W 2012 roku Henryk Derus zachwycił mnie swoją powieścią pt.: Poligon. Przygody Alfabety, Chrypy, Kędzierzawego i Kinola, czyli czterech ciężko doświadczonych przez los mieszkańców Badziejowic mocno utkwiły w mojej pamięci. Kiedy tylko zobaczyłam okładkę najnowszej książki tego autora, byłam pewna, że lektura tej pozycji również dostarczy mi wielu pozytywnych wrażeń. Główny bohater i jednocześnie narrator tej powieści - Franio Buras nie zawiódł moich oczekiwań. Historia jego życia okazała się lekturą przezabawną i pełną niespodziewanych zdarzeń, o których nawet nie śniło się bohaterom Poligonu.
Franio Buras to powieść o mężczyźnie, który z perspektywy minionego czasu ocenia swoje życie. Tytułowy bohater na naszych oczach analizuje swoje pechowe dzieciństwo, okres dojrzewania i wczesną dorosłość, przedstawiając jedynie te wydarzenia, które odcisnęły piętno na mieszkańcu Badziejowic. Narrator szuka winnego wszystkich życiowych wpadek, a swoimi wnioskami dzieli się z czytelnikami. Trzeba przyznać, że żaden z odbiorców z pewnością nie będzie zazdrościł Franiowi jego straszliwego losu.
Bohaterowi tej książki przydarzają się dziwne rzeczy. Choruje w środku lata, ledwo uchodzi z życiem po bliskim kontakcie z maszynką elektryczną, podczas łowienia ryb niemal tonie w jeziorze, a zderzenie z drzwiami popielnika powoduje nieodwracalny uraz w jego psychice. Franek ciągle chodzi poobijany. Winą za ten stan rzeczy obarcza swojego wyimaginowanego brata bliźniaka o znanym nam wszystkim imieniu Pech. To on zdaniem chłopca staje na jego drodze i podsuwa co raz to nowe pomysły, które zawsze prowadzą do tragicznego finału.
Historia życia mieszkańca Badziejowic obfituje w całe mnóstwo zabawnych wydarzeń, które rozśmieszą czytelników do łez. Tylko nasz Franek nie widzi niczego zabawnego we własnych perypetiach. Umartwia się nad swoim losem, dochodząc ostatecznie do wyjątkowo racjonalnych wniosków. I właśnie wtedy rozpoczyna się druga, nie mniej interesująca część książki, którą przerywa nagłe i niespodziewane zakończenie opowieści o losach Franka. A przecież o takim dziarskim bohaterze jak nasz badziejowiczanin można by czytać godzinami...
We Franiu Burasie odnajdziemy znane nam z Poligonu krajobrazy rodem z badziejowickich okolic (poligon, sklep) i raz jeszcze staniemy oko w oko ze znanymi i lubianymi miłośnikami napojów wysokoprocentowych spożywanych w kluczowych miejscach Badziejowic. Stanowią oni tło dla wydarzeń z życia Franka, dlatego nie sposób pominąć milczeniem ich wkładu w koleje losu głównego bohatera. I właśnie za te liczne odniesienia do Poligonu należą się autorowi wyrazy uznania. Franio Buras to przednia lektura, obok której nie przejdą obojętnie wszyscy miłośnicy małomiasteczkowego humoru, zabawnych wydarzeń i wyrazistych bohaterów, których w polskiej prozie nadal nie mamy zbyt wielu.
Franio Buras to powieść o mężczyźnie, który z perspektywy minionego czasu ocenia swoje życie. Tytułowy bohater na naszych oczach analizuje swoje pechowe dzieciństwo, okres dojrzewania i wczesną dorosłość, przedstawiając jedynie te wydarzenia, które odcisnęły piętno na mieszkańcu Badziejowic. Narrator szuka winnego wszystkich życiowych wpadek, a swoimi wnioskami dzieli się z czytelnikami. Trzeba przyznać, że żaden z odbiorców z pewnością nie będzie zazdrościł Franiowi jego straszliwego losu.
Bohaterowi tej książki przydarzają się dziwne rzeczy. Choruje w środku lata, ledwo uchodzi z życiem po bliskim kontakcie z maszynką elektryczną, podczas łowienia ryb niemal tonie w jeziorze, a zderzenie z drzwiami popielnika powoduje nieodwracalny uraz w jego psychice. Franek ciągle chodzi poobijany. Winą za ten stan rzeczy obarcza swojego wyimaginowanego brata bliźniaka o znanym nam wszystkim imieniu Pech. To on zdaniem chłopca staje na jego drodze i podsuwa co raz to nowe pomysły, które zawsze prowadzą do tragicznego finału.
Historia życia mieszkańca Badziejowic obfituje w całe mnóstwo zabawnych wydarzeń, które rozśmieszą czytelników do łez. Tylko nasz Franek nie widzi niczego zabawnego we własnych perypetiach. Umartwia się nad swoim losem, dochodząc ostatecznie do wyjątkowo racjonalnych wniosków. I właśnie wtedy rozpoczyna się druga, nie mniej interesująca część książki, którą przerywa nagłe i niespodziewane zakończenie opowieści o losach Franka. A przecież o takim dziarskim bohaterze jak nasz badziejowiczanin można by czytać godzinami...
We Franiu Burasie odnajdziemy znane nam z Poligonu krajobrazy rodem z badziejowickich okolic (poligon, sklep) i raz jeszcze staniemy oko w oko ze znanymi i lubianymi miłośnikami napojów wysokoprocentowych spożywanych w kluczowych miejscach Badziejowic. Stanowią oni tło dla wydarzeń z życia Franka, dlatego nie sposób pominąć milczeniem ich wkładu w koleje losu głównego bohatera. I właśnie za te liczne odniesienia do Poligonu należą się autorowi wyrazy uznania. Franio Buras to przednia lektura, obok której nie przejdą obojętnie wszyscy miłośnicy małomiasteczkowego humoru, zabawnych wydarzeń i wyrazistych bohaterów, których w polskiej prozie nadal nie mamy zbyt wielu.
AUTOR:
Henryk Derus
TYTUŁ:
Franio Buras
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
162
Nie słyszałam wcześnie o tej książce. Chętnie przeczytam jak zabawna i jeszcze nie gruba objętościowo :)
OdpowiedzUsuńLektura w sam raz na jeden wieczór. :))
UsuńFranio Buras z Badziejowic - i czy może być nudno?;)
OdpowiedzUsuńBadziejowice hehe. Już mi się podoba.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informację. :)
OdpowiedzUsuńTo może być ciekawe spotkanie :)
OdpowiedzUsuńto nie moje klimaty literacie, ale okładka jest interesująca;)
OdpowiedzUsuńBuras? Badziejowice? Nieźle. :P
OdpowiedzUsuń