środa, 22 listopada 2017

Angielski na każdy dzień ["Kalendarz do nauki języka angielskiego 2018"-B. Pawlikowska]

   Zapraszam do lektury kolejnego tekstu mojej dzielnej, debiutującej w blogosferze uczennicy.

   Beata Pawlikowska, urodzona w Koszalinie, jedna z najbardziej znanych pisarek i podróżniczek, to autorka 50 książek o różnych treściach. Wiele z nich dotyczy zasad zdrowego żywienia, psychologii czy podróży. Tym razem, poprzez Kalendarz do nauki języka angielskiego na rok 2018, pisarka postanowiła zachęcić nas do nauki najpopularniejszego obecnie języka na całym świecie.

     Terminarz został skierowany dla osób chcących rozwijać swoją wiedzę i nie posiada ograniczenia wiekowego. Korzystać z niego może każdy. Od młodzieży, która dzięki niemu może rozwijać swoje umiejętności językowe, po osoby dorosłe, które przez różnego typu obowiązki nie mają czasu uczęszczać na dodatkowe zajęcia z języka obcego. Zamieszczone w kalendarzu słówka na każdy dzień tygodnia oraz podstawowe zwroty ułatwiające komunikację w języku angielskim, mimowolnie zapadają w pamięć i pozwalają pogłębić nasze zdolności językowe, zachęcając nas do intelektualnego wysiłku.

    Pozytywnym zaskoczeniem jest pomysłowość oraz praktyczność stworzonego przez Beatę Pawlikowską kalendarza. Jego wnętrze wykonane zostało w przemyślany sposób, dzięki czemu jesteśmy w stanie łatwo odnaleźć się w nim, niczym w notesie. Na wszystko znajdziemy tu miejsce: zapiski, spotkania, numery telefonów czy ćwiczenia językowe zmieszczą się niemal na każdej ze stron, nie zaburzając przy tym harmonijnej kompozycji kalendarza.  Jego kolorystyka wraz z różnorodną czcionką wykorzystaną w druku, stanowią wyjątkowo ciekawe połączenie. Do tego barwna i przyjemna w dotyku okładka tego kalendarza sprawia, że odbiorca chętnie po niego sięga.

     Ze względu na treści językowe zawarte w kalendarzu Pawlikowskiej, może on nie przypaść do gustu osobom, które na co dzień biegle posługują się językiem angielskim. Podstawowe słownictwo zgromadzone w terminarzu przeznaczone jest bowiem dla osób, które dopiero zaczynają swoją językową przygodę i pragną na bieżąco systematyzować zdobywaną wiedzę. W tym celu Kalendarz do nauki języka angielskiego na rok 2018 sprawdzi się znakomicie.

    Jestem przekonana, że Kalendarz do nauki języka angielskiego na rok 2018 będzie ze mną każdego dnia nadchodzącego roku, a jego zawartość sprawi, że chętniej będę posługiwać się językiem angielskim. Wszystkim, którzy w tym przedświątecznym okresie szukają pomysłu na praktyczny prezent lub planują zakup kalendarza na własny użytek, zachęcam do zwrócenia uwagi na tę pozycję, która łączy „przyjemne z pożytecznym” i z pewnością przypadnie do gustu nawet najbardziej wymagającym użytkownikom.


AUTOR:
Beata Pawlikowska
TYTUŁ:
Kalendarz do nauki języka angielskiego 2018
WYDAWNICTWO:
Edipresse
LICZBA STRON:
224


, , , , ,

poniedziałek, 20 listopada 2017

Poradnik motywujący ["Kurs Pozytywnego Myślenia: Wszystko mogę zacząć od nowa"- B. Pawlikowska]

Przychodzi taki moment w życiu każdego człowieka, kiedy może z dumą obserwować młodsze pokolenia i cieszyć się, z tego, że literatura pełni w ich życiu ważną rolę. Przepełniona dumą, zachęcam wszystkich do lektury poniższego tekstu, napisanego przez moją wspaniałą uczennicę. Już niedługo jej teksty będą dostępne na autorskim blogu. Zapraszam do lektury.


Poza tym jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada cicho na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.

Haruki Murakami  – „Koniec świata i Hard-boiled Wonderland”

        Beata Pawlikowska stworzyła cykl pt.: Kurs Pozytywnego Myślenia po ciężkiej walce z depresją. Udało jej się pokonać chorobę i zmienić swoje nastawienie do świata, dlatego postanowiła zmotywować innych do walki o samego siebie. Czy jej się to udało?

    Kurs Pozytywnego Myślenia: Wszystko mogę zacząć od nowa to książka, która powstała, aby pomóc ludziom spojrzeć na świat z innej perspektywy i odnaleźć lepszą wersję samego siebie. Autorka utwierdza nas w przekonaniu, że w każdym momencie życia możemy zagubić się w świecie, żyć tak jakby nas nie było, odizolować się. Jednakże nie zachęca nas do tego, byśmy brnęli w ten stan i jeszcze bardziej zamykali się na rzeczywistość, tylko spróbowali wziąć się w garść i zacząć wszystko od nowa. Rozpocząć nowy rozdział w życiu. Znaleźć to, co pozwoli nam "stanąć na nogi" i ruszyć naprzód.

Dzięki tej książce, autorka pokazuje nam, jak można dostrzegać świat od strony duchowej, nie tylko materialnej. Mówi o tym, jak powinniśmy postrzegać wolność w naszej codzienności. Chce pobudzić czytelnika do refleksji i zachęcić do pracy nad sobą samym. Niestety, samo czytanie, o drzewie, o wolności, ćwiczeniach, które trzeba wykonywać codziennie nie sprawi, że każdy człowiek podejdzie do tego w tak otwarty sposób i przyjmie ten sam tok myślenia, co autorka. W życiu człowieka są takie sytuacje, z którymi nie jest on w stanie poradzić sobie sam. Czy pomoże mu w tym lektura kolejnej części Kursu pozytywnego myślenia? Trudno stwierdzić.

   Pomijając kwestie wpływu tej pozycji na czytelników, godny pochwały jest fakt, że Beata Pawlikowska, poprzez ten cykl, próbuje nas do czegoś zmotywować i podjąć ciężką próbę przestawienia naszego toku myślenia. To oznacza, że w życiu autorki liczy się nie tylko ona sama, ale również ludzie, którzy ją otaczają. Pisarka z doświadczenia wie, co to znaczy przechodzić ciężki okres w życiu i jest w stanie zrozumieć człowieka, który znalazł się w podobnej sytuacji, co ona. Być może opisanie tego, co przeżyła pomogło zamknąć pewien rozdział w jej życiu. Czy Kurs Pozytywnego Myślenia: Wszystko mogę zacząć od nowa i Was zmotywuje do takich zmian?

Po przeczytaniu tej książki, nie zmieniłam nastawienia do świata i istnienia ludzkiego, ale niektóre refleksje dały mi do myślenia, a w „gorsze dni” podnosiły mnie na duchu i motywowały do dalszego działania. Wspaniała oprawa graficzna tej pozycji, nie pozwalała ani na moment oderwać oczu od kolejnych stron kursu, a złote myśli w niej zawarte sprawiały, że niemal uzależniłam się od lektury tej książki. Jeśli zatem czujecie, że Kurs Pozytywnego Myślenia: Wszystko mogę zacząć od nowa to pozycja stworzona z myślą o Was, serdecznie zachęcam do jej lektury w nadziei, że treści w niej zawarte odmienią Wasze życie. 


AUTOR:
Beata Pawlikowska
CYKL:
Kurs Pozytywnego Myślenia
TYTUŁ:
Wszystko mogę zacząć od nowa
WYDAWNICTWO:
Edipresse
LICZBA STRON:
232


, , , , , ,

piątek, 25 sierpnia 2017

Życie i praca Ireny Joliot-Curie ["Radowa księżniczka"-T. Pospieszny]

Była ukochaną córeczką tatusia (Piotra Curie) i ulubioną wnuczką swego dziadka (Eugeniusza Curie). Z czasem, jako chemik, stała się "prawą ręką" swej matki - Marii Skłodowskiej-Curie. Po latach, rozpoczęła samodzielne badania naukowe, dzięki którym została laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie chemii. O jej pracy zawodowej i życiu prywatnym przeczytacie w najnowszej książce Tomasza Pospiesznego pt.: Radowa księżniczka. Historia Ireny Joliot-Curie.

Po znakomitych biografiach Marii Skłodowskiej-Curie i Lise Meitner, Tomasz Pospieszny postanowił oddać w ręce czytelników trzecią już wspaniałą historię, której bohaterka idealnie pasuje do wspomnianego wyżej duetu. Irena Joliot-Curie jako córka naszej noblistki i wybitny chemik z pewnością zasłużyła na to, by opowieść o jej losach stanowiła część tej "kobiecej trylogii o uczonych".

Maria i Irena w trakcie pracy

Starsza córka państwa Curie od najmłodszych lat żywo interesowała się pracą rodziców. I choć wybitni chemicy starali się trzymać swoje dzieci z dala od laboratorium, Irena bardzo szybko poszła w ślady rodziców. Po tragicznej śmierci Piotra Curie, to właśnie Irena, u boku Marii, kontynuowała badania rozpoczęte przez ojca. Wraz z upływem czasu do tego kobiecego duetu dołączyli także mężczyźni, w tym przyszły mąż "radowej księżniczki", Fryderyk Joliot.

Autor Radowej księżniczki wiele miejsca poświęcił w jej biografii na opowieść o uczuciu Ireny i Fryderyka. Dzięki temu czytelnicy mają szansę poznać opinię Marii Skłodowskiej-Curie na temat przyszłego zięcia, przekonać się, jaki był stosunek Ireny do młodego Freda, czy prześledzić życie małżeńskiej tej pary naukowców. W trakcie lektury tych rozdziałów, nie można się pozbyć wrażenia, że związek państwa Joliot do złudzenia przypomina historię miłości Marii i Piotra Curie.

Tym, co najbardziej ujęło mnie podczas lektury Radowej księżniczki, był sposób, w jaki Pospieszny opowiada nam o życiu Ireny Joliot-Curie. Dzięki niemu, mamy wrażenie, że bohaterka tej książki, to nasza bliska znajoma i chyba właśnie dlatego, z tak wielką przyjemnością czytamy o jej sukcesach naukowych i szczęśliwym małżeństwie. I choć w tej biografii nie brakuje również wyjątkowo przykrych epizodów, to historia życia i działalności "genialnej córki genialnej matki" jest zdecydowanie jedną z najlepszych biografii w mojej domowej biblioteczce. Z czystym sercem mogę polecić książkę autorstwa Tomasza Pospiesznego wszystkim zainteresowanym sylwetką Ireny Joliot-Curie oraz miłośnikom ciekawych biografii znanych postaci ze świata nauki.

AUTOR:
Tomasz Pospieszny
TYTUŁ:
Radowa księżniczka. Historia Ireny Joliot-Curie
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
438


, , , , , , , , ,

sobota, 29 lipca 2017

Pierwsza Para Francji ["Państwo Macron"-C.Derrien, C. Nedelec]


W ostatnich miesiącach mówiono tylko o nich. Światowe media prześcigały się w nowinkach z życia tej dosyć oryginalnej pary. W trakcie kampanii prezydenckiej we Francji ukazała się książka, która ze szczegółami przedstawia historię ich związku. Mowa o Emmanuelu i Brigitte Macronach, których dziś możemy już śmiało nazwać Pierwszą Parą Francji. Ich miłosną historię przedstawiły dwie francuskie dziennikarki: Caroline Derrien i Candice Nedelec.


Na 196 stronach tej książki, autorki rozprawiły się ze wszelkimi plotkami na temat państwa Macron, które od miesięcy krążyły w światowych mediach. Tę żmudną pracę rozpoczęły od rozmów z samą Brigitte Macron i osobami z bliskiego otoczenia małżonków. Dzięki tym wszystkim ludziom, którzy zdecydowali się opowiedzieć o tytułowej parze, czytelnicy mogą przekonać się, że nasi bohaterowie to po prostu szczęśliwy i kochający się duet.


Połączenie dusz

Jak do tego doszło, że młody chłopak zakochał się w starszej o niemal 25 lat kobiecie? Najpierw były zajęcia teatralne w "Opatrzności" prowadzone przez nauczycielkę literatury Brigitte Auzière i pierwsze sceniczne kroki nastoletniego Emmanuela, nieco zbyt poważnego i dojrzałego jak na swój wiek. Później pojawił się pomysł wspólnego pisania sztuk teatralnych, a dopiero z czasem narodziło się uczucie. Wtedy przyszły prezydent Francji wiedział już, że Brigitte kiedyś zostanie jego żoną, chociaż ona sama była już w tym czasie małżonką i matką trojga dzieci. Uczucie tych dwojga okazało się silniejsze od wszelkich przeciwności losu, o których przeczytacie w książce pt.: Państwo Macron

O ile pierwszą część książki poświęcono początkom znajomości tytułowej pary, o tyle pozostałe rozdziały opisują życie państwa Macron w czasie błyskotliwej kariery politycznej obecnego prezydenta Francji. Autorki zwracają dużą uwagę na podział ról obowiązujący w tym związku i ogromne zaangażowanie Brigitte we wszystkie działania jej męża. Z lektury tych rozdziałów wynika, że pani Macron to nie tylko błyskotliwa i inteligentna kobieta, która stanowi ozdobę i wsparcie dla ukochanego mężczyzny, ale również inicjatorka wielu wydarzeń kulturalnych i brylująca w towarzystwie partnerka do dyskusji niemal na każdy temat. 

Państwo Macron to dziennikarska opowieść o młodości i karierze politycznej prezydenta Francji. To również książka przedstawiająca kulisy kampanii wyborczej, która zakończyła się dla Emmanuela Macrona sukcesem. Przede wszystkim jednak Państwo Macron to wzruszająca historia miłości, która wbrew wszystkiemu i wszystkim na lata połączyła i nadal łączy dwoje bliskich sobie ludzi. Ich przypadek jest znakomitym dowodem na to, że prawdziwa miłość istnieje nie tylko w filmach.



