Piotr Jaźwiński
TYTUŁ:
Oficerowie i konie. Przyjaźń na śmierć i życie. Kawalerzyści Drugiej Rzeczpospolitej o koniach - swoich towarzyszach broni
WYDAWNICTWO:
Instytut Wydawniczy Erica
LICZBA STRON:
224
Oficerowie kawalerii czasów II Rzeczpospolitej po
dziś dzień budzą w nas zachwyt i wielki szacunek. To za nimi w dwudziestoleciu
międzywojennym szalały kobiety. Oni bronili granic niepodległej Polski dzielnie
walcząc w wojnie polsko-bolszewickiej. Czym jednak byłby ułan bez swojego
wiernego towarzysza broni - konia? O tych, którzy na swych grzbietach wozili
naszych dzielnych kawalerzystów również należy pamiętać, dlatego też Piotr
Jaźwiński w swojej najnowszej książce pt.: Oficerowie i konie. Przyjaźń na
śmierć i życie. Kawalerzyści Drugiej Rzeczpospolitej o koniach - swoich
towarzyszach broni postanowił upamiętnić tę nietypową, acz bardzo
zażyłą relację między człowiekiem a zwierzęciem.
Autor tej publikacji to również twórca innych popularnych książek opisujących czasy Drugiej Rzeczpospolitej. Spod jego pióra wyszły bowiem takie tytuły jak: Oficerowie i dżentelmeni czy Koń, koniak i kobiety. Wszystkie jego dzieła mają charakter popularnonaukowy i bardzo szybko zyskują uznanie czytelników. W przypadku Oficerów i koni nie mogło być inaczej. Co więcej, Jaźwiński zdradził czytelnikowi sekret przyznając, że książka powstała dzięki poruszającemu utworowi Józefa Łobodowskiego pt.: Poemat na pomordowane konie. Autor postanowił pójść w ślady poety i również złożyć hołd wszystkim koniom służącym niegdyś w rodzimej kawalerii.
[...] Wam konie, coście się rwały, na mocnych
siadając zadach
gdy w klekotaniu maszynek biegła zagłada,
wam własnej śmierci wierne,
w rozwianej burzy grzywach,
wam ta żałobna pieśń
i żałość serca prawdziwa […][1]
Przygoda kawalerzysty i konia opowiedziana przez Jaźwińskiego rozpoczyna się od ich wspólnych pierwszych dni w służbie wojskowej. Konie tak jak ułani przechodziły kolejne etapy szkolenia, po którym stawały się pełnoprawnymi członkami wojska II Rzeczpospolitej. Od chwili przypisania im konkretnego wojskowego, były niemal zespolone ze swoim panem. Zyskiwały imiona i z większym lub mniejszym oporem nawiązywały więź emocjonalną z dosiadającym je człowiekiem. Tak narodziło się wiele przyjaźni, których kres mogły położyć tylko brakowanie i wojna.
Ze wspomnień żołnierzy w służbie
Drugiej Rzeczpospolitej utkał Jaźwiński misterną opowieść o cieniach i blaskach
relacji konia z człowiekiem. Nie brak w nich takich końskich osobistości jak
Kasztanka marszałka Piłsudskiego, która dzięki niebywałej sile przeszła do
historii wraz ze swym właścicielem. Oprócz niej pojawia się także wiele innych
koni, które pozostały na zawsze w żołnierskiej pamięci. Wszystko to okraszone
zdjęciami z CAW, Muzeum w Grudziądzu oraz fotografiami z kolekcji Jacka Janika,
pozwala nam wyobrazić sobie tę wyjątkową więź, jaka powstawała między ułanami i
ich towarzyszami broni.
Na kartach Oficerów i ich
koni znajdziemy wspomnienia, które rozśmieszą nas do łez i takie,
podczas lektury których będziemy płakać ze wzruszenia. Główni bohaterowie -
temperamentne i często narowiste konie ani przez chwilę nie pozwolą o sobie
zapomnieć. Będziemy z nimi od początku do końca służby w żołnierskich
szeregach. W ich towarzystwie wyruszymy na inspekcje oficerskie, turnieje
sportowe, a ostatecznie nawet na wojnę. A potem? Z trudem przyjdzie nam się z
nimi rozstać. Oprócz nostalgii pozostanie w nas jednak zupełnie inne spojrzenie
na konie - niemych bohaterów kawalerii.
Z wielką przyjemnością czytałam książkę Jaźwińskiego i wiem na pewno, że nie było to moje ostatnie spotkanie z tym autorem. Trzeba przyznać, że pisarz posiada tak pożądaną umiejętność nawiązywania kontaktu z czytelnikiem i snucia opowieści, od których ani na chwilę nie można się oderwać. Jestem pewna, że Oficerowie i konie wywrą na Was pozytywne wrażenie i zwrócą Waszą uwagę na pomijany zazwyczaj przez historyków aspekt historii polskiej wojskowości. Pozwólcie więc, by kawaleryjskie konie podbiły i Wasze serca, a z pewnością nie będziecie nimi rozczarowani.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości:
Przygoda kawalerzysty i konia opowiedziana przez Jaźwińskiego rozpoczyna się od ich wspólnych pierwszych dni w służbie wojskowej. Konie tak jak ułani przechodziły kolejne etapy szkolenia, po którym stawały się pełnoprawnymi członkami wojska II Rzeczpospolitej. Od chwili przypisania im konkretnego wojskowego, były niemal zespolone ze swoim panem. Zyskiwały imiona i z większym lub mniejszym oporem nawiązywały więź emocjonalną z dosiadającym je człowiekiem. Tak narodziło się wiele przyjaźni, których kres mogły położyć tylko brakowanie i wojna.
Z wielką przyjemnością czytałam książkę Jaźwińskiego i wiem na pewno, że nie było to moje ostatnie spotkanie z tym autorem. Trzeba przyznać, że pisarz posiada tak pożądaną umiejętność nawiązywania kontaktu z czytelnikiem i snucia opowieści, od których ani na chwilę nie można się oderwać. Jestem pewna, że Oficerowie i konie wywrą na Was pozytywne wrażenie i zwrócą Waszą uwagę na pomijany zazwyczaj przez historyków aspekt historii polskiej wojskowości. Pozwólcie więc, by kawaleryjskie konie podbiły i Wasze serca, a z pewnością nie będziecie nimi rozczarowani.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości:
[1] J.
Łobodowski: Poemat na pomordowane konie.
Cyt. za: P. Jaźwiński: Oficerowie i
konie. Przyjaźń na śmierć i życie. Kawalerzyści Drugiej Rzeczpospolitej o
koniach – swoich towarzyszach broni. Warszawa 2012, s. 194.
Książka wydaje się bardzo przyjemna. Ja przeczytałbym ją głównie przez wzgląd na to, że mógłbym się dzięki niej dowiedzieć jeszcze więcej o Polsce okresu dwudziestolecia międzywojennego.
OdpowiedzUsuńWygląda interesująco. Nie mogę się doczekać jak spojrzę na nią bliżej :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze w te święta :)
Bardzo ciekawa książka. Myślę, że kawaleryjskie konie mogą podbić moje serce :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Instytutu Wydawniczego Erica, bo oni ewidentnie specjalizują się w książkach związanych z historią i wojną :) Idealna lektura i dla mnie i dla mojego chłopaka.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!