Charlotte Brontë była wyjątkowo osobliwą pisarką. Jej twórczość po dziś dzień stanowi dla czytelnika nie lada wyzwanie. Każda książka, która wyszła spod pióra Charlotte to obcowanie z nowym eksperymentem w obrębie gatunku powieściowego. Spośród wszystkich jej dzieł trudno wybrać choć jedno, które zyskałoby miano najlepszego. Gdybyśmy jednak zostali przez kogoś zapytani, który utwór z popularnego dorobku literackiego jednej z sióstr Brontë od pierwszych kart budzi zainteresowanie odbiorcy, to bez namysłu powinniśmy krzyknąć Villette i skierować naszego rozmówcę do najbliższej księgarni lub biblioteki, by jak najszybciej oddał się lekturze ostatniej życiu Charlotte powieści, która pod płaszczykiem interesującej fabuły skrywa prawdziwe losy naszej pisarki.
Czym ta historia różni się od popularnej opowieści z życia Jane Eyre? Z pozoru niczym. Lucy Snow, główna bohaterka a zarazem narratorka Villette, do złudzenia przypomina postać z najsłynniejszego dzieła Charlotte Brontë. Życie Lucy i Jane upływa w podobnym rytmie. Obie panie nie mogą liczyć na najbliższą rodzinę, przechodzą w swym życiu niemało cierpień, rozpaczliwie poszukują miłości i wreszcie zarabiają na swoje utrzymanie jako nauczycielki. Lucy Snow ma jednak wyjątkowy dar, którego nie posiadała Jane. Potrafi na podstawie obserwacji opowiedzieć nam o ludziach ze swojego otoczenia i trafnie odróżnić tych z natury wartościowych od całego grona perfidnych osób, gotowych zrobić wszystko, by zniszczyć życie naszej bohaterce. Dzięki czujnemu oku Lucy poznajemy wyjątkową relację, która od najmłodszych lat łączy Johna Grahama Brettona z niejaką Polly. Historia tej pary przywołana w pierwszych rozdziałach powieści, powraca do nas w najmniej oczekiwanym momencie i wywołuje niespodziewane emocje.
John i Polly to nie jedyne osoby, które miały jakiś wpływ na życie Jane. W miarę rozwoju fabuły poznajemy coraz więcej postaci, spośród których najważniejszym jest z pewnością Monsieur Paul Emanuel. Jemu nasza Lucy oddaje swoje serce. W postaci tego dojrzałego mężczyzny odnajdziemy wiele cech znanych nam z wykreowanego już niegdyś przez Charlotte tytułowego bohatera powieści Profesor. Wyjątkowe uczucie zrodzone między mistrzem i jego uczennicą jest niemal identyczne z tym, które odnajdziemy na kartach Profesora. Pisząc swoją ostatnią w życiu powieść, autorka miała jednak więcej odwagi, by opowiedzieć czytelnikowi o tym, co w poprzednim dziele chciała za wszelką cenę ukryć. Rodzące się powoli między Lucy i Paulem Emanuelem uczucie to bowiem lustrzane odbicie uczuciowej relacji Charlotte i jej profesora Hégera. A Villete? To ukryta pod wdzięcznie brzmiącą nazwą Bruksela, w której nasza pisarka spędziła kilka lat swojego życia. Macie ochotę odkryć więcej tajemnic? Nic prostszego! Wystarczy tylko kilka wieczorów z Villette.
Uwielbiam twórczość Charlotte Brontë i z przyjemnością poznaję każdej napisane przez nią dzieło. Nawet, gdy przy lekturze następnej powieści z jej dorobku widzę wiele analogii do dzieł poprzednich, nie potrafię ani na chwilę oderwać się od czytania. Podobnie było z Villette. Mówiłam sobie: wiesz, jak to się skończy i odkładałam na moment książkę, a potem mimowolnie wracałam do świata wykreowanego przez pisarkę. Takie już są dzieła "wielkiej Charlotte". Kto sięgnie choć raz po jedno z nich, po prostu musi poznać pozostałe.