AUTORZY:
Caroline Derrien, Candice Nedelec
TYTUŁ ORYGINALNY:
Les Macron
TYTUŁ POLSKI:
Państwo Macron
PRZEKŁAD:
Andrzej Bilik
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
196




, , , , , , , , , , ,

niedziela, 23 lipca 2017

Potop szwedzki - historia prawdziwa ["Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660"-S. Leśniewski]

Któż z nas nie słyszał o potopie? Nie o mitycznej czy biblijnej powodzi, która zalała ziemię, a o trwającej kilka lat agresji szwedzkiej na Rzeczypospolitą. Wiedzę na temat tego niechlubnego epizodu z historii naszego kraju jedni nas zdobyli podczas lekcji historii, drudzy za sprawą prozy Henryka Sienkiewicza. Jako należąca do jednych i drugich z przyjemnością sięgnęłam po książkę autorstwa Sławomira Leśniewskiego, która rozprawiając się z literacką opowieścią o potopie szwedzkim przedstawia prawdziwe, historyczne oblicze tego XVII-wiecznego konfliktu.

Sławomir Leśniewski, jak na popularyzatora historii przystało, postanowił w książce pt.: Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660 przedstawić zawiłe meandry polityki dynastycznej Wazów, które doprowadziły do szlacheckiej zdrady i ugody w Kiejdanach. Punktem wyjścia dla jego opowieści stała się słynna sprawa Hieronima Radziejowskiego, który popadł w konflikt z królem Janem Kazimierzem Wazą i w odwecie za nieprzychylność władcy postanowił poszukać sprzymierzeńców gdzie indziej. Na taką właśnie okazję czekał kuzyn naszego władcy, Karol X Gustaw, który z przyjemnością nawiązał kontakt z osobnikami pokroju Radziejowskiego. Szwedzki monarcha bardzo szybko skupił wokół siebie polską szlachtę i magnaterię, która w zamian za obietnice zysku gotowa była sprzymierzyć się z wrogiem. Co było dalej, pewnie już wiecie...

Narrator tej opowieści nie szczędzi czytelnikowi szczegółów. Zwraca uwagę na kwestie wątpliwej urody szwedzkiego władcy, niskie morale Jana Kazimierza i z reporterską dokładnością opisuje dosyć mało ekscytujące oblężenie Jasnej Góry, rozprawiając się tym samym z mitycznym obrazem wielkich walk toczonych podczas zmagań o zdobycie tej ostoi polskiej religijności. Mimo tak wielu informacji, Leśniewski dba o to, by czytelnik nie zagubił się podczas lektury i śledził kolejne fazy wojny w porządku chronologicznym. Dzięki temu, nawet liczne dygresje nie są w stanie rozproszyć naszej uwagi, a my sami stale jesteśmy w centrum tego historycznego konfliktu.

Wychowana w miłości do Andrzeja Kmicica postanowiłam zmierzyć się z mitami dzieciństwa i sięgnąć po pozycję opartą na licznych opracowaniach  historycznych,  która przybliży mi prawdziwe oblicze "potopu szwedzkiego". Nie sądziłam jednak, że lektura książki pt.: Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660 okaże się tak wielką przyjemnością. Świetnie poprowadzona narracja, opatrzona licznymi rycinami z epoki to nie lada gratka dla pasjonatów historii Polski, którym serdecznie polecam książkę autorstwa Sławomira Leśniewskiego.

AUTOR:
Sławomir Leśniewski
TYTUŁ:
Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
416



, , , , , ,

poniedziałek, 3 lipca 2017

Polsko-rosyjska miłość ["Moje wielkie ruskie wesele"-A. Mandes-Tarasov]

Tak kocha się tylko w filmach...

A jednak mylił się popularny zespół disco polo wyśpiewując refren swojego przeboju. Filmowa miłość może przydarzyć się każdemu, czego dowodem jest historia Anny, bohaterki zabawnej powieści, nie tylko dla kobiet, pt.: Moje wielkie ruskie wesele.

Anka, dziennikarka jednej z warszawskich gazet, przygotowuje się do zamążpójścia. Jak każda panna młoda, pragnie, by wszystko poszło zgodnie z planem i jak zawsze w takich przypadkach nic nie idzie po jej myśli. Może to zwyczajny zbieg okoliczności, a może rację miał Drewnowski, redakcyjny kolega Anki, który ślub z Rosjaninem skwitował słowami: "Tego się ojczyźnie nie robi!"? Nim jednak dowiemy się, czy mimo przeszkód dojdzie do ceremonii zaślubin Ani i Miszy, wrócimy za sprawą wspomnień naszej bohaterki do romantycznego Paryża, w którym wszystko się zaczęło...

Najpierw był staż w ramach Programme Copernic, potem pierwsze bliższe spotkanie z kulturą rosyjską za sprawą Miszy, który dzięki poezji Jesienina złamał nie jedno kobiece serce, a dopiero później pojawiła się miłość. Jeśli chcecie przekonać się, gdzie i kiedy nasza bohaterka poznała swego księcia z bajki, koniecznie sięgnijcie po książkę Anny Mandes-Tarasov pt.: Moje wielkie ruskie wesele.

Byłam ciekawa, jak wiele Anny jest w Ance. Czy rzeczywiście prawdziwa historia zainspirowała autorkę do wykreowania jej alter ego, które opowie czytelnikom o kulisach jej mariażu? Okazało się, że w życiu Anny Wiśniewskiej-Stroganov odnajdziemy wiele podobieństw do losów pisarki, co jeszcze bardziej zachęca do wnikliwej lektury. A jeśli dodamy do tego fakt, że w ramach cyklu Literatura do torebki ukazały się również dwie kolejne książki tej autorki, czyli Mój wielki francuski romans i Paryż-Warszawa-Moskwa z dzieckiem na ręku, to nie pozostaje nam nic innego, jak tylko śledzić losy Anki, by wraz z nią pokonywać odległości, przełamywać ludzkie stereotypy i zmierzać w stronę upragnionej miłości.

Jeszcze niedawno, podobnie jak bohaterka książki, przygotowywałam się do zamążpójścia. I choć mój ślub nie był międzynarodowym wydarzeniem, świetnie pamiętam, ile stresu kosztowało mnie dopracowanie każdego szczegółu. Z tym większą przyjemnością śledziłam perypetie Anki i jej ukochanego, wierząc w to, że ich historia zmierza do szczęśliwego zakończenia.

Moje wielkie ruskie wesele to pełna ciepła i humoru opowieść, która świetnie sprawdzi się w podróży, w trakcie plażowania, czy podczas popołudniowego odpoczynku w domowym zaciszu. Powieść o polsko-rosyjskiej miłości na francuskiej ziemi z pewnością przypadnie do gustu każdemu, kto wierzy, że prawdziwa miłość nie zna żadnych granic. 

AUTOR:
Anna Mandes-Tarasov
TYTUŁ:
Moje wielkie ruskie wesele
SERIA:
Literatura do torebki
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
288


, , , , , , , ,

środa, 3 maja 2017

Bogowie Wikingów ["Mitologia Nordycka"-Neil Gaiman]

Mimo upływu lat, książki Neila Gaimana nie tracą na popularności. Do znanych i lubianych należą z pewnością Amerykańscy bogowie Nigdziebądź. W ostatnim czasie, to jednak Mitologia Nordycka cieszy się największym zainteresowaniem odbiorców. A wszystko dzięki wznowieniu tej pozycji nakładem Wydawnictwa MAG, które postarało się o niesamowitą szatę graficzną, oddającą klimat zawartych w tym dziele treści.

Mitologia Nordycka w wydaniu Neila Gaimana to zbiór wybranych przez twórcę opowieści, które od dawna towarzyszą autorowi w jego pisarskiej drodze. Czerpiąc inspirację z Eddy prozaicznej i Eddy poetyckiej, Gaiman na nowo opowiada nam historię Thora, Lokiego, Odyna, Frejra, Frei i wielu innych mitycznych postaci, które został utrwalone w dziełach literackich. Dzięki tym opowieściom, poznamy hierarchię panującą u nordyckich bogów, przekonamy się jak powstał świat i jego mieszkańcy oraz poznamy losy każdego z wyżej wymienionych bóstw. Czas spędzony w tak doborowym towarzystwie z pewnością nie pójdzie na marne, a lektura Mitologii Nordyckiej być może zachęci czytelników do dalszego zgłębiania wiedzy na temat mitycznych początków Skandynawów.

Neil Gaiman bardzo powoli wprowadza nas w mityczny świat skandynawskich wierzeń. Najpierw prezentuje czytelnikom sylwetki "najważniejszych graczy", czyli bohaterów zebranych opowieści. Potem odtwarza ich narodziny, by wreszcie przedstawić nam bogów w działaniu. Widzimy tu Thora, który wykorzystuje swój młot, by wymierzać sprawiedliwość, Freję, która nie zamierza zostać żoną władcy ogrów, czy Odyna, który lituje się nad potępionym przez wszystkich Lokim. Ich zachowania, tak bliskie a zarazem tak odległe ludziom, stanowią łącznik pomiędzy światem realnym i wyobrażonym, budząc niemałe zainteresowanie odbiorców.

