niedziela, 10 listopada 2013

Słowianie ruszają na Wikingów

Chyba każdy z nas słyszał o potędze i sławie walecznych Wikingów, którzy swego czasu panowali na morzach i oceanach średniowiecznego świata. Ich wielkie wyprawy znamy dzięki licznym źródłom historycznym i bogatej literaturze naukowej poświęconej tym skandynawskim wojownikom. Okazuje się jednak, że nawet Wikingowie ponosili czasem sromotne klęski. Jedna z największych porażek Skandynawów miała miejsce w sierpniu 1136 roku, kiedy to najważniejszy port Północy - Konungaela został zaatakowany przez liczne wojska Słowian pod wodzą pomorskiego księcia Racibora. Kolejne etapy przygotowań do rajzy i przebieg słowiańskiego podboju przedstawił czytelnikom Artur Szrejter w pierwszym monograficznym opracowaniu wojny konungahelskiej pt.: Wielka wyprawa księcia Racibora. Zdobycie grodu Konungahela przez Słowian w 1136 roku.

W I poł. XII stulecia, kiedy władzę nad ziemiami polskimi sprawował wybitny wnuk pierwszego króla Polski - Bolesław Krzywousty, potęga Skandynawów została zagrożona konfliktami wewnętrznymi. W owych czasach toczył się również spór o honorową stolicę Północy i niewątpliwe centrum kulturowe Skandynawii, jakim była wówczas Konungahela. Norwesko - duński konflikt o ten ważny port handlowy po dziś dzień nie został wnikliwie zbadany przez historyków. Dzięki publikacji Artura Szrejtera mamy jednak okazję poznać pobudki, dla których wojska trybutariusza Krzywoustego wyruszyły na podbój miejsca tak ważnego dla obu skandynawskich potęg.  
Łódź Wikingów

Trzeba przyznać, że Artur Szrejter włożył mnóstwo pracy w odtworzenie losów słowiańskiej wyprawy na Konungahelę. Swoją publikację oparł on bowiem na przekazie jedynego źródła traktującego o tych wydarzeniach, tj. Sagi o Magnusie Ślepym i Haraldzie Słudze Bożym autorstwa Sturlusona. Saga ta doczekała się w Polsce tłumaczeń dwojga znanych mediewistów - Krystyny Pieradzkiej i Gerarda Labudy. Żaden z przekładów nie był jednak według autora wiernym oddaniem treści staroislandzkiej opowieści. Z tego powodu Szrejter podjął się autorskiego tłumaczenia kilku istotnych fragmentów historii opowiedzianej przez sagmana, by krok po kroku zrekonstruować każdy etap wyprawy Racibora - od momentu jej przygotowania, aż do osławionego zwycięstwa Słowian. Wnikliwa analiza każdego ze słów spisanych przed wiekami przez Sturlusona sprawiła, że o historii tej stosunkowo nieznanej wyprawy czyta się z wielką przyjemnością.

Książka Artura Szrejtera porusza nie tylko polityczne aspekty słowiańskiej rajzy. Ukazuje ona również wierzenia religijne ludów średniowiecza i zwyczaje panujące w krajach skandynawskich. Autor zwraca uwagę na uzbrojenie obu walczących stron i taktykę, jaką ludy słowiańskie zastosowały w czasie podboju Konungaheli. Wszystkie przemyślenia badacza poparte mapami i licznymi szkicami ułatwiają czytelnikowi wizualizację tez przedstawianych w tej publikacji. I choć Artur Szrejter jest z wykształcenia archeologiem, a nie historykiem, to wysiłki, które włożył w napisanie o losach wyprawy z 1136 roku, z pewnością zyskają uznanie każdego cenionego mediewisty. 

Istotnym walorem tej publikacji jest fakt, że badacz w żaden sposób nie próbuje narzucić czytelnikowi własnej wizji przedstawianej rajzy. Szrejter proponuje jedynie swoją interpretację odpowiednich rozdziałów sagi, pozostawiając odbiorcom możliwość polemiki z przekazem źródłowym. Dzięki merytorycznym argumentom autor potrafi również podważyć niektóre teorie mediewistów na opisany w publikacji temat, udowadniając, że mylna interpretacja pewnych zdarzeń bierze się najczęściej z niewłaściwego przekładu źródła historycznego. 

Za jedyny mankament tej interesującej i nowatorskiej na gruncie historycznym pozycji uważam język, jakim została ona napisana. Liczne powtórzenia pojawiające się często w obrębie jednego zdania, nieco spowalniają lekturę. Podejrzewam jednak, że zainteresowani przedstawioną w tej książce tematyką, nie zwrócą uwagi na te niewielkie błędy edytorskie. Analizowana przez Szrejtera wyprawa jest bowiem na tyle ciekawa, że niemal od pierwszych stron skupia na sobie całą uwagę czytelników. 

Jestem przekonana, że Wielka wyprawa księcia Racibora... to nie ostatnia książka w dorobku Artura Szrejtera i z niecierpliwością czekam na kolejne, równie odkrywcze publikacje tego autora.


AUTOR:
Artur Szrejter
TYTUŁ:
Wielka wyprawa księcia Racibora.
Zdobycie grodu Konungahela przez Słowian w 1136 roku
SERIA:
Wojny Wikingów i Słowian
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
240

16 komentarzy:

  1. znowu mnie zainteresowałaś, chętnie sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie się zapowiada, więc czemu nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem chętnie bym ją przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie że autor nie idzie na łatwiznę i zamiast powielać schematy daje coś, o czym raczej nie pisze się zbyt często. Szkoda że książka jest tak króciutka. Ja dzięki Twojej recenzji trafiłem na inną pozycję tego autora, którą obiecałem sobie zdobyć, a mianowicie "Bestiariusz germański" ;) Oby ta książka też była dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno autor jest zafascynowany mitologią germańską, więc pewnie ta pozycja również będzie godna uwagi. :)

      Usuń
  5. Jestem zainteresowana powyższą pozycją, mam nadzieje, że wkrótce ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. W historię Wikingów nie miała sposobności się zagłębić, ale chętnie to zmienię. Książka zapowiada się bardzo dobrze. Lubię książki historyczne, więc to coś dla mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko... jestem ślepa (albo jedno piwo to już za dużo) i przeczytałam Sosnowiec vs Wikingowie :P Studiuję w Sosnowcu więc stąd pomysł na to miasto, aczkolwiek straszne porównanie. Co do samej książki to myślę, że mogłaby mnie zaciekawić - o ile nie ma tam nic o Sosnowcu haha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież w Sosnowcu jest tak pięknie! :D Przysięgam na chwałę Słowian, że żaden średniowiecznej wzmianki o XX-wiecznym Sosnowcu tam nie znajdziesz. :D

      Usuń
  8. Powiem szczerze, że nie jest zły ten Sosnowiec, ale gdy muszę wstać o 6 rano, by się tam dostać, albo gdy muszę pół godziny czekać na opóźniony pociąg, by wrócić do Gliwic, to go nie lubię :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi dobrze, jak zwykle potrafisz zainteresować:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh studiowałam slawistykę, a teraz uczę się norweskiego, więc to chyba coś dla mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo interesująca historia, z którą chętnie bym się zapoznał. Cieszę się, że na rynku pojawiają się tego typu pozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam co najmniej dwie osoby, które natychmiast pochłonęłyby tę książkę w całości :) Myślę, że ja też mogłabym się na nią skusić.

    OdpowiedzUsuń
  13. Niedawno czytałam o Wikingach, choć nie była to typowa książka historyczna. Powtórzenia ciut mnie niepokoją ale mimo to chętnie bym się z tą książką zmierzyła ;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zainteresowałaś mnie tą książką :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń