sobota, 7 lipca 2012

Prawdziwy egzamin dojrzałości

AUTOR:
Janusz Majewski
TYTUŁ:
Mała matura
WYDAWNICTWO:
Marginesy
LICZBA STRON:
448




Na świetną książkę składa się wiele czynników. Nie wystarczy ciekawa fabuła i przystępny język powieści. Potrzeba czegoś więcej. To „coś” często tkwi w samym autorze. W jego sposobie opowiadania o wydarzeniach i umiejętności kreowania kolejnych bohaterów. I wcale nie trzeba być absolwentem filologii polskiej, by stworzyć arcydzieło literackie. Wystarczy być…reżyserem. Janusz Majewski jest tego najlepszym przykładem. Jego poniekąd autobiograficzna powieść pt.: Mała matura nie bez przyczyny uznana została za książkę roku 2011. Dawno już nikt tak pięknie nie opowiadał o historii zwykłych ludzi, Lwowiaków dotkliwie doświadczonych przez los.

Osoba Janusza Majewskiego jest mi znana od wielu lat. Z przyjemnością oglądałam jego kolejne filmowe produkcje. Ten absolwent łódzkiej „filmówki” ma na swoim koncie wiele perełek polskiej kinematografii. Wystarczy wymienić tylko Lekcję martwego języka, Królową Bonę, czy C.K. Dezerterzy, które przeszły już do historii polskiego kina. O ile o jego talencie reżyserskim wiedziałam od dawna, o tyle o umiejętnościach pisarskich nie miałam zielonego pojęcia. Aż do momentu, kiedy wzięłam do ręki Małą maturę.

Historii opowiedzianej w książce Majewskiego nie sposób streścić w kilku słowach. Z jednej strony jest to opowieść o międzywojennym Lwowie, w którym mieszka Tadeusz, Maria, Ludwik i Hania, czyli rodzina Taschke. Z drugiej zaś historia naszych bohaterów splata się z historią Polski czasów II wojny światowej. Bohaterowie są bowiem świadkami wielu wydarzeń, które odnaleźć możemy dziś tylko na kartach podręczników. Wojna polsko-bolszewicka, śmierć marszałka Piłsudskiego, a później wybuch największej wojny w dziejach świata, powstanie warszawskie, czy referendum 3xTAK to tylko niektóre epizody występujące w fabule tej powieści. Państwo Taschke to jedna z tych rodzin, które po zajęciu Lwowa musiały opuścić bliskie im strony. Burzliwy los przeganiał naszych bohaterów z miejsca na miejsce, aż trafili do Krakowa. Tam po wojnie rozpoczęli „drugie” życie, choć stale mieli nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócą do swojego lwowskiego domu.

Trzy części książki Mała matura w uporządkowany sposób przedstawiają kolejne wydarzenia z życia rodziny Taschke, ze szczególnym uwzględnieniem postaci Ludwika. Pierworodny syn Tadeusza i Marii rodzi się bowiem na początku tej długiej opowieści. Każdy kolejny rozdział przedstawia nam etapy jego wejścia w dorosłość, dzięki czemu stajemy się świadkami przemiany małego, bezbronnego chłopca w rozsądnego i inteligentnego nastolatka. Jego lwowskie korzenie oraz doświadczenia lat wojny spowodowały, że Ludwik wyrósł ponad swoich rówieśników. Z przyjemnością czytamy o jego kolejnych perypetiach i obserwujemy pierwsze miłosne zaloty.

Istotnym elementem, na który początkowo nie zwróciłam większej uwagi jest okładka Małej matury. Składają się na nią dwa obrazy przedstawiające zabudowę architektoniczną, a właściwie dwie różne zabudowy. Te zabytki zupełnie do siebie nie pasują i na pierwszy rzut oka wyglądają na jakiś nowatorski fotomontaż. Dopiero, kiedy przyjrzymy się uważnie, dostrzeżemy, że to zabudowa Lwowa, na które umieszczono zabytki krakowskiej architektury. Te dwie warstwy zabytków z okładki, podobnie jak wydarzenia opisane w powieści, nakładają na siebie odmienne rzeczywistości. Lwowskie i krakowskie wspomnienia Ludwika Taschke przeplatają się ze sobą tworząc ciekawą historię, o której nie sposób zapomnieć. Państwo Taschke są w tej powieści symbolem repatriacji, która po II wojnie światowej dosięgła wiele polskich rodzin. Ich trudny los w nowym, nieznanym otoczeniu to miejscami bardzo wzruszająca lektura.

W tej prostej historii tkwi jakieś niezwykłe piękno. Wspomnienia z własnego życia zapisane przez Janusza Majewskiego są tak barwne i interesujące, że aż trudno uwierzyć, by jedna rodzina mogła tyle przeżyć. Kiedy jednak pomyśli się o czasach, w jakich rozgrywa się opowiedziana historia, wszystko staje się jasne. Co prawda sam autor podkreślał, że wiele zdarzeń mogło być zmyślonych lub niedopowiedzianych, jednak podczas lektury tej pozycji ani przez chwilę nie zastanawiałam się nad tym, co wydarzyło się naprawdę, a co jest tylko fikcją.

Ostatnia część powieści Majewskiego zatytułowana Mała matura 1947, jest tutaj godna podkreślenia. Na jej podstawie powstał bowiem w 2010 roku film o tym samym tytule, który uzyskał Nagrodę Specjalną Jury na 35. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Ekranizacja krakowskich losów rodziny Taschke, a w zasadzie młodego Ludwika przygotowującego się do małej matury, jest równie fenomenalna jak historia przedstawiona w powieści. Obsada filmu złożona z takich aktorów jak Marian Opania, Wojciech Pszoniak, Artur Żmijewski, Wiktor Zborowski, czy Marek Konrad spisała się na medal, a pięknie przedstawione zabytki Krakowa są nie lada gratką dla wszystkich zakochanych w tej dawnej stolicy Polski. Ograniczenia czasowe nie pozwoliły Majewskiemu na przedstawienie wszystkich szczegółów opisanych w powieści, dlatego też film może stanowić znakomite uzupełnienie przeczytanej historii.

Szczerze mówiąc nad tą książką mogłabym zachwycać się godzinami. Janusz Majewski okazał się nie tylko znakomitym reżyserem i scenarzystą, ale również pisarzem. Wszystkie wątki powieści następują po sobie niczym sceny filmowe i zapewniają czytelnikowi nieustanne emocje. Znakomity styl pisarski autora czyni z tej książki jedną z najpiękniejszych opowieści, jakie w życiu czytałam. Chyba dlatego tak trudno było mi rozstać się z rodziną Taschke. Mimo że moja przygoda z bohaterami tej powieści dobiegła końca, to pozycja ta trafia na półkę najważniejszych książek mojej domowej biblioteczki.

Czy Małą maturę trzeba polecać? Ależ skąd! Książka jest tak znakomita, że obroni się i bez mojej pomocy. Wszystkich zaś, którzy nie mają ochoty na lekturę powieści, zachęcam do obejrzenia filmu Janusza Majewskiego pt.: Mała matura 1947. Dla zainteresowanych zamieszczam poniżej jego zwiastun.






Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa:      

           
                                                         

16 komentarzy:

  1. Na film poluję od dłuższego czasu, ale teraz, kiedy dowiedziałam się (od Ciebie, teraz), że są trzy książki, to muszę je mieć! Koniecznie! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są trzy części w jednej książce, ale za to bardzo obszerne. :)

      Usuń
  2. Także się zainteresowałam :) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już sama Twoja recenzja sprawiła, że zachwyciłam się ta książką. Musze ją koniecznie przeczytać. Uwielbiam takie proste, piękne historie noszące znamię autentyzmu. Do tego lubię czytać o czasach wojennych, tamtych latach, życiu ludzi. Na pewno przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca, jednak nie wiem czy uda mi się przeczytać tę książkę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie przeczytam tę książkę. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak naprawdę czytanie, książek wyłącznie z Twojego polecenia zabrałyby mi całe wakacje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak się złożyło, że widziałam film "Mała matura" w kinie. Może mnie nie zachwycił, ale na pewno zainteresował. A postać profesora (granego przez Wiktora Zborowskiego) była ogromnym plusem. Może dlatego, że mój profesor z liceum od języka polskiego jest dokładnie taki sam?;) Zazwyczaj, kiedy już obejrzę film, na książkę nie mam ochoty (dlatego staram się zachować "prawidłową" kolejność, najpierw czytając). Tak też jest i tutaj. Co nie znaczy, że kwestionuję wartość tej pozycji;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że mój zachwyt nad tym filmem wynikał w dużej mierze z miłości do Krakowa, ale zgadzam się co do profesora Syfona - był świetny. ;)

      Usuń
  8. Zapowiada się ciekawie :) Z pewnością sięgnęł w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię książki o tematyce wojennej i międzywojennej, więc chętnie sięgnę po "Małą maturę". Film pragnę obejrzeć w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaintrygowałaś mnie, już się za nią rozglądam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Z reguły książki historyczne nie są dla mnie problemem i z tą będzie tak samo. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widziałam film, który mnie bardzo urzekł, a teraz zaintrygowała mnie książka. Wiem, czego warto teraz szukać w księgarniach przy kolejnych zakupach ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam pojęcia, że film powstał na podstawie książki, a ponieważ bardzo mi się podobał, to teraz po prostu muszę tę książkę znaleźć. :)

    http://soy-como-el-viento.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń