decyduje się poświęcić dzieciom całe swe życie.
Korczak zastanawiał się w Pamiętniku,
czy można zrozumieć cudze wspomnienia. Ja myślę nad tym, jak je ocenić. Są to z
pewnością zapiski o wartości dokumentalnej, bo dzięki inicjatywie Igora
Newerly`ego[6] przetrwały tragiczne lata wojny. Czy jednak mają jakieś znaczenie dla
współczesnego czytelnika? Mają i to większe niż nam się wydaje. Niezwykła
inteligencja i racjonalizm, jakim kierował się Stary Doktór są godne podziwu. W
maju 1942 roku o likwidacji getta warszawskiego mówiło się już całkiem oficjalnie. Nasz
bohater niewątpliwie miał świadomość rychłej zagłady Żydów. Mimo tego, nie zapisał ani jednej wzmianki, która mówiłaby o nadchodzącej tragedii.
Kolejne karty dzieła Goldszmita doprowadzają nas do 4 sierpnia 1942 roku. W ten letni dzień, Stary Doktór widzi
za oknem esesmana uzbrojonego w karabin. Podejrzewa, że Niemiec nie strzela do
niego, bo nie otrzymał rozkazu. Wówczas jeszcze lekarz nie miał pojęcia, że
ów rozkaz padł i będzie realizowany już następnego dnia.
Oprócz Pamiętnika znajdziemy w zbiorze
autorstwa Janusza Korczaka także wiele innych pism. Są tutaj
różnego rodzaju prośby o pomoc materialną skierowane do odpowiednich instytucji.
Widnieją tu również zapiski dotyczące pracy z dziećmi mieszkającymi w sierocińcu,
dywagacje na temat sensu eutanazji, a nawet bajki opowiadane często
podopiecznym. Na szczególną uwagę zasługuje jednak krótki zapis zatytułowany: Jak
będę żył po wojnie. Dowiadujemy się z niego, że Stary Doktór polecił spisywać dzieciom pamiętniki. Tematem pierwszego wpisu miała być
perspektywa dalszego życia po wyjściu z getta. Na dowód zaangażowania maluchów,
Korczak przytoczył czytelnikowi kilka tych „przyszłościowych wizji”. By nie
zdradzić Wam tych opowieści, powiem tylko, że podczas ich lektury nie sposób
powstrzymać łez.
Pamiętnik i inne pisma z getta to pozycja obowiązkowa dla każdego, komu bliska jest postać czołowego pedagoga, który poświęcił swoje życie dla dzieci. Dzięki zamieszczonym w niej dokumentom, przekonacie się, że ten bez reszty oddany sprawie człowiek przeżywał również chwile zwątpienia i miewał czasem myśli samobójcze. Okoliczności, w jakich przyszło mu żyć, skutecznie udaremniły jego plany na przyszłość. Wbrew pozorom pozostało po nim jednak bardzo wiele. Mimo upływu siedemdziesięciu lat, pamięć o jego ofierze z życia jest nieustannie obecna i oby tak już pozostało.
[1] J. Korczak: Pamiętnik i inne pisma z getta. Warszawa 2012,
s. 50.
[2] Ibidem.
[3] Ibidem, s.
48.
[4] Doktor popierał
bowiem założenia programu „nowego wychowania” popularnego wówczas w światowej
myśli pedagogicznej.
[5] J. Korczak: Pamiętnik i inne pisma...,
s. 84.
[6] Igor
Newerly był sekretarzem, a potem współpracownikiem Janusza Korczaka.
Powyższa recenzja bierze udział w konkursie:
Powyższa recenzja bierze udział w konkursie:
Tę pozycję warto przybliżyć wielu czytelnikom. Jestem nią zaintrygowana, koniecznie muszę ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod powyższym komentarzem. Zainteresowałaś mnie tą książką. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI Ja się zgadzam z poprzedniczkami. Ciekawa recenzja:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać te wspomnienia Korczaka! Koniecznie. To piękna historia, pięknego człowieka. Zdecydowanie coś, co trzeba znać. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń"Kolejne karty dzieła Goldszmita doprowadzają nas do 4 sierpnia 2012 roku." 2012? ;)
OdpowiedzUsuńA tak teraz na serio.
Podziwiam tego człowieka.
Jeżeli będę miała okazję, to z przyjemnością zapoznam się z tą pozycją.
Dziękuję za zwrócenie uwagi! Nie ma to jak uważny czytelnik :)
UsuńPowinnam przeczytać. Zresztą, chyba każdy choć trochę zainteresowany postacią Janusza Korczaka albo ktoś, komu podobały się jego powieści, powinien poznać jego zapiski.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się zastosowanie przypisów w recenzji;)
Najważniejsze, to mieć od kogo pożyczyć ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie tak jak wartościowe są tego typu prace - tak są ciężkie w odbiorze, wystarczy spojrzec na te zdjęcia, każde to nieme oskarżenie...
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa, także jestem jak najbardziej za :)
OdpowiedzUsuńNiezwykły człowiek, chciałbym bliżej zapoznać się z historią jego życia i widzę, że pozycja, którą zrecenzowałaś świetnie się do tego nadaje :)
OdpowiedzUsuńChodziłam do podstawówki im. Korczaka, więc tym bardziej sięgnę po tę książkę:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, naprawdę. Książką mnie całkowicie zainteresowałaś.
OdpowiedzUsuńKorczak to postać wybitna i to nie tylko z powodu jego posługi w gettcie i śmierci wraz ze swoimi wychowankami. On jak nikt rozumiał dzieci i tratowała je z szacunkiem....
OdpowiedzUsuń