Villette z pewnością zyska uznanie wszystkich tych, którzy przekonali się o talencie pisarskim Charlotte Brontë, podczas lektury innych jej powieści. W dziele tym znajdą coś dla siebie również miłośnicy XIX- wiecznej prozy, która w wyjątkowo obrazowy sposób opisuje ówczesne stosunki społeczne panujące w Europie. Wreszcie lekturę tę mogę polecić także osobom zainteresowanym kwestiami sporów religijnych między protestantami a katolikami, których również nie brakuje w ostatniej powieści Charlotte. Grono odbiorców jest jak widać rozległe. Mam nadzieję, że dołączą do niego ci, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać dzieł jednej z moich ulubionych pisarek. Villette będzie dla tych osób świetnym początkiem długiej (mam nadzieję) przygody z książkami tej wybitnej angielskiej autorki.
AUTOR:
Charlotte Brontë
TYTUŁ:
Villette
TŁUMACZENIE:
Róża Centnerszwerowa
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
640
Właśnie niedawno zaczęłam :). Bronte to Bronte, wszystkie książki są świetne :)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć. :)
Usuńoj, jeszcze nie czytałam, a widzę, że szkoda ;)
OdpowiedzUsuńCzeka na półeczce.
OdpowiedzUsuńObiecałam sobie, że kiedyś przeczytam którąkolwiek z książek od jednej z tych sióstr :)
OdpowiedzUsuńTo gorąco polecam "Villette". :)
UsuńNo kiedy, kiedy ja wreszcie przeczytam te wszystkie fantastyczne książki??? Każdego dnia spacer po blogach skutkuje frustracją, zawsze wypatrzę coś, czego jeszcze nie czytałam, a co chciałabym przeczytać koniecznie! Dlaczego mi to robicie? :P
OdpowiedzUsuńMam jeszcze to dwutomowe wydanie - pięknie się prezentuje, ale jakoś nie miałam do tej pory czasu na przeczytanie powieści. Muszę nadrobić zaległości ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze do niedawna nawet o tej pisarce nie słyszałem (chociaż... nazwisko coś mi mówi). Ostatnio co rusz trafiam gdzieś na recenzję i - szczerze mówiąc - mam coraz większą chrapkę książkę zakupić. Dodaje do listy. Zobaczymy, może w przyszłym roku uda mi się ją dorwać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie nadrabiam zaległości i czytam "Jane Eyre"...
OdpowiedzUsuńja także nie miałam okazji czytać:/ Życie jest chyba za krótkie na to, aby przeczytać te wszystkie dobre książki :/
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności! :)
UsuńChciałabym w końcu przeczytać coś Bronte:)
OdpowiedzUsuńMam w planach:))
OdpowiedzUsuńNiestety, należę do grona tych osób, które jeszcze nie znają twórczości tej autorki. Obiecuję poprawę :)
OdpowiedzUsuńMnie się akurat Villette średnio podobała, Charlotte ma w swoim dorobku o wiele ciekawsze tytuły:)
OdpowiedzUsuńNiestety muszę przyznać, że nie znam żadnej książki tej autorki, chociaż cały czas mam ją w planach... Cóż, muszę wreszcie się zmobilizować:) Od dłuższego czasu obserwuję i podczytuję Twoje recenzje na LC, więc tym bardziej cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bardzo możliwe, jeszcze nie wszystkie jej książki przeczytałam. :)
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja jedna nie znam powieści Charlotte?
OdpowiedzUsuńSerio - żadnej jeszcze nie miałam w ręku :<
Powinnam w końcu to poprawić ;/
Już od dawna zamierzam przeczytać i w końcu muszę spełnić swoją obietnicę. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach! Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości uda mi się poznać całą twórczość Charlotte :)
OdpowiedzUsuńNie jestem szczególnie przywiązana do dzieł tej autorki, ale po "Vilette" sięgnę z przyjemnością - mimo wszystko mam słabość do tego typu lektur;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię literackie eksperymenty, dlatego z chęcią zapoznam się z twórczością tej pisarki, która po raz kolejny pojawia się na Twoim blogu :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością książka przede mną, ale zrobiłam pierwszy krok i zaczełam od innej z sióstr mianowicie od Anne Bronte i jej powieści "Agnes Grey" :)
OdpowiedzUsuń