sobota, 15 grudnia 2012

Podróż do Ziemi Świętej

AUTOR:
Antoni Ferdynand Ossendowski
TYTUŁ:
Gasnące ognie. Podróż po Palestynie, Syrii i Mezopotamii
WYDAWNICTWO:
Zysk i S-ka
LICZBA STRON:
464



Życie w dzisiejszych czasach to nieustanne podróżowanie. Ciągłe zmiany miejsca zamieszkania, zagraniczne podróże służbowe, czy wakacje w orientalnych krajach nikogo już nie dziwią. Ci, których nie stać na dalekie wojaże, zadowalają się telewizyjnymi lub książkowymi relacjami słynnych podróżników. A jak wyglądały podróże naszych przodków? Czy przed laty równie łatwo można było wybrać się w dalekomorską podróż jak dziś? Tak się składa, że Antoni Ferdynand Ossendowski - słynny polski pisarz i podróżnik, który w swoim życiu przemierzył niemal wszystkie kontynenty, pozostawił po sobie literackie ślady, będące znakomitą odpowiedzią na nurtujące nas pytania. Jego książka pt.: Gasnące ognie. Podróż po Palestynie, Syrii i Mezopotamii wydana po raz pierwszy w 1931 roku, miała być relacją z pierwszej wyprawy tego podróżnika do Ziemi Świętej. Wbrew oczekiwaniom samego autora, publikacja ta zyskała ogromną popularność wśród czytelników i po dziś dzień stanowi monumentalne dzieło polskiej literatury. Z wielką przyjemnością przybliżę Wam zatem opowieść Ossendowskiego, która i na mnie wywarła piorunujące wrażenie. 




Trzy największe ideologie religijne mają w Jerozolimie swoje "święte świętych".
Judaizm, chrześcijaństwo, islam.
Trzy religie uznające jednego Boga[1].

O starotestamentowej Palestynie każdy z nas wie dostatecznie dużo. Ale czy wiemy, co stało się z tą krainą po I wojnie światowej? By nie zanudzać Was historycznymi wywodami, powiem tylko, że obszar ten stał się jednym z wielu terytoriów mandatowych, które podlegały pod władzę słynnej Ligi Narodów. Organizacja ta postanowiła jednak "pozbyć się" problemu i przekazała zwierzchnictwo nad Palestyną w ręce Brytyjczyków. I od tej pory rozpoczyna się prawdziwa historia krainy, która na mocy deklaracji Balfoura miała zostać ogniskiem narodowym dla skazanych na wieczną tułaczkę Żydów. Anglicy zapomnieli jednak, że obszar Palestyny nie jest krainą wyludnioną. Znaczną jej część zamieszkiwali bowiem Arabowie, którzy od tej pory mieli dzielić swoje gospodarstwa i domostwa z wyznawcami wiary mojżeszowej. O tym, jak wyglądały żydowsko-palestyńskie relacje i w jaki sposób Żydzi próbowali zaadaptować się na obszarze swojej nowej ojczyzny w znakomity sposób opowiada nam właśnie Ossendowski.

Naszą wspólną podróż rozpoczynamy już w pociągu do rumuńskiej Konstancy, gdzie poznajemy pierwszych obcokrajowców. Przez okna wagonu kolejowego oglądamy nieznaną nam okolicę i ani się spostrzeżemy, lądujemy na statku Azja płynącym do Jafy. Stamtąd już tylko kilka kilometrów dzieli nas od miejsc, którymi przed laty stąpał Jezus i jego apostołowie. Po tych wszystkich zakątkach oprowadza czytelnika Ossendowski znakomicie obeznany w dziejach Jerozolimy i Iraku. Jego historia absolutnie nie sprowadza się do banalnego opisu oglądanych zabytków orientalnej architektury. W swoje opowieści wplata bowiem autor dywagacje natury religijnej, które świetnie komponują się z historią odwiedzanych miejsc i rzeczywistością obserwowaną przez pisarza w latach 30. XX wieku. Ta fascynująca narracja prowadzona przez naszego podróżnika powoduje, że przed naszymi oczyma stają wielokrotnie miejsca przywoływane na kartach tej książki. W tej wizualizacji pomaga nam kilkadziesiąt zdjęć wykonanych ręką pisarza, które mimochodem przemyca on w swojej relacji. I trzeba przyznać, że oglądając je ani przez chwilę nie żałujemy, że zostały wykonane w technice sepii. Ich piękno polega na bowiem na egzotyce, obok której nie sposób przejść obojętnie.

Gasnące ognie to również niezwykła kompilacja refleksji na temat szeroko pojętego społeczeństwa. Na podróżniczej drodze Ossendowskiego stają przedstawiciele różnych kultur i religii. I choć w opowieści największą liczbę przywoływanych osób stanowią Żydzi z różnych stron świata zmierzający do "nowej ojczyzny", to pośród nich nie brak również muzułmanów, hindusów i wielu innych ludzi, których historie obligują Ossendowskiego do wyrażania wielokrotnie bardzo subiektywnych poglądów. Stąd właśnie liczne aluzje do popularnego wówczas syjonizmu i idei wspólnej egzystencji przedstawicieli przeciwnych kręgów kulturowych. Nie brak tu również licznych aluzji politycznych, które w subtelny i wyważony sposób atakują towarzysza Stalina i jego pobratymców. Te liczne przerywniki w relacji z wojaży po kolejnych krainach nie burzą jednak zasadniczego toku wypowiedzi Ossendowskiego, a wręcz zachęcają do jeszcze wnikliwszej obserwacji przesuwającej się przed oczami rzeczywistości. 

O książce Ossendowskiego mogłabym pisać w nieskończoność. O jej kunszcie świadczy chyba fakt, że gdybym kiedykolwiek miała okazję wybrać się w podróż po opisywanych przez tego autora krajach, to jego książka byłaby pierwszą rzeczą, którą spakowałabym do swojej walizki. Jestem pewna, że odczytywanie kolejnych rozdziałów tej książki w miejscach narodzin owych refleksji pozwoliłoby na jeszcze głębszą analizę przywoływanych przez Ossendowskiego zjawisk. Wszystkich, których fascynują takie literackie podróże w czasie i przestrzeni, odsyłam do Gasnących ogni, a sama rozpoczynam zbiórkę funduszy na podróż śladami Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego.

Ksiażkę otrzymałam dzięki uprzejmości:



[1] A. F. Ossendowski: Gasnące ognie. Podróż po Palestynie, Syrii i Mezopotamii. Poznań 2011, s. 459.

8 komentarzy:

  1. Lubię takie książki. O ile te refleksje o których pisałaś stoją na poziomie, to czytając tę pozycję w podróż możemy udać się razem z autorem. Chyba nie ma nic przyjemniejszego niż taka wędrówka w środku zimy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nawet wysoka temperatura w tych krajach by nam szczególnie nie przeszkadzała. ;)

      Usuń
  2. nie lubię takich książek niestety odpuszczę. podobną tematykę mam dostać do recenzji - nie wiem czy dam radę przebrnąć :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, niejedną pozycję Ossendowskiego miałem w swoim rękach. Pomijając, treść, która w przypadku każdej wydaje się arcyciekawa, to książki te charakteryzują się bardzo ładnymi okładkami. Nie wiem, jak to się stało, że żadnej jeszcze nie czytałem.

    OdpowiedzUsuń
  4. To musi być naprawdę cenna relacja z podróży - ze względu na jej czas, miejsce i oczywiście sam sposób przekazu. I jeszcze te zdjęcia...

    OdpowiedzUsuń
  5. To, moja droga, kiedy jedziemy?:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Często powtarzam osobom z mojego bliskiego otoczenia, że marna ze mnie katoliczka ;), więc książki raczej nie przeczytam. Nie ciągnie mnie do tej tematyki. Jednak w taką podróż wybrałabym się chętnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczna recenzja! Oczywiście książka wpada na listę zakupów koniecznych, tematyka mnie ciągnie, a Tobie życzę spełnienia marzeń i tej fantastycznej podróży, chociaż Syrię będzie sobie trzeba (ku mojemu też żalowi) przez dłuższy czas odpuścić:)Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń