środa, 31 grudnia 2014

Królowie mórz i oceanów ["Republika Piratów"- Colin Woodard]

Któż z nas nie zna opowieści o Czarnobrodym, piracie, który przez dekadę (1715-1725) siał postrach na morzach i oceanach? Niewielu jednak wie, że Czarnobrody (Edward Thatch) istniał naprawdę i nie był odosobniony w swej pirackiej działalności. Obok niego działali też inni, którzy zdecydowali się zarabiać na życie w ten wyjątkowo kontrowersyjny sposób. O nich właśnie opowiada nam Colin Woodard w swojej książce pt.: Republika Piratów.

Początek złotej dekady piractwa był związany z sytuacją polityczną w Europie. Wojna o sukcesję hiszpańską, a później zawirowania na angielskim tronie dały marynarzom i wszelkiego typu złodziejaszkom przyzwolenie na prowadzenie łupieżczej polityki w rejonie Wysp Bahama. To tam Colin Woodard rozpoczyna swą opowieść o najdzielniejszych i najokrutniejszych lwach morskich XVIII wieku.

Autor Republiki Piratów to prawdziwy specjalista od "czarnych charakterów". Dzięki niemu postaci znane nam do tej pory jedynie z literatury i filmu na naszych oczach stają się grupą zwyczajnych ludzi, którzy z różnych powodów wstąpili w szeregi pirackiej braci. Różniło ich niemal wszystko, łączyło jedno - pragnienie bogactwa. Czy osiągnęli swój cel i jak potoczył się ich los? Tego właśnie dowiecie się z Republiki Piratów - książki, po lekturze której słowa "pirat" i "korsarz" nabierają zupełnie innego znaczenia.

W Republice Piratów znajdziemy wszystko, czego oczekujemy po publikacji historycznej. Mamy tu szczegółową, opartą na źródłach i naukowej literaturze (A General History of the Pyrates) historię początków, działalności i klęski najsłynniejszych piratów z Czarnobrodym, Czarnym Samem (Bellamym) i Charlesem Vanem na czele. Znajdziemy w niej także wstrząsające opisy morskich podbojów, tortur i hulaszczego trybu życia naszych bohaterów. A to wszystko podane w krótkich, uporządkowanych chronologicznie rozdziałach, w których nie zabraknie historycznych ciekawostek sprzed ponad 300 lat.

Republika Piratów przypadnie do gustu miłośnikom powieści awanturniczych, pasjonatom morskiej żeglugi i wszystkim, którzy pragną poznać historię pirackiej społeczności w Nassau i innych punktach Wysp Bahama. Wśród pirackiej gromady nie sposób zmrużyć oka - nie tylko ze strachu przed kradzieżą! Podczas lektury przekonacie się o tym sami.

AUTOR:
Colin Woodard
TYTUŁ ORYGINALNY:
The Republic of Pirates
TYTUŁ POLSKI:
Republika Piratów
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
368



, , , ,

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Święta z Agatą Christie

Dla mola książkowego jedna książka pod choinką to już radość. Pięć książek to prawdziwa euforia. Zwłaszcza, jeśli to kryminały sygnowane nazwiskiem wielkiej Agaty Christie. I choć nie starczyło ich na obiecane przez wydawnictwo pięć wieczorów, to i tak warto rzec parę słów na temat pozytywów i negatywów tejże literatury.

Wśród tych kilku książek chyba żadna nie zaskoczyła mnie ciekawą okładką. Ot, kiepskie ilustracje i druk na papierze najgorszej jakości. Same historie przedstawiały się już nieco lepiej. Kilkanaście opowiadań i trzy minipowieści przyciągnęły moją uwagę na trzy świąteczne wieczory. Najlepszą pozycją okazała się najkrótsza książka tego zbioru pt.: Niespodziewany gość, w której odkrywamy kulisy śmierci Richarda Warwicka. Historia tego zabójstwa, choć mocno skondensowana, rzuca na kolana nawet największych miłośników kryminałów. To właśnie od niej rozpoczęłam lekturę podarowanego mi cyklu i spodziewałam się, że kolejne jego tomy wzbudzą we mnie jeszcze większe emocje. Niestety nic takiego się nie wydarzyło. Osadzona w starożytnym Egipcie historia z powieści pt.: Zakończeniem jest śmierć zupełnie zawiodła moje oczekiwania. Zbyt długa i miejscami nużąca intryga nie zachęcała do czytania. Jedynie rozwiązanie jak zwykle okazało się niemałym zaskoczeniem.

Mówiąc (a raczej pisząc) krótko: nie kupujcie książek Agaty Christie w tym pakiecie. Oprócz Niespodziewanego gościa, nie znajdziecie tu bowiem żadnej historii, która na dłużej utkwiłaby w Waszej pamięci. Z pewnością w dorobku pisarskim królowej kryminału jest wiele ciekawszych pozycji, bez których nie sposób wypowiadać się o jej twórczości. Jedno jest pewne: te książki do nich nie należą. 

Gdyby nie ten prezent, pewnie długo jeszcze nie miałabym okazji przyjrzeć się bliżej stylowi pisarskiemu Agaty Christie. I choć pisarka z pewnością nie trafi do grona moich ulubionych twórców, to odnalazłam w jej książkach wiele interesujących rozwiązań, które po dziś dzień stosują twórcy kryminałów. Jak widać pomysły fabularne Christie się nie starzeją, gorzej z samymi książkami. 



W skład pakietu wchodziły następujące pozycje:
Zło czai się wszędzie
Dopóki starczy światła
Detektywi w służbie miłości
Niespodziewany gość
Zakończeniem jest śmierć


, , , , ,

piątek, 26 grudnia 2014

Orbitowski na Czarnym Lądzie ["Zapiski Nosorożca"- Łukasz Orbitowski]

Tego jeszcze nie było! Łukasz Orbitowski, ceniony i nagradzany autor powieści z pogranicza fantastyki i literatury grozy, niespodziewanie stawia stopę na Czarnym Lądzie. Ba, pisarz nie tylko funduje sobie niezapomnianą podróż do Republiki Południowej Afryki, ale również zapewnia nam, czytelnikom, nie lada wrażenia. A wszystko za sprawą najnowszej książki Orbitowskiego pt.: Zapiski Nosorożca, w której poznacie zupełnie inne oblicze twórcy Szczęśliwej ziemi.

Podobno kobiety zawsze namawiają do złego. Agata, koleżanka Łukasza z pewnością do tych kobiet nie należy. Jej pomysł wyjazdu do RPA został spontanicznie podchwycony przez naszego pisarza i tak oto dwoje Europejczyków wyruszyło w podróż do Afryki, a relacja z niej z pewnością rozgrzeje czytelników niczym afrykańskie słońce, które już pierwszego dnia dosięgło naszych podróżników.

Flora i fauna przedstawiona w Zapiskach Nosorożca mnoży się niemal na naszych oczach. Pisarz wprowadza swoich zwierzęcych bohaterów pojedynczo, by wreszcie ukazać nam ich w stadzie zamieszkującym główne atrakcje tego regionu, czyli afrykańskie parki. I tak idąc w ślad za Orbitowskim przemierzamy Rezerwat de Hoop, Park Golden Gate, Park Hluhluwe, Park Umkhuze, Park Ismangaliso, by wreszcie postawić swoją stopę w słynnym Parku Krugera. Nim jednak wraz z naszymi bohaterami staniemy oko w oko z pawianami i ich rozległym kuzynostwem, czeka nas długa i wyczerpująca wędrówka po która również sprawi nam wiele przyjemności.

Trzy tygodnie w podróży ze szczegółami opisane na kartach Zapisków Nosorożca, to nie jedyna zaleta tej pozycji. Znajdziemy w niej także całe mnóstwo afrykańskich legend i opowieści, które pojawiają się po każdym rozdziale i wnoszą nowe, symboliczne znaczenia do dopiero poznanych treści. Drewniana dziewczyna i Czarny Kapturek z pewnością przykują Waszą uwagę i pozwolą poznać nie tylko krajobraz, ale również tradycje i zwyczaje mieszkańców Czarnego Lądu.

Pozostaje pytanie, skąd wziął się nosorożec w tytule tej książki? Ten majestatyczny zwierz, który od wieków zamieszkuje tereny Afryki, ma ostatnio nie lada kłopoty. A wszystko przez kłusowników, którzy polują na tego olbrzyma, by z rogu zabitego zwierzęcia tworzyć talizmany i magiczny proszek "na każdą chorobę". Właśnie z tego powodu Orbitowski (który pierwszy raz w Afryce zobaczył tego zwierza na etykietce miejscowego wina) postanowił podążyć tropem nosorożca, uczynić go bohaterem swojej książki i tym samym zwrócić uwagę na tragiczną sytuację jego pobratymców. Czy to się pisarzowi udało? Przekonajcie się sami.

Dzięki Zapiskom Nosorożca, Orbitowski udowodnił, że jest w stanie stworzyć literaturę podróżniczą, która śmiało może konkurować z jego opowiadaniami czy powieściami. Relacja z wyprawy do RPA spisana przez autora Świętego Wrocławia to nie lada gratka dla wszystkich, którzy cenią sobie spontaniczne wyjazdy do odległych miejsc, a w książkach podróżniczych szukają czegoś więcej niż tylko informacji na temat atrakcji turystycznych. Szczera, rzeczowa i wyjątkowo interesująca historia podróży Łukasza i Agaty, pełna pozytywnych i negatywnych emocji, trudnych chwil i niebywałych przeżyć może stanowić inspirację dla tych, którzy rozważają wyprawę do serca Afryki. Ci, którzy nie mają na tyle odwagi, by odkrywać nowe miejsca, mogą za sprawą Zapisków Nosorożca przeżyć wspaniałą przygodę nie ruszając się z łóżka. Jestem pewna, że zarówno jedni, jak i drudzy będą pod wrażeniem talentu pisarskiego i ciekawości świata, która zaprowadziła Łukasza Orbitowskiego na tak odległy ląd.