Spośród wszystkich bogów utrwalonych w Mitologii Nordyckiej, jeden tylko wyróżnia się swoją perfidią, chytrością i przebiegłością. To Loki, który mimo wielu godnych potępienia czynów, niemal od pierwszych chwil wzbudza sympatię u czytelników. Nasz bohater potrafi wcielić się, w co tylko zechce, umie oszukiwać innych bogów i zawsze osiąga to, czego zechce. Ma przy tym niesamowite poczucie humoru, którym potrafi zjednać sobie nawet największych przeciwników. O jego przygodach większość z nas mogłaby czytać w nieskończoność.

Losy Lokiego i jego kompanów opowiedziane przez Neila Gaimana to prawdziwa perełka, którą powinni posiadać nie tylko fani twórczości autora, ale wszyscy miłośnicy mitologii nordyckiej. Znakomita narracja obfitująca we wspaniałe opowieści to rozrywka najwyższych lotów, którą warto sobie zaserwować niezależnie od wieku. Z tego właśnie powodu, gorąco polecam Wam Mitologię Nordycką, a sama rozpoczynam poszukiwania kolejnych, równie interesujących pozycji o wierzeniach ludzi Północy.


AUTOR:
Neil Gaiman
TYTUŁ ORYGINALNY:
Norse Mythology
TYTUŁ POLSKI:
Mitologia Nordycka
TŁUMACZENIE:
Paulina Braiter
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
240


, , , , , , , , , , ,

niedziela, 2 kwietnia 2017

Bard stolicy jak żywy! ["Grzesiuk. Król życia"- Bartosz Janiszewski]

Najpierw w moim domu pojawiły się warszawskie piosenki (choć wcale nie pochodzę z Warszawy), które w wykonaniu mojego taty brzmiały równie barwnie, co w oryginale. Musiały minąć długie lata, bym jako studentka polonistyki po raz pierwszy zetknęła się z książkami Grzesiuka. Odtąd, wespół z tatą zaczytywaliśmy się w tej wyjątkowo oryginalnej trylogii barda stolicy, rozpoczynając czytelniczą przygodę od Boso, ale w ostrogach, poprzez Pięć lat kacetu, a kończąc wraz z ostatnimi stronami Na marginesie życia. Ostatnia książka Grzesiuka stała się nam szczególnie bliska. Kiedy trafiła do naszego domu, mój tata, podobnie jak autor powieści, cierpiał na nieuleczalną chorobę płuc. Od tego czasu minęło kilka lat, a ja, w głębi serca mam nadal żywe wspomnienie o Stanisławie Grzesiuku, dlatego z niecierpliwością czekałam na jego literacką biografię i po jej lekturze jestem pewna, że to jedna z najlepszych książek 2017 roku i najlepsza biografia jaką kiedykolwiek czytałam.


Życiorys człowieka, który dzięki swojemu bandżo potrafił oczarować tłumy, urzekła Bartosza Janiszewskiego, dziennikarza i scenarzystę, który bez trudu mógłby z losów Stanisława Grzesiuka uczynić scenariusz filmu sensacyjnego. Zamiast tego, autor postanowił krok po kroku odtworzyć koleje życia "Kozaka" i zbudować jego literacki pomnik, który dopełni przerwany przez chorobę dorobek pisarski i muzyczny Stanisława Grzesiuka.

Historia Staszka, na przekór, zaczyna się od końca. Ta ostatnia niedziela w szpitalu przy Płockiej, jak z piosenki Mieczysława Fogga, nieuchronnie prowadzi Grzesiuka do "wysiadki", a on, stający okoniem wobec śmierci, nawet w ostatniej minucie życia robi na opak, umiera na siedząco. Udowadnia tym samym, że był prawdziwym "królem życia", człowiekiem, który traktował śmierć jak słabszego przeciwnika.

"Skarżyć nie wolno, odegrać się wolno"

Choć sam bohater wielokrotnie wygrał pojedynek ze śmiercią, nie o śmierci jest ta biografia, a o życiu. O radości, z jaką Grzesiuk szedł przez życie, o tym, że wódeczki nie wolno pić "na smutno", że za każdą przykrość można się "odegrać" i że wprost "nie masz cwaniaka nad Warszawiaka". Chociaż Staszek wcale nie urodził się w stolicy, to dzięki niemu znamy uliczną historię tego miasta.

Nie sposób patrzeć na życie Staszka w izolacji od jego ukochanych Sielc, dlatego narrator, świetnie zorientowany w topografii Warszawy, oprowadza nas po stołecznych ulicach i popularnych knajpach, w których często bywali chłopcy z ferajny. Dzięki tej książce, Stanisław Grzesiuk na kilka godzin "wraca do żywych" i znów urzeka nas swoim poczuciem humoru, pewnością siebie i pędem życia, który fundował sobie każdego dnia. A nam, czytelnikom, chcącym za nim nadążyć, pozostaje jedynie wertowanie stron tej wspaniałej biografii pióra Bartosza Janiszewskiego.

