Simon Beckett
TYTUŁ ORYGINALNY:
The Chemistry of Death
TYTUŁ POLSKI:
Chemia śmierci
WYDAWNICTWO:
Amber
LICZBA STRON:
248
Na początku było mnóstwo
pozytywnych recenzji na Waszych blogach. Potem w moich drzwiach pojawił się
zachwycony przyjaciel z egzemplarzem Chemii śmierci. Ostatecznie zwróciłam
również uwagę na zapowiedź z okładki, która obiecywała, iż będę dziękować Bogu,
że to tylko powieść. Wszystkie te elementy zmobilizowały mnie do przeczytania
światowego bestsellera autorstwa Simona Becketta. Po takim wstępie chyba nie
muszę dodawać, że moje oczekiwania były wygórowane. Czy autor im podołał?
Historia tajemniczych morderstw,
które od pewnego czasu spędzają sen z powiek mieszkańcom miasteczka Manham, nie
jest szczególnym nowatorstwem fabularnym w przypadku thrillerów. Można by ją nawet
uznać za kolejną, nieco jałową opowieść, gdyby nie postać Davida Huntera. Ten
bohater wprost złowił moje serce. Kim jest w Chemii śmierci? Miejscowym
lekarzem, który od niedawna sprawuje pieczę nad zdrowiem tutejszych ludzi i tym
samym nieco odciąża ich dotychczasowego medyka. Cały urok tkwi w tym, że ten
niepozorny David okazuje się znakomitym antropologiem sądowym, który postanawia
swoimi umiejętnościami wesprzeć miejscową policję i dociec, kim jest zabójca z
Manham. Sprawa wcale nie jest taka prosta. Do tego z dnia na dzień zamiast
dowodów przybywa zwłok. Kto stoi za tymi haniebnymi czynami? Który z
mieszkańców ma taką zwyrodniałą naturę? Oto jest pytanie!
Być może podczas lektury zbyt
wielką wagę przywiązałam do szukania zabójcy. Przyjaciel obiecywał mi, że do
ostatnich stron będę jako sprawców typowała zupełnie niewinne osoby. Moje
rozczarowanie sięgnęło zenitu, kiedy na końcu historii okazało się, że mordercą
jest człowiek, na którego stawiałam już od połowy powieści. Nie mniej jednak
trzeba przyznać, że autor nie podsuwa czytelnikowi zbyt wielu wskazówek i stara
się raczej nie powiedzieć zbyt wiele, by nie odebrać całej frajdy z lektury.
Mamy więc do dyspozycji kilku podejrzanych i tylko od nas zależy, którego
przedwcześnie oskarżymy. Pomijając
jednak mój zawód związany z finałem Chemii śmierci, należy w tym miejscu
podkreślić wiele świetnych rozwiązań, którymi autor niewątpliwie zaskakuje
czytelnika.
Może to trąci fetyszyzmem, ale
ogromną przyjemność sprawiały mi opisy rozkładających się zwłok. Roje larw i
much plujek, które gnieździły się w kolejnych ofiarach, grały w tej powieści
równorzędną z ludzkimi bohaterami rolę. Gdyby nie one, nie można byłoby tak
szczegółowo ocenić stopnia rozkładu zwłok. Te wbrew pozorom pożyteczne
stworzenia, mimo całego swojego odrażającego jestestwa były w tej książce po
prostu niezbędne. Ze strony na stronę czekałam tylko na ich niespodziewane
pojawienie się i doszło do tego, że kiedy ich zabrakło, byłam bardzo
niepocieszona. Cóż, historia o losach dręczonych ludzi wyparła naszych małych
bohaterów na dalszy plan…. a szkoda!
Uwagi wymaga również wykorzystana
w książce pierwszoosobowa narracja. Opowiadaczem tej historii jest
bowiem sam David Hunter – człowiek, który żyje w tym niespokojnym środowisku.
Trzeba przyznać, że jego sądy są w wielu przypadkach nad wyraz trafne i godne
uwagi. Niestety, nasz doktor również daje się omamić zabójcy i ani przez chwilę
nie podejrzewa go o wszystkie dokonane w Manham zbrodnie. To trochę zaburza
obraz niemal idealnego antropologa i mężczyzny. David nadrabia jednak
szarmanckim stosunkiem do kobiet, którym również możemy zachwycać się w tej
powieści.
Nie pozostaje mi nic innego, jak
przyznać, że Chemia śmierci to pierwsza i bardzo udana część z cyklu literackich
thrillerów Simona Becketta. Autor potrafi trzymać czytelnika w
napięciu, choć miejscami tego stresu jest nieco za mało. Gdybym to ja pisała tę
książkę, to z pewnością usunęłabym kilka dialogów, by zrobić miejsce kolejnym
rojom larw i much, ale i bez tego Chemia śmierci jest niezłą mieszanką
wybuchową. Polecam – nie tylko entomologom!
"Na początku było mnóstwo pozytywnych recenzji na Waszych blogach." - u mnie nie było...
OdpowiedzUsuń"Potem w moich drzwiach pojawił się zachwycony przyjaciel z egzemplarzem Chemii śmierci." - ...to też nie ja...
"David nadrabia jednak szarmanckim stosunkiem do kobiet" - ...no ale to już o mnie, bez dwóch zdań ;D
Cieszę się, że znalazłeś w tej recenzji coś, co Cię uskrzydliło! :D :D
UsuńGratuluję wytypowania podejrzanego ;) Ja dałem się zwieść
OdpowiedzUsuńHmmm... Ostatnio sporo recenzji się wykluło. Narobiłaś mi ogromnej ochoty na tą książkę. ;D
OdpowiedzUsuńwłaśnie przed chwilą czytałam o tej książce :)
OdpowiedzUsuńA tak wogóle to zarejestrowałam się na nakanapie.pl, wrzucam kilka ostatnich recenzji i wśród recenzentów książek ciągle Ty :D
Nie wiedziałam, że aż tak spamuję ten portal. Obiecuję poprawę! :P
Usuńa spamuj dalej, miło widzieć znajomy nick wśród takiego ogromu ludzi na portalu :)
UsuńJa, znając swoją domyślność, pewnie do końca nie wiedziałabym, kto jest zabójcą. Ciekawe.... muszę sięgnąć kiedyś po tę książkę. Wtedy Ci napiszę, czy udało mi się wytypować mordercę. Tak, jak pisałam, raczej w to nie wierzę, no ale... :P
OdpowiedzUsuńjeśli miałabym się sugerować okładką książka nie znalazła by się na mojej półce, pomimo dobrej recenzji raczej się nie skusze :)
OdpowiedzUsuńDużo achów i ochów słyszałam nad tą książką, więc może pora, abym sama po nią sięgnęła... Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu jesteś tak dobra w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych, że wytypowanie winnego nie sprawiło Ci większej trudności;) Jesteś kolejną osobą, która pozytywnie recenzuje książki Simona Becketta. Może dopadnę egzemplarz "Chemii śmierci", który ukrywa się gdzieś u mnie w bibliotece;)
OdpowiedzUsuńAż taka dobra to nie jestem. Może tylko trochę nad wyraz podejrzliwa. :D Dopadnij, bo warto! :)
UsuńChętnie sięgnę po tę książkę. :) Wydaje się być bardzo ciekawa i przeważają pozytywne opinie, więc czemu nie? Nie ukrywam, że ogromnie ciekawi mnie profesja Huntera. :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że napięcia czasami brakuje, ale mimo to czyta się nieźle:) I niestety też zgadłam zabójcę, to psuje całą frajdę :/
OdpowiedzUsuńJa mam wrażenie, że wszystkie książki autora są takie same...
OdpowiedzUsuńJuż zaplanowałam zakup tej książki, ale domyślenie się sprawcy ...łe, to może wzbudzic konsternację...
OdpowiedzUsuńKryminały zupełnie nie dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu mam ochotę na tę książkę, tym bardziej że jak wspomniałaś jest wiele zachwytu nad nią, ale po Twojej recenzji jakoś tak mniej mnie ciągnie. Jak spotkam w bibliotece, być może po nią sięgnę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka. Mimo tego że stronię od kryminałow, z chęcią zapoznałbym sie z tą pozycją. :) No, może te zwłoki ni są zachęcające, ale myślę, ze mógłbym sie przekonać. :) David przypomina trochę ojca Mateusza. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka parę razy spozierała na mnie w Matrasie, ale jakoś usilnie schodziłem jej z oczu i póki co, jeszcze się na nią nie skusiłem. Po recenzji zaczynam mieć coraz większe wątpliwości, czy nie dać jej szansy, chociaż od klasycznych kryminałów bardziej wolę te w wydaniu Lema, jak "Śledztwo", czy "Katar". W nich to jest dopiero sztuka wytypować sprawcę całego zamieszania :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to już prawie klasyka... Czytałam już wieki temu, zwaliła mnie z nóg, ale bynajmniej nie ze względu na intrygę, która była dość przewidywalna, ale te owady, trupy, obrzydliwości... Nikt przed nim tak o tych rzeczach nie pisał. Wchłonęłam wszystkie kolejne tomy, ale ostatni to już był bardzo słabiutki, szczerze mówiąc:-)
OdpowiedzUsuńRaczej nie mój typ. Chociaż nie wiem jak dobre były by recenzje, nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńChętnie ją przeczytam, ostatnio mam ochotę na takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale słyszałam o tej książce. I widziałam ją wiele wiele razy.
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz opisy rozkładu itp, to polecam książki Kathy Reichs, ona tam o różnych takich rozkładach i o tym jak ustalić gdzie zastrzelono człowieka dzięki śladom krwi na ścianie i znajomości sił działających na świecie.
Świetnie się to czyta o drugiej w nocy ;)
Dziękuję za podpowiedź. Właśnie takiego autora szukałam. :)
UsuńHA! Cieszę się, że tak Cię ta książka porwała :D Pamiętam jak czytałam ją w gimnazjum i strasznie mi się spodobała. Niestety przeczytałam tylko dwie części, więc muszę nadrobić.
OdpowiedzUsuńChyba kupię sobie cały pakiet tej serii, bo czytałam i słyszałam wiele pozytywnych opinii o twórczości tego autora. A tak w ogóle, to zastanawiam się, czy ja odgadnę, kto jest zabójcą.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę powieść kilka lat temu i wywarła na mnie ogromne wrażenie. Może teraz też odgadłabym kim jest morderca, ale pamiętam, że wtedy zakończenie mnie zaskoczyło. Przeczytałam wszystkie powieści Becketta i jest jednym z moich ulubionych autorów kryminałów. Nikt nie potrafi tak obrazowo opisywać stanu rozkładu zwłok itd. Polecam Ci kolejne powieści tego autora :)
OdpowiedzUsuńBecketta pokochałam od samego początku czyli od przeczytania "Chemii śmierci" właśnie. Potem poleciały kolejno pozostałe części serii. Najsłabiej w moim odczuciu wypada "Wołanie grobu", ale i tak nie zmieniam zdania o tym pisarzu. Ma niewątpliwy talent i potrafi zaskoczyć czytelnika. :)
OdpowiedzUsuń