AUTOR:
Łukasz Orbitowski
TYTUŁ:
Zapiski Nosorożca: moja podróż po drogach, bezdrożach i legendach Afryki
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
280


, , , , , ,

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Królowa modernizmu w listach ["Pokrewne dusze" - Virginia Woolf]

Sposobów na poznanie biografii autora jest wiele. Możemy szukać przedmiotów z nim związanych, czytać jego dzieła, kupować kolejne książki o jego życiu i pisarstwie. Ciekawym wyjściem jest w tej sytuacji sięgnięcie po korespondencję, która w XIX  i I połowie XX wieku była jedną z najpopularniejszych form wymiany informacji i mówiła o jej autorach więcej niż nie jeden przedmiot czy dzieło. Najlepszym dowodem na potwierdzenie moich słów jest wybór listów pt.: Pokrewne dusze, które w latach 1882-1941 wyszły spod pióra wybitnej angielskiej pisarski doby modernizmu, bez której nie wyobrażam sobie XX-wiecznej literatury europejskiej. Virginia Woolf, bo o niej tu mowa, dzięki swoim listom raz jeszcze wychodzi naprzeciw wszystkim czytelnikom zainteresowanym jej twórczością i życiem prywatnym. Co więcej, mam nieodparte wrażenie, że o tym ostatnim napisała nawet zbyt wiele.

Jest w stylu pisarskim Virginii Woolf coś niebywale hipnotyzującego, co urzekło mnie już kilka lat temu, podczas lektury Pani Dalloway. Być może była to prostota wypowiedzi, która uwidacznia się również w listach tej autorki? A może to subtelna ironia, bez której nie wyobrażam sobie żadnego zdania wypowiedzianego przez Virginię Woolf? Prawdopodobnie oba te elementy w połączeniu z niebywałą inteligencją pisarki i wiedzą na temat XX-wiecznej literatury sprawiają, że z wielkim zainteresowaniem zasiadamy do lektury jej prywatnej korespondencji, oddalając od siebie myśl, że tym samym łamiemy granice prywatności jednej z najsłynniejszych kobiet w historii Wielkiej Brytanii.

Dzięki Pokrewnym duszom poznałam wyjątkowo trudne dzieciństwo autorki, jej poglądy na temat Żydów, relacje z wielkimi pisarzami, jak choćby T. S. Eliot, stosunki łączące Virginię z kobietami, czy refleksje na temat I i II wojny światowej. Dowiedziałam się również, z czego utrzymywała się rodzina Woolfów, dlaczego kilka razy zmieniała miejsce zamieszkania i jakie były ich poglądy na kwestie potomstwa. Wydobyłam z tych kilkuset listów przeróżne informacje i to właśnie one pozwoliły mi stworzyć sobie obraz tej, którą dotychczas znałam jedynie z kilku spisanych przez nią dzieł. Muszę przyznać, że dopiero po lekturze tego zbioru jestem w stanie wyobrazić sobie, z czym przez wiele lat musiała się mierzyć kobieta, która dziś jest dla wielu czytelników jedynie nazwiskiem pośród innych klasyków światowej literatury.

Pokrewne dusze to jedna z tych książek, na które potrzeba czasu. Nie sposób bowiem pochłaniać listów Virginii jeden za drugim, nie zważając na ich właściwy sens. Warto zatrzymać się na dłuższą chwilę przy korespondencji wymienianej z jej mężem Leonardem, siostrą Vanessą, czy ukochanymi pokroju Vity Sackville -West, by zrozumieć, jaka naprawdę była autorka Własnego pokoju i dlaczego jej życie zakończyło się w tak tragiczny sposób.

Porzućcie nadzieję, że podczas lektury tych listów będzie Wam towarzyszyło uczucie radości. Co najwyżej sama autorka zerknie na Was z wielu fotografii zamieszczonych na kartach książki, by sprawdzić, czy dobrze interpretujecie jej słowa. Korespondencja Virginii Woolf, pełna odniesień literackich i różnego rodzaju komentarzy na temat książkowych nowości tamtych czasów, to w gruncie rzeczy wyjątkowo przejmująca lektura, z której przebija ludzkie cierpienie spowodowane wyjątkowo uciążliwą chorobą. I choć pisarka ani przez chwilę nie skarży się na swój los, to listy umieszczone na końcu tego zbioru wywołują tak wiele emocji, że wprost nie sposób nad nimi zapanować. Bo jak tu uwierzyć, że wraz z ostatnim listem kończy się życie tej, z którą i my, współcześni czytelnicy, byliśmy (choć tylko przez chwilę) związani?

Wybór listów Virginii Woolf z pewnością zrobi wrażenie na wszystkich, których fascynuje postać czołowej angielskiej feministki XX wieku, jak również na tych, którzy znają autorkę jedynie dzięki jej twórczości. Pokrewne dusze to bowiem znakomity materiał do analizy wątków z esejów i powieści tej słynnej pisarki. Wystarczy tylko usiąść wygodnie i zacząć tę długą, acz wyjątkowo przyjemną lekturę, którą serdecznie polecam.

AUTOR:
Virginia Woolf
TYTUŁ ORYGINALNY:
Congenial spirits. Selected letters
TYTUŁ POLSKI:
Pokrewne dusze
PRZEKŁAD:
Maja Lavergne
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
592


, , , , , ,

piątek, 12 grudnia 2014

Teoria zamachu ["Anatomia spisku" - Marcin Sobecki]

Źle się dzieje w państwie...Wielkiego Brata. Jeden z jego następców, Leonid Iljicz Breżniew, ma poważne kłopoty. A wszystko przez Amerykanów i jednego nadgorliwego Polaka. To oni "maczają palce" w słynnym konklawe z 16 października 1978 roku. To przez nich Karol Wojtyła zostaje papieżem, a ZSRR jest pełny obaw o dalszą przyszłość bloku komunistycznego. Jest jednak nadzieja na zatrzymanie nieuchronnych przemian. Ta nadzieja to zamach. Kto na nim zyska, a kto straci, dowiecie się podczas lektury powieści Marcina Sobeckiego pt.: Anatomia spisku.

Bohaterowie tej książki, wzorowani na postaciach historycznych ubiegłego stulecia, to niezwykle barwna plejada charakterów. Mamy tu niebywale inteligentnego Zbigniewa Brzezińskiego, bez którego rad amerykańscy prezydenci co i rusz popełnialiby polityczne wpadki. W książce nie zabrakło również sylwetki samego Breżniewa, schorowanego już człowieka, który resztkami sił próbuje uratować radziecką potęgę. Obrazu tego dopełniają także postać znanego wszystkim zamachowca i szereg osób mniej lub bardziej zaangażowanych w teorię zamachu. Wśród tak doborowego towarzystwa polityków, złoczyńców i przestępców niemal każdy czytelnik znajdzie bohatera, któremu nie sposób będzie się oprzeć. 

Nie pierwszy raz zdarza się, że autor opiera fabułę swojej powieści na wydarzeniu historycznym. Wokół słynnego zamachu na życie Jana Pawła II przez dziesięciolecia narastało wiele hipotez, które Marcin Sobecki wziął pod uwagę podczas tworzenia tej książki. I trzeba przyznać, że ów pisarz, świetnie poradził sobie z realizacją tego wyjątkowo trudnego tematu. Udało mu się bowiem połączyć wątki religijne z politycznymi, tworząc wyjątkowo czytelny obraz stosunków pomiędzy Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej a ZSRR w II połowie XX wieku. W swoich powieściowych rozważaniach autor posunął się nawet krok dalej i skrupulatnie przeanalizował działalność KGB (z Jurijem Andropowem na czele), bułgarskiego wywiadu i Szarych Wilków, do których należał również sam Mehmet Ali Ağca. Ta logiczna i uporządkowana historia zamachu na życie Karola Wojtyły to zdecydowanie największa zaleta książki Sobeckiego.

Nieco słabiej od znakomitej fabuły powieści wypada jej strona językowa. Zdarza się, że powtórzenia, błędy logiczne i edytorskie chwilami odbierają nam przyjemność płynącą z biernego uczestnictwa w jednym z najsłynniejszych wydarzeń historycznych minionego wieku. Na całe szczęście jest ich tak niewiele, że jesteśmy w stanie przymknąć na nie oko i skupić się na przygotowaniach do jednej z najtrudniejszych, tajnych akcji dyplomatycznych w Europie.

Trudno rozstrzygnąć, czy w thrillerze politycznym Marcina Sobeckiego prawda dominuje nad fikcją. Ocenić to mogą jedynie znawcy okoliczności zamachu na Jana Pawła II. Dla nas, przeciętnych czytelników Anatomia spisku to po prostu dobrze napisana powieść, która od pierwszych stron budzi zainteresowanie. Dzięki niej mamy szansę uczestniczyć w dosyć nietypowej lekcji historii, a także poznać kulisy funkcjonowania najpopularniejszych organizacji agenturalnych ubiegłego wieku.

Wszystkich, którzy są ciekawi, jaką teorię zamachu na papieża przedstawił Marcin Sobecki, odsyłam do lektury Anatomii spisku, a sama czekam na kolejne książki tego autora. W końcu jest jeszcze tak wiele wydarzeń historycznych wartych opisania...

AUTOR:
Marcin Sobecki
TYTUŁ:
Anatomia spisku
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
310


, , , , , ,

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Nadzieja umiera ostatnia ["Delikatna równowaga"- Rohinton Mistry]

Indie to kraj z burzliwą historią. Ten konglomerat kultur i religii przez dziesięciolecia podlegał władzy Brytyjczyków. I choć Europejczycy ze wszystkich sił starali się trzymać w ryzach tę szlachetną perłę w brytyjskiej koronie, to pojawiło się kilku indyjskich polityków, którzy skutecznie zachęcali rodaków do zrzucenia niewygodnej zależności politycznej. 

