poniedziałek, 22 grudnia 2014

Królowa modernizmu w listach ["Pokrewne dusze" - Virginia Woolf]

Sposobów na poznanie biografii autora jest wiele. Możemy szukać przedmiotów z nim związanych, czytać jego dzieła, kupować kolejne książki o jego życiu i pisarstwie. Ciekawym wyjściem jest w tej sytuacji sięgnięcie po korespondencję, która w XIX  i I połowie XX wieku była jedną z najpopularniejszych form wymiany informacji i mówiła o jej autorach więcej niż nie jeden przedmiot czy dzieło. Najlepszym dowodem na potwierdzenie moich słów jest wybór listów pt.: Pokrewne dusze, które w latach 1882-1941 wyszły spod pióra wybitnej angielskiej pisarski doby modernizmu, bez której nie wyobrażam sobie XX-wiecznej literatury europejskiej. Virginia Woolf, bo o niej tu mowa, dzięki swoim listom raz jeszcze wychodzi naprzeciw wszystkim czytelnikom zainteresowanym jej twórczością i życiem prywatnym. Co więcej, mam nieodparte wrażenie, że o tym ostatnim napisała nawet zbyt wiele.

Jest w stylu pisarskim Virginii Woolf coś niebywale hipnotyzującego, co urzekło mnie już kilka lat temu, podczas lektury Pani Dalloway. Być może była to prostota wypowiedzi, która uwidacznia się również w listach tej autorki? A może to subtelna ironia, bez której nie wyobrażam sobie żadnego zdania wypowiedzianego przez Virginię Woolf? Prawdopodobnie oba te elementy w połączeniu z niebywałą inteligencją pisarki i wiedzą na temat XX-wiecznej literatury sprawiają, że z wielkim zainteresowaniem zasiadamy do lektury jej prywatnej korespondencji, oddalając od siebie myśl, że tym samym łamiemy granice prywatności jednej z najsłynniejszych kobiet w historii Wielkiej Brytanii.

Dzięki Pokrewnym duszom poznałam wyjątkowo trudne dzieciństwo autorki, jej poglądy na temat Żydów, relacje z wielkimi pisarzami, jak choćby T. S. Eliot, stosunki łączące Virginię z kobietami, czy refleksje na temat I i II wojny światowej. Dowiedziałam się również, z czego utrzymywała się rodzina Woolfów, dlaczego kilka razy zmieniała miejsce zamieszkania i jakie były ich poglądy na kwestie potomstwa. Wydobyłam z tych kilkuset listów przeróżne informacje i to właśnie one pozwoliły mi stworzyć sobie obraz tej, którą dotychczas znałam jedynie z kilku spisanych przez nią dzieł. Muszę przyznać, że dopiero po lekturze tego zbioru jestem w stanie wyobrazić sobie, z czym przez wiele lat musiała się mierzyć kobieta, która dziś jest dla wielu czytelników jedynie nazwiskiem pośród innych klasyków światowej literatury.

Pokrewne dusze to jedna z tych książek, na które potrzeba czasu. Nie sposób bowiem pochłaniać listów Virginii jeden za drugim, nie zważając na ich właściwy sens. Warto zatrzymać się na dłuższą chwilę przy korespondencji wymienianej z jej mężem Leonardem, siostrą Vanessą, czy ukochanymi pokroju Vity Sackville -West, by zrozumieć, jaka naprawdę była autorka Własnego pokoju i dlaczego jej życie zakończyło się w tak tragiczny sposób.

Porzućcie nadzieję, że podczas lektury tych listów będzie Wam towarzyszyło uczucie radości. Co najwyżej sama autorka zerknie na Was z wielu fotografii zamieszczonych na kartach książki, by sprawdzić, czy dobrze interpretujecie jej słowa. Korespondencja Virginii Woolf, pełna odniesień literackich i różnego rodzaju komentarzy na temat książkowych nowości tamtych czasów, to w gruncie rzeczy wyjątkowo przejmująca lektura, z której przebija ludzkie cierpienie spowodowane wyjątkowo uciążliwą chorobą. I choć pisarka ani przez chwilę nie skarży się na swój los, to listy umieszczone na końcu tego zbioru wywołują tak wiele emocji, że wprost nie sposób nad nimi zapanować. Bo jak tu uwierzyć, że wraz z ostatnim listem kończy się życie tej, z którą i my, współcześni czytelnicy, byliśmy (choć tylko przez chwilę) związani?

Wybór listów Virginii Woolf z pewnością zrobi wrażenie na wszystkich, których fascynuje postać czołowej angielskiej feministki XX wieku, jak również na tych, którzy znają autorkę jedynie dzięki jej twórczości. Pokrewne dusze to bowiem znakomity materiał do analizy wątków z esejów i powieści tej słynnej pisarki. Wystarczy tylko usiąść wygodnie i zacząć tę długą, acz wyjątkowo przyjemną lekturę, którą serdecznie polecam.

AUTOR:
Virginia Woolf
TYTUŁ ORYGINALNY:
Congenial spirits. Selected letters
TYTUŁ POLSKI:
Pokrewne dusze
PRZEKŁAD:
Maja Lavergne
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
592

5 komentarzy:

  1. Świetna recenzja. Jestem pod wrażeniem tej książki. Doszłam do wniosku, że bez znajomości korespondencji bądź Dziennika - nie można do końca zrozumieć jej twórczości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie muszę uwzględnić tę pozycję na swojej liście lektur. "Panią Dalloway" czytałem parę lat temu i ciekaw jestem jak prezentowałaby się ponowna lektura przez pryzmat recenzowanej książki :)

      Usuń
  2. Zgadzam się w zupełności! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym przeczytać, ale w najbliższej przyszłości jednak nie przewiduję, muszę nadrobić starsze zaległości z moich stosików i biblioteczki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach tę publikacje, ale najpierw chciałabym poznać jakąkolwiek powieść/opowiadanie tej autorki. Dawno temu próbowałam przeczytać jej dzienniki i bardzo mnie nudziły.

    OdpowiedzUsuń