Spodziewałam się, że książka Grzesiuk. Król życia będzie rzetelną biografią piewcy stolicy. Nie sądziłam jednak, że od pierwszej strony podbije moje serce, zarówno pod względem formalnym, jak i merytorycznym. Odpowiednio dostosowana czcionka, liczne fotografie z rodzinnych albumów tytułowego bohatera i wspaniała okładka ze śpiewającym Staszkiem, od razu zwróciły moją uwagę. A gdy po odczytaniu kilku zdań okazało się, że wraz z kolegami Grzesiuka stoję przy jego szpitalnym łóżku, już wiedziałam, że w tym towarzystwie spędzę kilka godzin. Teraz, po przeczytaniu całej historii, mogę z czystym sercem powiedzieć: to były najlepsze godziny w moim czytelniczym życiu. Wszystkim, którzy rozważają zakup tej książki, powiem jedno słowo: WARTO.

Są takie biografie, przy których nie sposób obyć się bez muzyki. Historia Grzesiuka wprost domaga się akompaniamentu, dlatego podczas jej lektury natkniemy się na fragmenty Syna ulicy, Komu dzwonią, Teraz jest wojna, czy Piekutoszczak, Feluś i ja, pozostałe utwory z repertuaru tytułowego bohatera, odnajdziecie bez trudu w czeluściach internetu. Wszystkich, którzy nie znają Rum Helki, U Bronki w Stawach, czy Balu na Gnojnej, zachęcam, by spędzili miłe popołudnie w towarzystwie piosenek chłopaka z ferajny i poczuli klimat rodem z przedwojennych przedmieść Warszawy.




AUTOR:
Bartosz Janiszewski
TYTUŁ:
Grzesiuk. Król życia
WYDAWNICTWO:
Prószyński i S-ka
LICZBA STRON:
448


, , , , , ,

wtorek, 28 marca 2017

Kobiety w nauce ["Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat"- R. Swaby]

Nie tylko Maria Skłodowska-Curie...


Ostatnie miesiące należą do kobiet. To o nich mówi się w mediach, to o nich piszę się książki. Po latach milczenia, nadszedł czas, byśmy poznali godny podziwu dorobek naukowy płci pięknej. Porzućmy mylne wyobrażenie, że jedyną wybitną kobietą w nauce była Maria Skłodowska-Curie. Oto przed Wami biografie aż 52 dwóch pań, które miały nieoceniony wkład w rozwój naukowo-techniczny. Jesteście ciekawi, co takiego wymyśliły te kobiety, że Rachel Swaby poświęciła im książkę? Przekonajcie się sami!

Viriginia Apgar, która stworzyła używaną do dziś skalę oceny stanu zdrowia noworodków, Jane Wright - pionierka chemioterapii, Jeanne Villepreux-Power "matka akwarystyki", Anne McLaren - prekursorka badań nad zapłodnieniem metodą "in vitro", Inge Lehmann, która odkryła jądro Ziemi, Maria Gaetana Agnesi - autorka pierwszego podręcznika do matematyki napisanego przez kobietę, Ada Lovelace, córka Byrona i pierwsza kobieta programistka, Sofja Wasiljewna Kowalewska - pierwsza Europejka z doktoratem w dziedzinie matematyki, Mary Cartwright - autorka teorii chaosu, czy Ruth Benerito, odkrywczyni "nie gniotącej" się bawełny, to tylko niektóre spośród bohaterek książki Rachel Swaby. Aby ułatwić czytelnikom orientację w dokonaniach przedstawianych pań, autorka stworzyła 7 rozdziałów, takich jak: medycyna, biologia i nauka o środowisku, genetyka i rozwój, fizyka, Ziemia i gwiazdy, matematyka i technologia oraz wynalazczość, gdzie przeczytacie o pracy naukowej tych i wielu innych kobiet mających ważny wkład w rozwój nauki.

Wśród wszystkich pań, których sylwetki przedstawiono w tej książce, najwięcej jest kobiet pochodzenia żydowskiego. Ich narodowość i sytuacja polityczna w I połowie XX wieku z pewnością nie ułatwiała pracy naukowo-badawczej. Mimo tego, Tilly Edinger, Salome Gluecksohn Waelsch, Rita Levi-Montalcini, Lise Meitner i wiele innych Żydówek nie przerwało swoich badań i dzięki temu aktywnie przyczyniło się do rozwoju wielu gałęzi nauki. W gronie 52 pań z książki Rachel Swaby, nie znajdziemy zbyt wiele polskich akcentów. Jedyną badaczką związaną z Polską przez osobę swojej matki jest tu Irene Joliot-Curie, wybitna chemiczka i kontynuatorka dzieła Marii. Niemek i Amerykanek parających się nauką mamy za to w tej książce pod dostatkiem. Podczas jej lektury wprost trudno nie zauważyć, że to właśnie w tych dwóch krajach stały rozwój nauki miał niemal od zawsze kolosalne znaczenie. 