W latach 70. XX wieku spory polityczne nie były jednak jedynym problemem zróżnicowanego społeczeństwa indyjskiego. O wiele poważniejsze były wówczas konflikty kastowe, które spędzały sen z powiek ćamarom, czyli tzw. niedotykalnym. Grupa ta wykluczona z systemu kastowego, trudniąca się najczęściej rymarstwem, nie miała łatwego życia wśród pozostałych mieszkańców tego kraju. To właśnie ćamarom Rohinton Mistry poświęcił swoją najnowszą powieść pt.: Delikatna równowaga

Ishvar i Omprakash, których poznajemy na początku tej powieści, nie są typowymi ćamarami. Nie pracują bowiem jako rymarze. Mają oni w swych rękach zupełnie inny fach, jakim jest krawiectwo. To dzięki wyuczonemu zawodowi trafiają do Diny Dalal, by w jej niewielkim mieszkaniu realizować kolejne zamówienia zgodne z europejską modą. Wydawać by się mogło, że Ishvar i jego bratanek trafili do lepszego świata, z dala od pełnej zacofania rodzinnej wioski, w której przed laty zginęła ich cała rodzina. Nic bardziej mylnego. Miasto przedstawione w powieści ma naszym bohaterom niewiele do zaoferowania i nieustannie rzuca im kłody pod nogi, każdego dnia wystawiając krawców na nową próbę. Czy tragiczny los wreszcie odwróci się od naszych sympatycznych ćamarów i czy problemy społeczne tych dwojga kiedyś się skończą? Tego właśnie dowiecie się podczas lektury tej wspaniałej historii.

Czasem podczas czytania powieści mamy wrażenie, że narrator nie mówi nam wszystkiego. Zarzucamy mu, że celowo okrywa milczeniem najbardziej interesujące fragmenty opowieści o losach bohaterów. Narratorowi Delikatnej równowagi tego zarzucić nie można. Przedstawia on bowiem wszystko, czego moglibyśmy się spodziewać, dodając od siebie i to, o czym jako czytelnicy nigdy byśmy nie pomyśleli. Stąd tak wielkie emocje towarzyszące nam podczas czytania najtragiczniejszych epizodów z życia naszych ulubionych postaci. Ulubionych, bo choć wyjątkowo wiele ich na kartach tej książki, obok niektórych wprost nie sposób przejść obojętnie. Wszyscy, którzy poświęcą czas na poznanie Shankara będą wiedzieli, co mam na myśli.

Delikatna równowaga to nie tylko opowieść o dwóch ćamarach, którzy pragnęli lepszego życia. To również historia parsyjskiego chłopca, Manecka, który stara się odnaleźć swoje miejsce na ziemi, czy Diny, wdowy w średnim wieku, która każdego dnia walczy o byt w indyjskim mieście. I wreszcie to także opowieść o bohaterze zbiorowym - zróżnicowanym społeczeństwie indyjskim, pełnym konwencjonalnych zachowań, uprzedzeń i niechęci wobec drugiego człowieka. A wszystko to przedstawione w czasach, gdy polityczną władzę w Indiach dzierżyła Indira Gandhi, zwolenniczka walki z bezdomnością i Programu Planowania Rodziny. Aż strach pomyśleć, że literacka fikcja jest poniekąd odzwierciedleniem sytuacji, w jakiej mieszkańcy Indii znaleźli się w drugiej połowie ubiegłego stulecia.

Najtrudniej opisać uczucia, z jakimi musiałam się zmierzyć, wertując kolejne karty Delikatnej równowagi. Początkowa radość i zainteresowanie losem bohaterów, bardzo szybko zmieniły się w obawę o ich dalszy los. Każdą tragedię, jaka dotknęła moje ulubione postaci, przeżyłam jak własną. Tylko nadzieja pozwalała mi wierzyć, że historia przedstawiona przez Rohintona Mistry`ego będzie miała dobre zakończenie. Wiadomo, nadzieja umiera ostatnia...

Powieści wybitnych nie powinno się oceniać. Wystarczy je czytać i wyciągać z nich odpowiednie wnioski. Delikatna równowaga jest właśnie taką powieścią. Uniwersalna historia w niej zawarta, nigdy się nie zestarzeje, a losy bohaterów tej książki będą wzruszać kolejne pokolenia ludzi, którzy z sercem na dłoni pochylają się nad cierpieniem innych. Dlatego właśnie zachęcam wszystkich do przeczytania Delikatnej równowagi i podzielenia się swoimi refleksjami na temat cieni i blasków życia w systemie kastowym.

PS. Wydawnictwo Drzewo Babel zorganizowało interesujący konkurs związany z fabułą Delikatnej równowagi. Jeśli chcecie uzyskać więcej informacji, kliknijcie w zdjęcie poniżej.



AUTOR:
Rohinton Mistry
TYTUŁ ORYGINALNY:
A Fine Balance
TYTUŁ POLSKI:
Delikatna równowaga
TŁUMACZENIE:
Krzysztof Umiński
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
688


, , , , ,

środa, 26 listopada 2014

Gierek - Partia, Partia - Gierek ["Gierek. Człowiek z węgla" - Piotr Gajdziński]

Złośliwi mówili o nim "delfin PRL-u". Ślązacy widzieli w jego osobie prawdziwą perłę z Zagłębia Dąbrowskiego. Niektórzy mieszkańcy tych terenów do dziś z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy ów polityk był najważniejszą osobą w naszym kraju. Z sylwetką Edwarda Gierka wiąże się wiele legend i lokalnych anegdot. Pojawił się jednak człowiek, który postanowił odbrązowić postać Towarzysza Gierka, zmierzyć się z jego legendą i pokazać, jaki naprawdę był najpopularniejszy I sekretarz KC PZPR. Tak powstała fenomenalna książka pt.: Gierek. Człowiek z węgla autorstwa Piotra Gajdzińskiego.

Nim poznamy kulisy błyskotliwej kariery Edwarda Gierka w stolicy, nasza uwaga zwróci się w stronę Śląska, a ściślej Katowic, gdzie bohater tej książki stawiał swoje pierwsze polityczne kroki. To tu, na śląskiej ziemi, legenda Sztygara jako szlachetnego gospodarza pokutowała najbardziej. I choć ówczesny I sekretarz KW niemal wszystkie sukcesy zawdzięczał Jerzemu Ziętkowi, to właśnie śląski okres w karierze zawodowej Gierka zaowocował jego dalszym politycznym rozwojem i awansami w szeregach PZPR. Epizody, które ostatecznie zaprowadziły Gierka na partyjne szczyty to jedynie niewielki fragment tego, co Piotr Gajdziński ma do zaoferowania czytelnikom tej książki. Znacznie istotniejsze są bowiem te rozdziały, w których autor na naszych oczach rekonstruuje osobowość Gierka i słynny "proces kretynienia" tak widoczny w kolejnych latach rządów tytułowego bohatera tej książki.

Wraz z upływem stron, zarzutów wobec I sekretarza KC przybywa, a jego postać przestaje być jednoznacznie odbierana. Co więcej, okazuje się, że większość politycznych decyzji Gierka pogrążyła nasz kraj pod względem ekonomicznym i gospodarczym na kilkadziesiąt następnych lat. Dzięki książce pt.: Gierek. Człowiek z węgla mamy okazję przekonać się, że "złote peerelowskie lata", które starsze pokolenie po dziś dzień wspomina z sentymentem, to jedynie iluzja, nie mająca zbyt wiele wspólnego z rzeczywistym dobrobytem ówczesnego państwa polskiego.

W książce Gajdzińskiego nie brak wypowiedzi osób z bliskiego otoczenia Gierka. Znajdziemy w niej również opinie znanych historyków i polityków, którzy w chwili obecnej dzierżą władzę w naszym państwie. Jednak dla pasjonatów historii Polski najcenniejsze w tej biografii będą fotografie i informacje prasowe, dzięki którym choć przez chwilę możemy poczuć się, jak obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i tym samym zrozumieć, jakie znaczenie dla przeciętnego obywatela Polski miały kolejne polityczne posunięcia ekipy Gierka. Lektura tej biografii jest zatem nie tylko przyjemną podróżą do przeszłości, ale również znakomitą lekcją historii, która z pewnością na długo pozostanie w naszej pamięci.

Na dobrą biografię składa się wiele czynników. Najważniejszym z nich jest jednak wiedza autora na temat opisywanej postaci i trzeba przyznać, że Piotr Gajdziński tej wiedzy ma w nadmiarze. Do tego chętnie dzieli się nią z czytelnikiem, co sprawia, że już po kilkudziesięciu stronach czujemy się jak prawdziwi eksperci, którzy stopniowo burzą pomnikowy wizerunek Gierka, by dotrzeć do prawdziwego oblicza Sztygara, czyli człowieka, który w odległej Belgii przez moment był związany z górnictwem.


Ocena recenzenta: 6/6
Recenzja pierwotnie napisana dla portalu www.historykon.pl


AUTOR:
Piotr Gajdziński
TYTUŁ:
Gierek. Człowiek z węgla
WYDAWNICTWO:
Poznańskie
LICZBA STRON:
380


, , , , , , , , ,

wtorek, 11 listopada 2014

O mężczyznach zepsutych moralnie ["Kłopoty to męska specjalność" - Charles Bukowski]

Czasami w życiu przychodzą takie chwile, w których nie mamy najmniejszej ochoty na ckliwe, romantyczne historie ze szczęśliwym zakończeniem. Marzymy wówczas o literaturze wulgarnej, obrazoburczej i pełnej sprzeczności. Wtedy z pomocą przychodzi nam Charles Bukowski, a ściślej jego opowiadania, którym daleko do przyjemnej prozy. Kłopoty to męska specjalność są właśnie takim zbiorem, po który śmiało możemy sięgnąć zawsze, gdy potrzebujemy literackiej odmiany. Przy pierwszym kontakcie z tymi tekstami pamiętajmy jednak, że twórczość Bukowskiego można tylko kochać lub nienawidzić. Innego wyjścia nie ma.

Mężczyźni z cyklu opowiadań Bukowskiego mają kłopoty. Źle im się wiedzie w życiu, nie stronią od alkoholu, a do tego spotykają na swojej drodze jedynie dwa typy kobiet: panie lekkich obyczajów lub typowe femme fatale, które są gotowe wykorzystać naszych panów i zaprowadzić ich aż na samo dno. Czy rzeczywiście wina leży jedynie po stronie płci pięknej? Przekonajcie się sami wertując kolejne strony tego wyjątkowo oryginalnego zbioru.

Opowiadania Bukowskiego nie są po to, by podczas lektury sprawiać czytelnikowi przyjemność. Nie mają też charakteru moralizatorskiego i daleko im do wzorcowych egzemplarzy tego gatunku literackiego. Są za to piekielnie interesujące. Potęgują wrażenie moralnej degrengolady, obecnej zwłaszcza w środowisku artystycznym i prowokują komentarze, często nawet te wyjątkowo krytyczne. A jednak mimo całej swojej brzydoty, kuszą czytelnika i gwarantują mu kilka godzin spędzonych w zupełnie innym świecie. Takim, w którym słowa carpe diem nabierają nowego znaczenia. Dlaczego zatem mielibyśmy nie dać się porwać bohaterom tych opowiadań i choć na chwilę nie poczuć się jak oni, ludzie społecznego marginesu?

Mimo tego, że przeczytałam wcześniej zaledwie jeden zbiór opowiadań Bukowskiego, przy kolejnym zetknięciu z jego prozą, podeszłam do tej twórczości jak do tekstów "starego znajomego". Autor swoimi utworami nie powalił i nie rzucił mnie na kolana. Był za to jeszcze bardziej wulgarny i sprośny niż w zbiorze pt.: Najpiękniejsza dziewczyna w mieście. Bohaterowie Kłopotów to męska specjalność prowokowali i kusili. Niektórzy z nich dopuszczali się nawet kanibalizmu. Na całe szczęście większość pozostawała jedynie przy wyuzdanych scenach erotycznych, które znacznie łatwiej znieść znając styl pisarski Charlesa Bukowskiego. Bo czymże byłyby te opowiadania, gdyby nie było w nich seksu, wyścigów konnych i wszechobecnego alkoholu? Z pewnością nie prozą naszego słynnego outsidera.

Miłośnicy twórczości Bukowskiego będą tym zbiorem zachwyceni. Nie zabrakło w nim bowiem postaci Henry`ego Chinaskiego, krótkich lecz dosadnych scen pełnych zbliżeń damsko -  męskich i wszechobecnego marazmu, w którym bohaterowie stworzeni przez naszego prozaika czują się najlepiej. Tradycyjne narzekania nad bezsensem losu pisarza i w tych utworach stale przypominają nam o życiorysie amerykańskiego twórcy, a jego otwartość niejednokrotnie wprawi nas w osłupienie. Nie pozostaje więc nic innego, jak zachęcić do lektury Kłopotów to męska specjalność wszystkich tych, dla których Charles Bukowski nadal pozostaje tajemniczym twórcą. Jestem przekonana, że już po kilku opowiadaniach tego cyklu przekonacie się, iż styl pisarski tego autora jest po prostu nie do podrobienia.



AUTOR:
Charles Bukowski
TYTUŁ ORYGINALNY:
Hot Water Music
TYTUŁ POLSKI:
Kłopoty to męska specjalność
PRZEKŁAD:
Marek Fedyszak
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
240


, , , ,

niedziela, 9 listopada 2014

Kardiochirurg z sercem na dłoni ["Religa" - Dariusz Kortko, Judyta Watoła]

Każdy, kto choć raz w życiu odwiedził Wojewódzki Ośrodek Kardiologii w Zabrzu (dziś Śląskie Centrum Chorób Serca), wie, że w tym szpitalu panuje niebywała atmosfera. Życzliwość i serdeczność lekarzy względem pacjentów przypomina nieco tę, znaną nam z amerykańskich filmów i seriali. I pomyśleć, że nie moglibyśmy pochwalić się dziś przodującym w dziedzinie transplantologii szpitalem, gdyby nie Zbigniew Religa, kardiochirurg z sercem na dłoni. Jego książkowa biografia zbiegła się z premierą filmu pt.: Bogowie i podobnie jak kinowa produkcja opowiada o losach wybitnego lekarza, który przez całe życie na pierwszym miejscu stawiał dobro i życie pacjenta. 

Co sprawiło, że ów lekarz postanowił zamienić uroki stolicy na cienie i blaski upstrzonego kopalniami Śląska? Jakim cudem Zbigniewowi Relidze przez 15 lat udawało się dzielić życie prywatne między pacjentów z zabrzańskiego szpitala, a rodzinę pozostawioną w Warszawie? Dlaczego jako młody lekarz, Religa postanowił zrezygnować z amerykańskiej kariery i podjąć próbę przeniesienia zachodnich realiów do śląskiej placówki leczniczej? Na te i wiele innych pytań odpowiedzą Wam Dariusz Kortko i Judyta Watoła, którzy na kartach Religi z chirurgiczną precyzją odtworzyli biografię tytułowego bohatera.

Dla kolegów z branży był niedoścignionym wzorem kardiochirurga. Pacjenci, którym uratował życie, uważali go za "świętego człowieka". Jaki był naprawdę Zbigniew Religa? Wyjątkowo bezpośredni i szczery, z ogromnym poczuciem humoru i dystansem do siebie. Chciałoby się powiedzieć "swój chłop" lub "święty człowiek" - jak mawiali jego koledzy lekarze. I choć nie miał aureoli ani anielskich skrzydeł, to jego biografię czyta się z wielką przyjemnością, a sama postać Religi od pierwszych stron budzi naszą sympatię.

Zbigniew Religa na sali operacyjnej 

Wydawnictwo Agora S.A. wiele ryzykowało decydując się na publikację biografii Zbigniewa Religi. Na szczęście kolejna próba zmierzenia się z "mitem Religi" zakończyła się ogromnym sukcesem. Jego biografia to nie tylko opowieść o karierze medycznej i politycznej Religi, ale również próba odtworzenia sukcesów i porażek w dziedzinie transplantologii, które doprowadziły do pierwszego na gruncie polskim udanego przeszczepu serca w 1985 roku. I choć dziś takie operacje są już normą, to dla każdego pacjenta oczekującego na transplantację organu, biografia Zbigniewa Religi jest pozycją obowiązkową, wielokrotnie udowadniająca, że lekarz może ofiarować pacjentowi drugie życie.

Tytułowy bohater książki Dariusza Kortki i Judyty Watoły nie był człowiekiem bez wad. Dzięki temu Religa to wyjątkowo barwna biografia, pełna zaskakujących i zabawnych wydarzeń. By ją napisać autorzy musieli poznać literaturę medyczną, odtworzyć sylwetkę głównego bohatera, przeprowadzić dziesiątki wywiadów z jego bliskim współpracownikami i wreszcie sięgnąć po fotografie (głównie z rodzinnego archiwum), które stanowią integralną część tej niezwykłej książki. Słowem wykonali naprawdę dużo pracy, co zaowocowało wspaniałą pozycją, godną największych pochwał.

Przyznam, że obawiałam się nieco, iż Religa to kolejna laurka na cześć wielkiego kardiochirurga. Okazało się jednak, że w wypadku tej książki mamy do czynienia z biografią człowieka z krwi i kości, któremu jedynie dzięki ogromnej pasji i zaangażowaniu udało się osiągnąć to, o czym marzyli wszyscy jego koledzy z branży. I właśnie dlatego Zbigniew Religa zasłużył sobie na taki książkowy pomnik, który od dziś zajmuje czołową pozycję w mojej domowej biblioteczce.

Ps. Po lekturze książki postanowiłam sprawdzić, jak biografia Religi prezentuje się na szklanym ekranie. Dla tych, którzy jakimś cudem nie słyszeli jeszcze o tej produkcji, pozostawiam zwiastun filmu.



AUTORZY:
Dariusz Kortko, Judyta Watoła
TYTUŁ:
Religa
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
320


, , , , , , , , ,

niedziela, 2 listopada 2014

Endgame is coming! ["Endgame. Wezwanie" - James Frey, Nils Johnson- Shelton]

Kiedy w 2013 roku po raz pierwszy sięgnęłam po twórczość Jamesa Freya i opowiadałam Wam o jego książce pt.: Ostatni testament, wiedziałam, że muszę uważnie przyjrzeć się twórczości tego autora. Właśnie dlatego z wielkim zainteresowaniem śledziłam promocję jego nowej książki, która nie ma nic wspólnego z sylwetką Mesjasza, wykreowaną przez Freya w jego poprzedniej powieści. Endgame to zupełnie inna jakość literatury. To cykl powieściowy, który zmusza do myślenia, zaskakuje czytelników całym mnóstwem zagadek, a przy tym może uczynić nas bogatszym o całe 500000 $. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak wykorzystać swój potencjał i powalczyć o niesamowitą nagrodę, koniecznie sięgnijcie po pierwszą z trzech części tego wspaniałego cyklu pt.: Endgame. Wezwanie.




ZAGRAJ.
PRZETRWAJ.
ROZWIĄŻ ZAGADKĘ.

Endgame się zbliża. Wiedzą o tym przedstawiciele 12 starożytnych plemion, którzy przez tysiące lat czekali na ten moment. Wreszcie usłyszeli i zobaczyli znak. Meteoryty, które uderzyły w 12 miejsc na Ziemi to sygnał. Dzięki niemu wiedzą, że Zdarzenie jest bliskie. I ruszają. Z najodleglejszych zakątków świata, dziewczęta i chłopcy w wieku od 13-20 lat zmierzają do Chin, by tam, dzięki radom keplera22b zacząć swoją ostateczną misję i odnaleźć Klucz Ziemi. Przetrwa tylko jeden z nich i to on ocali cały swój lud. Reszta w trakcie gry pożegna się z życiem. Kto zasłuży na miano najlepszego wojownika? Odpowiedź na to pytanie czeka na Was na kartach tej wyjątkowej powieści.

Historia przedstawiona w Endgame przypomina nieco tę, znaną nam z Igrzysk Śmierci. Wybrani, których losy śledzimy na kartach pierwszej powieści cyklu Freya, są podobni do bohaterów trylogii Suzanne Collins. Ich waleczność, gotowość do poświęceń i wiara w sukces kosztem innych istnień nie stanowią żadnego novum dla literatury tego gatunku. Oryginalny jest tu jednak pomysł na rozwój akcji, wprowadzenie do fabuły niespodziewanych postaci i pozorny chaos, który w miarę upływu czasu przeradza się w zręcznie utkaną opowieść. To wszystko sprawia, że lektura Endgame. Wezwanie to niepowtarzalna, interaktywna przygoda, którą każdy z nas może przeżyć na swój sposób.

James Frey i tym razem zaskoczył czytelników. W swojej najnowszej książce nie poprzestał na obrazoburczym wizerunku głównego bohatera. Stworzył coś znacznie ciekawszego. Endgame. Wezwanie na naszych oczach ze zwyczajnej powieści s-f staje się multimedialnym projektem, który zachęca każdego z nas do wzięcia udziału w grze. W 42 krajach na całym świecie ludzie, tacy jak my mogą poszukiwać Klucza Ziemi. Co więcej, żeby go odnaleźć, wcale nie muszą czytać książki. Wystarczy, że ściągną na swoje urządzenia mobilne grę, a drzwi do wygranej staną przed nimi otworem.

Nie sposób czytać tej książki bez dostępu do Internetu. Niemal na każdej jej stronie znajdziemy bowiem przypisy z adresami stron internetowych, na których aż roi się od zagadek ściśle związanych z fabułą Endgame. Wezwanie. Trzeba niebywałej błyskotliwości i skupienia podczas lektury, by móc połączyć wszystkie wskazówki w jedną, logiczną podpowiedź. I choć nie wszystkie tajemnice będziemy w stanie odkryć, to nie można zaprzeczyć, że kroczenie śladami Wybranych to prawdziwa przyjemność i nie lada wyzwanie dla przeciętnego czytelnika tej książki.

Promocja najnowszej powieści Jamesa Freya była prawdziwym wydarzeniem dla czytelników na całym świecie. Dowodem na to może być fakt, że polskiemu egzemplarzowi recenzyjnemu tej książki towarzyszyły T-shirt, puzzle i torba ekologiczna z logotypem Endgame. Dzięki nim promowanie tego multimedialnego projektu stało się o wiele łatwiejsze i  wzbudziło niemałe zainteresowanie wśród ulicznych przechodniów. Na całe szczęście Endgame. Wezwanie okazała się warta tej akcji promocyjnej. Ta książka to jedna z obowiązkowych pozycji dla każdego, kto szuka w literaturze czegoś więcej niż tylko przemyślanej fabuły i interesujących bohaterów. Frey oddał w nasze ręce prawdziwą perłę, która raz na zawsze zmieni nasze nastawienie do powieści s-f. Czy jesteście na to gotowi? Jeśli tak, serdecznie zachęcam do podjęcia wyzwania. Endgame nadchodzi...

Ps. Mnie niestety nie udało się rozwiązać wszystkich zagadek ukrytych na kartach pierwszej części cyklu Endgame. Historia bohaterów powieści jest jednak na tyle interesująca, że z przyjemnością poznam jej dalszy ciąg ukryty w kolejnych tomach tego multimedialnego projektu.

Zostawiam Was z materiałem promującym Endgame. Przyjemnego oglądania!



AUTORZY:
James Frey, Nils Johnson-Shelton
TYTUŁ ORYGINALNY:
ENDGAME. THE CALLING
TYTUŁ POLSKI:
ENDGAME. WEZWANIE
TŁUMACZENIE:
Bartosz Czartoryski
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
512


, , , , ,

poniedziałek, 27 października 2014

Pirlo, król włoskiego futbolu ["Pirlo. Myślę, więc gram" - Andrea Pirlo oraz Alessandro Alciato]

W środowisku piłkarskim od lat pokutuje stereotyp, że dobry futbolista nie grzeszy inteligencją. Być może w wielu przypadkach sprawność fizyczna i talent piłkarski nie idą w parze z intelektem, jednak kariera Anrei Pirlo jest najlepszym dowodem na to, że połączenie inteligencji i umiejętności stanowi znakomitą kombinację, która gwarantuje światowy sukces. Zawodnik Juventusu Turyn wie o tym najlepiej. W książce pt.: Pirlo. Myślę, więc gram dzieli się on spostrzeżeniami na temat piłki nożnej i własnych osiągnięć ze wszystkimi, którzy mają ochotę poznać jego historię.

Podczas lektury tej książki nie poznacie zbyt wielu ciekawostek z życia prywatnego naszego piłkarza. Będziecie za to mieli niepowtarzalną okazję odkryć jego pasje i przyzwyczajenia, przeżyć z nim raz jeszcze najważniejsze mecze w karierze i dowiedzieć się, w jaki sposób Pirlo traktuje kolegów z boiska. Te luźne rozważania Andrei napisane w wyjątkowo przystępny sposób, czyta się po prostu błyskawicznie. Dwadzieścia rozdziałów książki pt.: Myślę, więc gram to zbyt mało, by autor odkrył przed nami wszystkie karty swojej biografii. I bardzo dobrze. Dopóki piłka w grze, a Pirlo przy niej, nie warto podsumowywać zawodowej kariery. Bohater tej książki wie o tym najlepiej.

Pirlo zaraża czytelników swoim optymizmem i miłością do piłki nożnej. Dzięki Myślę, więc gram przekonamy się, że światowej sławy sportowcowi też zdarza się być zwyczajnym mężczyzną. Wtedy właśnie lubi grać na konsoli lub spędzać czas z przyjaciółmi. Fenomen Pirlo polega jednak na tym, że należy do grupy ludzi, dla których najważniejsza jest rodzina. I to właśnie jej tajemnic piłkarz strzeże najbardziej.

Opowieść Andrei Pirlo wyróżnia się na tle biografii jego sportowych kolegów, bo i autor tej książki jest wyjątkowo oryginalną osobowością. W jego zawodowej karierze zwykle to intelekt bierze górę nad emocjami. Podczas lektury tej książki co i rusz będziecie mieli okazję się o tym przekonać. Autor książki wielokrotnie unika wartościowania i stara się nie oceniać innych przez pryzmat ich zachowania. Jest za to znakomitym obserwatorem i sportowcem świadomym swoich umiejętności i to nie tylko tych piłkarskich. Największą bowiem zaletą tej książki jest fakt, że czyta się ją nad wyraz szybko, a lekkie pióro Pirlo (przy pewnym wsparciu Alessandro Alciato) czyni z niej pozycję przystępną nawet dla najbardziej zagorzałych przeciwników biografii.

Choć Pirlo ostatnio zaskakuje nas nie tylko na piłkarskim boisku, ale i w reklamie polskiej firmy Drutex, to z czystym sercem mogę polecić Wam książkę jego autorstwa, która jest jedną z najlepszych biografii sportowych, jakie do tej pory miałam okazję przeczytać. 

AUTORZY:
Andrea Pirlo, Alessandro Alciato
TYTUŁ ORYGINALNY:
PENSO QUINDI GIOCO
TYTUŁ POLSKI:
Pirlo. Myślę, więc gram
TŁUMACZENIE:
Marcin Nowomiejski
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
256




, , , , ,

czwartek, 16 października 2014

Michaśka w opałach ["Zbrodniarz i dziewczyna"- Michał Witkowski]

Wieki całe (a ściślej dwa lata) czekałam na nową powieść mojego ulubionego autora. Żądna wiedzy na temat dalszych przygód bohaterów Drwala już przed premierą zamówiłam egzemplarz Zbrodniarza i dziewczyny. A gdy w końcu książka trafiła do mojej biblioteczki, jeszcze kilka miesięcy zwlekałam z jej lekturą. Wiedziałam bowiem, że kiedy po raz kolejny wkroczę do świata Michaśki, przestanę jeść i spać, a moim jedynym pragnieniem będzie rozwikłanie kryminalnej zagadki, którą autor obiecał nam jeszcze przed wydaniem tej powieści. I nie myliłam się. Dwa intensywne dni spędzone na lekturze Zbrodniarza i dziewczyny na pewno odbiją się na moim zdrowiu, zwłaszcza psychicznym.

A zapowiadało się tak spokojnie. Michał zakończył już swoje wojaże. Zostawił za sobą Międzyzdroje po sezonie i "borsuczeje" w Mieście Spotkań. Jego codzienną rozrywką staje się chodzenie na kaczki. Nie do parku, do restauracji. Tam poznaje Studencinę. Dlaczego nie luja, zapytacie? Bo we Wrocławiu trudniej o prawdziwego luja. Bo w Międzyzdrojach został Mariuszek. Bo tak się Michaśce podoba i już! Więc jest Student, inteligent i w dodatku nieśmiały. Wprost idealny dla naszego dojrzałego pisarza. I mogłoby z tego być coś pięknego, gdyby Studencina nie ukrywał swojej prawdziwej tożsamości i nie wplątał naszej Michaśki w kryminalne śledztwo.

Elektryka prąd nie tyka [1]

Cóż, nie ma miłości, za to są zwłoki młodziutkiej dziewczyny. Do tego pojawia się Przedwojenny Morderca, który z szykiem i elegancją stroi swoje ofiary na przedwojenną modłę. I to właśnie jego trzeba wytropić. Michaśka, jeszcze do niedawna podejrzana przez Studencinę o dokonanie kilku zbrodni, zaczyna działać na usługach policji. Dlaczego? Bo to się jej przyda do prozy? Bo jako pisarz ma wyostrzony zmysł obserwacji? Akurat! Po prostu morderca trzyma się blisko naszego Michała. Śledzi go, zabija w miejscach znanych nam z powieści Witkowskiego i nawiązuje do wszechobecnego w tej prozie pedalstwa. Przed Przedwojennym Mordercą homoerotyczna strona Wrocławia nie ma żadnych tajemnic. I tu powstaje pytanie, czy Michaśka podoła śledztwu i wytropi tytułowego zbrodniarza? A może to morderca pierwszy złapie naszego bohatera i tym samym autor kryminału stanie się ofiarą? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie podczas lektury Zbrodniarza i dziewczyny.

Witkowski zaskakuje. W Zbrodniarzu i dziewczynie bawi się tempem akcji. Niespieszne i leniwe zaloty względem Studenciny w pewnym momencie nabierają prędkości i ani się spostrzeżemy, a stoimy już pod akademikiem Medycznej i próbujemy wraz z Michaśką wyjaśnić, co u licha robi tu nasz inteligencik. A potem, gdy śledztwo wchodzi w najważniejszą fazę, Witkowski po raz kolejny zwalnia i zabiera nas... do Międzyzdrojów. Oczywiście, że po sezonie. Tu odbywa rozmowy ze znanymi i lubianymi przez nas bohaterami Drwala. Kilka stron dalej pociąg relacji Szczecin - Wrocław przyspiesza i znów jesteśmy w Mieście stu mostów, gdzie rozwój wydarzeń nie pozwala nam odetchnąć aż do ostatniej strony powieści. I bardzo dobrze! Przynajmniej wiadomo, że przy prozie Witkowskiego nie sposób się  nudzić.

Czym byłaby jednak powieść Michaśki bez wszechobecnych nawiązań do poprzednich książek jego autorstwa? Otóż niczym! Dlatego właśnie w Zbrodniarzu i dziewczynie natkniemy się na Paulę i Ankę Jantar, na Żmiję, który podbił nasze serce w Barbarze Radziwiłłównie z Jaworzna Szczakowej, czy wreszcie na mieszkańców Międzyzdrojów: Krewetę, która zagłodziła męża, pana Zbyszka od masażu oraz Jadźkę Parszywą i Kurwiszon Jaśkę - najsłynniejsze w tej części Europy prostytutki. To oni umilą nam zimowe dni spędzone w Międzyzdrojach, do których o tej porze roku przyjeżdżają tylko prawdziwi desperaci.

Michał przyzwyczaił czytelników swojej prozy do osoby luja. Takiego, co to całe życie spędził pod sklepem lub na przystanku pijąc piwo z innymi osobnikami jego pokroju. Ów luj był właśnie kluczowym elementem jego powieści. Gdy się pojawiał, historia (a może czytelniczka?) nabierała rumieńców. W Zbrodniarzu i dziewczynie Witkowski przestał szafować lujem na prawo i lewo. Na fragmenty z tym bohaterem w roli głównej naprawdę trzeba się naczekać. Wreszcie, w Międzyzdrojach dochodzi do spotkania rodem z love story, podczas którego Michaśka i Mariuszek (tak, ten sam, któremu nasz pisarz nakupował w Drwalu różnych gadżetów i doładowań telefonu) mają chwilę dla siebie. I trzeba przyznać, że ta scena, która nijak nie pasuje do fabuły kryminału, wywiera na czytelnikach ogromne wrażenie. Bo jak tu się nie wzruszyć, kiedy luj mówi, że nawet w odległej angielskiej pralni myślał o naszym facecie z Wrocławia?

O ile Drwal tylko udawał powieść kryminalną, o tyle Zbrodniarz i dziewczyna to prawdziwy kryminał z krwi i kości. Mamy liczne zbrodnie, śledztwo, intrygi, a nawet wątki modowe, tak bliskie sercu Michaśki. Jest też uroczy, Przedwojenny Morderca i Wrocław, czyli miasto-bohater tej opowieści. Dwa obrazy: współczesnego i przedwojennego Miasta Spotkań nakładają się na siebie, korespondując tym samym z prozą Marka Krajewskiego. Któremu z tych autorów lepiej udało się oddać miejskie realia? Zdecydujcie sami. Ważne, byście przy tym pamiętali, że Krajewski traktuje swoje powieści całkiem serio, podczas gdy Michaśka jedynie bawi się konwencją, pokazując, że można napisać kryminał, który nie tylko będzie wzruszał, ale również bawił czytelników do łez. Wszystkich zainteresowanych tą gatunkową hybrydą, zachęcam do lektury Zbrodniarza i dziewczyny i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami na temat prozy Michała Witkowskiego.



PS. Modowe poczynania Michała Witkowskiego możecie śledzić na jego blogu:



AUTOR:
Michał Witkowski
TYTUŁ:
Zbrodniarz i dziewczyna
WYDAWNICTWO:
Świat Książki
LICZBA STRON:
432



[1] M. Witkowski: Zbrodniarz i dziewczyna. Warszawa 2014, s. 422.


, , , , , ,

poniedziałek, 13 października 2014

Franek i Pech ["Franio Buras" - Henryk Derus]

W 2012 roku Henryk Derus zachwycił mnie swoją powieścią pt.: Poligon. Przygody Alfabety, Chrypy, Kędzierzawego i Kinola, czyli czterech ciężko doświadczonych przez los mieszkańców Badziejowic mocno utkwiły w mojej pamięci. Kiedy tylko zobaczyłam okładkę najnowszej książki tego autora, byłam pewna, że lektura tej pozycji również dostarczy mi wielu pozytywnych wrażeń. Główny bohater i jednocześnie narrator tej powieści - Franio Buras nie zawiódł moich oczekiwań. Historia jego życia okazała się lekturą przezabawną i pełną niespodziewanych zdarzeń, o których nawet nie śniło się bohaterom Poligonu.

Franio Buras to powieść o mężczyźnie, który z perspektywy minionego czasu ocenia swoje życie. Tytułowy bohater na naszych oczach analizuje swoje pechowe dzieciństwo, okres dojrzewania i wczesną dorosłość, przedstawiając jedynie te wydarzenia, które odcisnęły piętno na mieszkańcu Badziejowic. Narrator szuka winnego wszystkich życiowych wpadek, a swoimi wnioskami dzieli się z czytelnikami. Trzeba przyznać, że żaden z odbiorców z pewnością nie będzie zazdrościł Franiowi jego straszliwego losu.

Bohaterowi tej książki przydarzają się dziwne rzeczy. Choruje w środku lata, ledwo uchodzi z życiem po bliskim kontakcie z maszynką elektryczną, podczas łowienia ryb niemal tonie w jeziorze, a zderzenie z drzwiami popielnika powoduje nieodwracalny uraz w jego psychice. Franek ciągle chodzi poobijany. Winą za ten stan rzeczy obarcza swojego wyimaginowanego brata bliźniaka o znanym nam wszystkim imieniu Pech. To on zdaniem chłopca staje na jego drodze i podsuwa co raz to nowe pomysły, które zawsze prowadzą do tragicznego finału.

Historia życia mieszkańca Badziejowic obfituje w całe mnóstwo zabawnych wydarzeń, które rozśmieszą czytelników do łez. Tylko nasz Franek nie widzi niczego zabawnego we własnych perypetiach. Umartwia się nad swoim losem, dochodząc ostatecznie do wyjątkowo racjonalnych wniosków. I właśnie wtedy rozpoczyna się druga, nie mniej interesująca część książki, którą przerywa nagłe i niespodziewane zakończenie opowieści o losach Franka. A przecież o takim dziarskim bohaterze jak nasz badziejowiczanin można by czytać godzinami...

We Franiu Burasie odnajdziemy znane nam z Poligonu krajobrazy rodem z badziejowickich okolic (poligon, sklep) i raz jeszcze staniemy oko w oko ze znanymi i lubianymi miłośnikami napojów wysokoprocentowych spożywanych w kluczowych miejscach Badziejowic. Stanowią oni tło dla wydarzeń z życia Franka, dlatego nie sposób pominąć milczeniem ich wkładu w koleje losu głównego bohatera. I właśnie za te liczne odniesienia do Poligonu należą się autorowi wyrazy uznania. Franio Buras to przednia lektura, obok której nie przejdą obojętnie wszyscy miłośnicy małomiasteczkowego humoru, zabawnych wydarzeń i wyrazistych bohaterów, których w polskiej prozie nadal nie mamy zbyt wielu.


AUTOR:
Henryk Derus
TYTUŁ:
Franio Buras
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
162



, , , ,

poniedziałek, 6 października 2014

Nad rzeką tysiąca imion ["Głosy Pamano"- Jaume Cabré]

Kiedy rok temu wzięłam do ręki Wyznaję, wiedziałam, że moja przygoda z prozą Jaume Cabré dopiero się zaczyna. Z niecierpliwością czekałam na polski przekład kolejnej książki tego katalońskiego autora, a gdy zobaczyłam okładkę Głosów Pamano, po prostu przepadłam. Byłam przekonana, że za tym niesamowitym zdjęciem kryje się kilkaset stron wzruszającej historii, która pochłonie mnie bez reszty. Nie myliłam się. Głosy Pamano to wybitna powieść, która zasłużyła na miano literackiego arcydzieła. Dlaczego? Przeczytajcie sami.

W niewielkich miasteczkach wszyscy znają swoje sekrety. Mieszkańcy skrzętnie przechowują je w pamięci przez dziesięciolecia, by pewnego dnia podzielić się nimi ze światem i zmienić bieg historii. Tak było również w niewielkim katalońskim miasteczku Torena nad rzeką Pamano, w którym przed laty żył i działał Oriol Fontelles, najbardziej znienawidzony człowiek w okolicy. Koleje losu miejscowego nauczyciela poznamy dzięki Tinie Bros, koleżance "po fachu", która w przeznaczonej do rozbiórki szkole w Torenie, odnajdzie pudełko po cygarach o wprost nieocenionej wartości historycznej.

Dzięki zawartości cennego znaleziska poznamy przyczyny, dla których młody nauczyciel i jego brzemienna żona zdecydowali się przyjechać do Toreny. Będziemy świadkami uczucia rodzącego się między Fotellesem a najbogatszą w mieście Elisendą Vilabrú. I wreszcie dowiemy się, dlaczego niezaangażowany politycznie Oriol przystąpił do miejscowych falangistów, by po czasie podjąć również współpracę z anarchistami. Fragmenty składające się na burzliwą biografię Fotellesa to nie jedyne interesujące wątki w Głosach Pamano. W tej książce nie zabraknie bowiem wzmianek rodem z XX-wiecznej historii Hiszpanii, ciekawostek na temat kultury i tradycji Katalończyków oraz barwnych bohaterów, których życiorysy będziemy śledzić aż do ostatniej strony tej intrygującej lektury.

W kontrowersyjnym życiorysie Fotellesa znajdziemy wydarzenia, które wzruszają do łez. Nauczyciel oddzielony od swego nienarodzonego dziecka pozostawia mu korespondencję, będącą czymś w rodzaju tajnego dziennika skrywanego przed światem. Dzięki tym zapiskom poznamy nie tylko prawdę o podejrzanej działalności Oriola, ale również jego uczucia do maleństwa, którego nigdy nie dotknął swą ojcowską dłonią. Sprawy rozwikłania tożsamości adresata/tki tejże korespondencji również podejmie się Tina Bros, choć zapłaci za to najwyższą dla kobiety cenę.

Anna Sawicka po raz kolejny sprawdziła się znakomicie w roli tłumaczki prozy Cabré. Dzięki jej zaangażowaniu do naszych rąk trafiło kilkaset stron nietuzinkowej lektury, której forma i treść nie zdziwią jedynie znawców prozy katalońskiego autora. Pisarz tradycyjnie tka swoją powieść z wielu wątków, co i rusz stosuje retrospekcje, a do tego łączy bohaterów z przeszłości ze współczesnymi jakąś niewidzialną więzią, która nie pozwala nam rozpatrywać ich życiorysów niezależnie od siebie. To wszystko sprawia, że Głosy Pamano to znakomita intelektualna rozrywka na długie jesienne wieczory.

Powieść Głosy Pamano (chronologicznie pierwsza przed słynną Wyznaję) jest znakomitym dowodem na to, że dobry pisarz potrafi do granic możliwości wykorzystać swój literacki talent. W Głosach Pamano znajdziemy bowiem wszystko to, co Cabré doprowadził do perfekcji w swojej następnej powieści, a co niezmiennie budzi podziw czytelników tej prozy na całym świecie. Zwroty w przeszłość, odniesienia do współczesności, poruszająca fabuła, plejada wyjątkowych bohaterów i tajemnice, które ciągle zmuszają nas do myślenia - to wszystko znajdziecie w tej wyjątkowej pozycji rodem z Półwyspu Iberyjskiego, którą gorąco polecam.


AUTOR:
Jaume Cabré
TYTUŁ ORYGINALNY:
Les veus del Pamano
TYTUŁ POLSKI:
Głosy Pamano
PRZEKŁAD:
Anna Sawicka
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
656




, , , , ,

czwartek, 2 października 2014

Proza życia ["Najpiękniejsza dziewczyna w mieście" - Charles Bukowski]

Obrazoburcza, rozerotyzowana, wulgarna i przez to piekielnie prawdziwa - taka jest proza Charlesa Bukowskiego, pisarza, który w każdym swoim opowiadaniu pozostawił cząstkę własnej biografii. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom polskich czytelników, Oficyna Wydawnicza Noir sur Blanc postarała się o wznowienie najsłynniejszych dzieł "Henry`ego". Tak oto do naszych księgarń ponownie trafił zbiór pt.: Najpiękniejsza dziewczyna w mieście, z tytułowym opowiadaniem, którego nie powstydziłby się żaden twórca prozy egzystencjalnej.

Pijaństwo, stosunki homo- i heteroseksualne, załatwianie potrzeb fizjologicznych oraz masturbacja to stałe fragmenty pojawiające się niemal w każdym opowiadaniu tego zbioru. Ich bohaterem jest najczęściej bezrobotny, cierpiący na niemoc twórczą mężczyzna, którego jedynymi rozrywkami są alkohol i kobiety. Henry, alter ego samego autora, nie od razu (jeśli w ogóle) wzbudza sympatię u czytelnika. Jego specyficzny sposób bycia, stosunek do kobiet i literatury z jednej strony irytuje, z drugiej zaś budzi niemałe zaskoczenie. Bohater niejednokrotnie drwi z własnego wyglądu , krytykuje swój wątpliwy talent literacki i chyba właśnie tym zaskarbia sobie naszą uwagę. A kiedy jest już pewien, że jesteśmy zainteresowani tym, co ma nam do powiedzenia, nie boi się sięgać po tematy, od których stronią niemal wszyscy szanujący się prozaicy.


Zbiór opowiadań Bukowskiego wydany w 1996 r.
Najlepsze opowiadanie tego zbioru pojawia się w nim jako pierwsze i wysoko ustawia poprzeczkę utworom zamieszczonym na kolejnych stronach. Żadna bohaterka nie ma jednak szans z Cass, tytułową Najpiękniejszą dziewczyną w mieście, bo to ona, jako jedna z nielicznych została przez narratora wyróżniona wyjątkowo czułą i pełną ciepła kreacją. I choć koleje jej losu nie zdziwią znawców prozy Bukowskiego, to nie da się ukryć, że autor był w stanie wznieść się na pisarskie wyżyny, pod warunkiem, że właśnie miał na to ochotę.

Mój pierwszy kontakt z prozą słynnego Charlesa Bukowskiego był wyjątkowo ciekawym doświadczeniem. Po pierwszym opowiadaniu byłam gotowa nazwać autora literackim geniuszem. Kolejne utwory nieco ostudziły mój entuzjazm, nie zniechęcając przy tym do dalszej lektury zbioru, wręcz przeciwnie! W tej prostocie przekazu Bukowskiego jest coś magnetyzującego, co zniewala odbiorcę i prowokuje go, by poświęcił swój czas na przeczytanie kolejnych kilkudziesięciu stron wyuzdanej prozy "Henry`ego".

Bukowski kpi sobie z zasad interpunkcji, poprawności gramatycznej i logicznej. Swoimi opowiadaniami udowadnia, że z beznadziei życia i degrengolady moralnej można stworzyć "kawał" niezłej prozy. Być może utwory wchodzące w skład zbioru pt.: Najpiękniejsza dziewczyna w mieście nie wszystkim przypadną do gustu. Jestem jednak przekonana, że miłośnicy twórczości Marka Hłaski i dzieł przedstawicieli słynnego pokolenia Beat Generation będą oczarowani przesłaniem płynącym niemal z każdego opowiadania tego amerykańskiego pisarza.



AUTOR:
Charles Bukowski
TYTUŁ ORYGINALNY:
The Most Beautiful Woman in Town
TYTUŁ POLSKI:
Najpiękniejsza dziewczyna w mieście
PRZEKŁAD:
Robert Sudół
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
280

PS. Rozpoczęło się głosowanie na Nagrodę Czytelników eBuka 2014.
Jeśli ktoś wyraża chęć zagłosowania na mojego bloga, to może wysłać e-mail o treści PULCHRALIBRA pod adres ebuka@duzeka.pl
Za wszystkie głosy serdecznie dziękuję! :)



, , , ,

czwartek, 25 września 2014

Miłosierdzie i koszykówka ["11 PIERŚCIENI" - Phil Jackson]



Jeden oddech. Jeden umysł. Jeden duch[1].


Na tę książkę czekali wszyscy fani koszykówki, a zwłaszcza ci, dla których autor i jednocześnie bohater tej publikacji stanowi niedościgniony wzór. Wreszcie, dzięki staraniom Wydawnictwa Sine Qua Non mamy na polskim rynku wydawniczym autobiografię Phila Jacksona, najwybitniejszego trenera w historii NBA, który jedenaście razy poprowadził swoje koszykarskie drużyny do upragnionego mistrzostwa.

PODAWAJ DO NIEKRYTEGO

Koszykówka to sport zespołowy, w którym na prawdziwy sukces pracują wszyscy zawodnicy. Phil Jackson wie o tym najlepiej, bo jako młody chłopak sam był częścią tego sportowego organizmu. O początkach koszykarskiej kariery w New York Knicks i wydarzeniach, które z boiska zaprowadziły go na trenerską ławkę opowie Wam w dwudziestu dwóch rozdziałach autobiografii pt.: 11 PIERŚCIENI.

OBSERWUJ PIŁKĘ

To on wprowadził na koszykarskie boiska tzw. ofensywę trójkątów. Dzięki jego radom Michael Jordan porzucił grę indywidualną na rzecz zespołowej. Jemu koszykarze Chicago Bulls i Los Angeles Lakers zawdzięczają opanowanie trudnej sztuki medytacji. Wreszcie to właśnie Phil Jackson był chodzącym wsparciem dla najsłynniejszych zawodników pokroju Kobego Bryanta czy Shaquille`a O`Nella. Nic dziwnego, że nasz bohater zyskał zaszczytne miano filozofa koszykówki i miłosiernego ojca wszystkich swoich koszykarskich dzieci.

Dobra autobiografia to nie tylko barwne epizody z życia jej autora. Ważny jest również sposób, w jaki bohater wydarzeń dzieli się swoimi sekretami z czytelnikiem. Phil Jackson robi to za pomocą wyjątkowo logicznych i przemyślanych rozdziałów, które zawsze poprzedzają interesujące sentencje. Wiele z tych cytatów ma swoje źródło w docenianej przez trenera filozofii Wschodu, która setki razy pomagała Jacksonowi i jego podopiecznym w trudnych zawodowo chwilach. Nie tylko o niej przeczytacie na kartach 11 PIERŚCIENI. Nie zabraknie tu także zwyczajów rodem z plemienia Indian Lakota, magicznych kręgów i poezji, przez którą autor próbował trafić do serc swoich zawodników. Słowem, znajdziecie w tej książce wszystko, co w jakiś sposób wpłynęło na Phila Jacksona, człowieka, któremu po dziś dzień zdarza się w rubryce zawód wpisywać słowo "czarodziej".

Największą zaletą 11 PIERŚCIENI jest niebywały dystans, z jakim autor książki podchodzi do własnego życia i trenerskich sukcesów. Nie ma tu zbędnych przechwałek, nieustannego przywoływania swoich zawodowych osiągnięć i rozległych rozważań na temat prywatnej egzystencji Phila Jacksona. Jest za to wielka wiara w umiejętności drugiego człowieka, zdolność wychodzenia obronną ręką z każdej sytuacji i miłość do koszykówki, bez której autor książki nie stałby się żywą legendą tego wymagającego sportu.

Geniusz autobiografii Phila Jacksona tkwi w prostocie przekazu, przy jednoczesnej trosce o nieustanne absorbowanie uwagi czytelnika. Dzięki słowom byłego trenera Lakersów trafiamy do pozornie chaotycznego świata koszykówki, który pod piórem Jacksona nabiera sensu i logiki. By się o tym przekonać, wystarczy przeczytać kilkaset stron 11 PIERŚCIENI i poznać przepis na trenerski sukces, o jakim marzy każdy selekcjoner niezależnie od dyscypliny sportowej. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do książki, bo to nie tylko przyjemna, ale także wielce pouczająca lektura. 



[1] P. Jackson: 11 PIERŚCIENI. Kraków 2014, s. 263.


AUTOR:
Phil Jackson (oraz Hugh Delehanty)
TYTUŁ ORYGINALNY:
ELEVEN RINGS. THE SOUL OF SUCCES
TYTUŁ POLSKI:
11 PIERŚCIENI
TŁUMACZENIE:
Michał Rutkowski
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
352


, , , , , ,

środa, 17 września 2014

Ku pamięci wielkiej Charlotte ["Życie Charlotte Brontë" - Elizabeth Gaskell]

Nie ma nic piękniejszego niż prawdziwa przyjaźń. Szczera i oddana przyjaciółka to skarb, który chciałaby mieć każda kobieta. Niektóre przyjaźnie trwają kilkadziesiąt lat, a jeszcze inne istnieją nawet wtedy, gdy jedna ze stron przejdzie już do wieczności. Taka właśnie relacja połączyła dwie XIX-wieczne angielskie pisarki, które oprócz literackiego talentu miały jeszcze serca pełne życzliwości i wzajemnej troski. Te niebywałe uczucia, które narodziły się w korespondencji obu autorek, zaowocowały po latach wspaniałą, pośmiertną biografią Charlotte Brontë spisaną właśnie przez Elizabeth Gaskell.

Pierwsza książka o życiu i twórczości jednej z sióstr Brontë została stworzona na wyraźne życzenie ojca tytułowej bohaterki i po raz pierwszy ukazała się drukiem w 1857 roku. Mimo wielu kontrowersji związanych z pierwszym wydaniem tej pozycji jest ona nadal jednym z najcenniejszych źródeł informacji o życiu i twórczości Charlotte Brontë. Co więcej, biografia ta przyniosła sławę nie tylko sportretowanej na jej kartach bohaterce, ale również samej Elizabeth Gaskell, która po dziś dzień kojarzona jest przede wszystkim z dziełem poświęconym swej przyjaciółce. O nieustannej popularności tej książki świadczy również jej wznowienie, o które pokusiło się Wydawnictwo MG popularyzujące dzieła obu angielskich autorek.

W Życiu Charlotte Brontë znajdziemy rozdziały opisujące okolice, w jakiej przyszło żyć potomstwu pastora z Haworth, rozległe charakterystyki mieszkańców tej niewielkiej miejscowości i interesujące wzmianki na temat życia rodziny Brontë. Na całe szczęście znaczna część tej książki została poświęcona osobie tytułowej bohaterki, która na kartach swej biografii jawi nam się jako niebywale utalentowana pisarka, a przy tym nad wyraz skromna i pełna pokory wobec świata kobieta. Co ciekawe, Elizabeth Gaskell przedstawiła kulisy życia i kariery pisarskiej wielkiej Charlotte opierając się nie tylko na własnych wspomnieniach o przyjaciółce i relacjach innych bliskich jej osób, ale również na korespondencji, którą Charlotte Brontë przez kilkanaście lat prowadziła z nauczycielami, przyjaciółkami i wreszcie wydawcami pierwszych jej prób pisarskich. Dzięki temu, podczas lektury książki co i rusz obserwujemy niebywałą wrażliwość i talent literacki naszej bohaterki.

Biografia wybitnej Charlotte niemal od pierwszych stron absorbuje uwagę czytelników. A wszystko przez znakomitą przedmowę pióra Eryka Ostrowskiego, autora książki Charlotte Brontë i jej siostry śpiące, wybitnego znawcy życiorysu i dzieł tytułowej bohaterki. Kilkanaście stron opinii tego pisarza na temat pozycji autorstwa Elizabeth Gaskell to najlepsza rekomendacja treści zawartych w dwóch obszernych tomach tejże książki. Jeśli dodamy do tego dbałość o chronologię wydarzeń, rzeczowe opisy i względny obiektywizm powieściopisarki (z wyjątkiem fragmentów na temat mieszkańców hrabstwa Yorkshire i wzmianek związanych z osobą pastora Brontë), należałoby uznać, że Życie Charlotte Brontë to jedna z najlepiej dopracowanych XIX-wiecznych książek z tego gatunku. I choć autorka przemilczała w biografii wiele zdarzeń, które mogłyby odcisnąć piętno na wizerunku przyjaciółki, to trudno nie docenić jej umiejętności pisarskich i wprawnego pióra, które nawet w porównaniu z talentem wielkiej Charlotte plasuje się na wyjątkowo wysokiej pozycji.

Jestem pewna, że po pierwszą biografię Charlotte Brontë sięgną (o ile jeszcze tego nie zrobili) najwięksi miłośnicy talentu autorki Jane Eyre oraz wszyscy zainteresowani życiem prywatnym jednej z najpopularniejszych pisarek XIX-wiecznej Anglii. Książka Elizabeth Gaskell to także nie lada gratka dla pasjonatów tego gatunku literackiego, którzy dzięki jej lekturze będą mieli okazję porównać zmiany, jakie zaszły w biografistyce między XIX a XXI wiekiem. 


AUTOR:
Elizabeth Gaskell
TYTUŁ ORYGINALNY:
The life of Charlotte Brontë
TYTUŁ POLSKI:
Życie Charlotte Brontë
PRZEKŁAD:
Katarzyna Malecha
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
624

PS. Moje majstrowanie w HTML zaowocowało nowym szablonem. Nie wiem jak długo się on utrzyma. Będę jednak wdzięczna za informację, czy obecny wygląd bloga sprawia, że jest on czytelny i co warto byłoby jeszcze w tym szablonie poprawić. :)


, , , , ,

niedziela, 14 września 2014

Lwowskie Puchacze na brytyjskim niebie ["Turkusowe szale"- Remigiusz Mróz]

Każdy z nas ma swoją lubioną książkę z dzieciństwa, z którą wiążą się najmilsze wspomnienia. Niektórzy w tym momencie wymieniliby pewnie zbiór baśni autorstwa Hansa Christiana Andersena czy braci Grimm, inni przywołaliby Przygody Kubusia Puchatka. W moim przypadku książką, która od zawsze zajmuje honorowe miejsce w mojej biblioteczce jest słynny Dywizjon 303 Arkadego Fiedlera. Jej bohaterowie nigdy się nie zestarzeją, a doniosłe czyny, które stały się ich udziałem w pewnej mierze wpłynęły na moje historyczne wykształcenie. Możecie więc sobie wyobrazić, jakież było me zdziwienie, gdy dowiedziałam się, że znakomity powieściopisarz postanowił opowiedzieć czytelnikom historię innego polskiego dywizjonu w szeregach RAF-u. Byłam pewna, że powieść Remigiusza Mroza pt.: Turkusowe szale zaskoczy mnie równie mocno, co poprzednie jego książki. Nie spodziewałam się jednak, że będzie to tak przyjemne dla czytelnika zaskoczenie.

Bohaterami Turkusowych szali są w większości polscy piloci, którzy w czasach II wojny światowej postanowili walczyć z niemieckim okupantem w szeregach sił powietrznych Wielkiej Brytanii. I choć ci młodzi chłopcy mają wiele chęci i zapału do podbijania brytyjskiego nieba, to ich przełożeni z dystansem podchodzą do temperamentnych obcokrajowców. Kiedy jednak Feliks Essker ("Lucky"), Leon Merowski ("Merowing"), Czesław Tummel ("Disney") i pozostali polscy lotnicy staną się członkami 307 Nocnego Dywizjonu Myśliwskiego, ich położenie nad wyraz szybko ulegnie zmianie. Jeśli jesteście ciekawi, w jaki sposób "Lwowskie Puchacze" zdobędą sławę i uznanie Brytyjczyków, a nawet samego Władysława Sikorskiego, to koniecznie przeczytajcie o przygodach właścicieli tytułowych szali.

Podczas lektury tej powieści nie sposób przejść obojętnie obok tak genialnych charakterystyk postaci, jakich dokonał Remigiusz Mróz. Wspomniany Felo to nie tylko szarmancki wobec kobiet lwowiak, ale również genialny absolwent Szkoły Orląt w Dęblinie, który za sterami każdego samolotu czuje się jak ryba w wodzie. Jego przyjaciel Leon jest znakomitym uzupełnieniem Feliksa i świetnym strzelcem, co wielokrotnie udowadnia w kryzysowych sytuacjach. Obaj panowie dostarczają czytelnikom wielu emocji, przyprawiając o wzruszenie w najbardziej tragicznych momentach. Nie tylko o ich przygodach przeczytamy w Turkusowych szalach. Znacznie istotniejszy dla fabuły powieści jest fakt, że w szeregach 307 Dywizjonu działa niemiecki szpieg, który w bardzo zgrabny sposób pozbywa się kolegów po fachu. Odkrycie jego tożsamości to nie lada zagadka zarówno dla bohaterów, jak i czytelników tej powieści.

Szczerze przyznam, że Turkusowe szale to jedna z najlepszych powieści historycznych, której bohaterami są polscy lotnicy. Na jej kartach znajdziemy fragmenty ściśle związane z materiałem źródłowym, jak również te, które powstały w wyobraźni autora. To połączenie prawdy i fikcji okazało się znakomitym sposobem na stworzenie kilkusetstronicowej książki, która ani przez moment nie nuży odbiorców. Bo jak tu nie uśmiechnąć się, gdy bohaterowie w najtrudniejszych sytuacjach przywołują złote myśli pułkownika Tritcharta, który motywował młodych adeptów lotnictwa słowami, jakich nie powstydziłby się generał Patton? Urokowi tej książki i jej bohaterów po prostu nie sposób się oprzeć.

Po genialnej pozycji pt.: Prędkość ucieczki i jej świetnej kontynuacji pt.: Horyzont zdarzeń można się było spodziewać, że w Turkusowych szalach autor również stanie na wysokości zadania i stworzy powieść historyczną, która przypadnie do gustu wszystkim pasjonatom czasów drugiej wojny światowej. I tak się właśnie stało. Losy "Lwowskich Puchaczy" zdecydowanie podbiły moje serce. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że pozycja ta od dziś spoczywa w mojej biblioteczce tuż obok Dywizjonu 303. Po jej lekturze trudno mi bowiem stwierdzić, do której z tych książek mam większy sentyment. Wiem jednak na pewno, że jak wielu czytelników, z niecierpliwością będę oczekiwała kolejnej powieści w dorobku Remigiusza Mroza i mam nadzieję, że autor jak najszybciej zaserwuje nam kolejny "kawał" historycznej rozrywki na wysokim poziomie, czego sobie i Wam życzę.

AUTOR:
Remigiusz Mróz
TYTUŁ:
Turkusowe szale
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
528

Za egzemplarz powieści dziękuję Autorowi


, , , , , , ,