Jako wielka miłośniczka biografii, a przede wszystkim jako kobieta stale związana z nauką, wysoko oceniam książkę Rachel Swaby pt.: Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat. Dzięki tej pozycji, poznałam dokonania tak wielu wspaniałych pań, o których istnieniu nie miałam dotąd pojęcia. Ponadto, obiecałam sobie, że w wolnych chwilach posłużę się bogatą bibliografią zamieszczoną w końcowej części tej książki, by zgłębić losy kobiet w nauce na przestrzeni ostatnich trzech stuleci. Być może, w trakcie czytania, poznam biografie tych pań, którym nie udało się znaleźć wśród 52 wybranych przedstawicielek płci pięknej uwiecznionych na kartach książki Rachel Swaby.

Wszystkich zainteresowanych tą pozycją, zachęcam do zakupu książki Rachel Swaby, a tych nie do końca do niej przekonanych, odsyłam do artykułu, który prezentuje sylwetki kilku bohaterek przedstawianej przeze mnie książki. Znajdziecie go tutaj: http://kobieta.onet.pl/kobiety-ktorych-odkrycia-zmienily-swiat/980mzbd

Przeczytajcie, naprawdę warto!



AUTOR:
Rachel Swaby
TYTUŁ ORYGINALNY:
HEADSTRONG 52: Women Who Changed Science and the World
TYTUŁ POLSKI:
Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat
PRZEKŁAD:
Krzysztof Kurek
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
312


, , , , , ,

sobota, 25 marca 2017

Miłość i przyjaźń w czasie wojny ["Hotel Angleterre"-Marie Bennet]

Georg i Kerstin są nowożeńcami. Dopiero zaczynają wspólne życie, a swój czas dzielą między pracę i urządzanie nowego mieszkania. Niestety, ta sielanka nie trwa długo. Zostaje przerwana w styczniu 1940 roku, kiedy młody małżonek dostaje wezwanie do służby wojskowej, by jak na prawego obywatela Szwecji przystało, strzec jej wschodniej granicy, przed ewentualnym atakiem radzieckim z terenów Finlandii. Brzmi znajomo? Wydaje się Wam, że setki razy czytaliście podobne książki? Potwierdzam, tak Wam się tylko WYDAJE. Hotel Angleterre, to zupełnie inna, piekielnie interesująca historia, która przyciąga jak magnes, przenosi czytelników w czasie i przestrzeni, a do tego ani na moment nie pozwala na nudę. Ja już dałam się oczarować powieści Marie Bennett, teraz kolej na Was.

Po setkach książek z wojną w tle, nie oczekiwałam od Hotelu Angleterre niczego wyjątkowego. Nie dałam się zwieść rekomendacjom z okładki powieści, które często obiecują niemożliwe i zdradzają najciekawsze fragmenty książki. Możecie się tylko domyślić, jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy po kilkunastu minutach od rozpoczęcia lektury Hotelu Angleterre, zorientowałam się, że jestem w szwedzkim Svartnäset i obserwuję, jak główny bohater radzi sobie z mrozem i spartańskimi warunkami panującymi w tutejszym obozie wojskowym. Podążając śladami Georga, zupełnie zapomniałam o jego młodziutkiej żonie, dlatego kolejne rozdziały powieści były dla mnie prawdziwą niespodzianką.

W przeciwieństwie do Georga, Kerstin ani przez moment nie wzbudziła mojej sympatii. Zmienność jej uczuć i zachowanie podczas długotrwałej rozłąki z mężem, nie czynią z niej kobiety idealnej. Daleka od wizerunku wiernej żony, bohaterka niemal na naszych oczach walczy ze swoimi uczuciami i szuka kogoś, w kim mogłaby mieć oparcie w tych trudnych dla niej i dla świata chwilach. Czytelnik ma wrażenie, że sama Kerstin nie spodziewa się relacji, w której za moment się znajdzie. W chwili, gdy ona myśli o swoim szczęściu, jej mąż zmaga się z cierpieniem fizycznymi i psychicznym, przeżywa rozpacz po stracie bliskich kolegów i poznaje najgorsze cechy ludzkiej osobowości...

II wojna światowa widziana z perspektywy Szwedów, bohaterów z kraju neutralnego wobec tego konfliktu, może wzbudzić zainteresowanie wśród miłośników historii tego burzliwego okresu w dziejach ludzkości. Tych, którzy właśnie dla wątków historycznych chcieliby sięgnąć po powieść Marie Bennett przestrzegam, że nie są one najmocniejszą stroną Hotelu Angleterre. Książka ma za to wiele innych, stricte powieściowych zalet. 

Niewątpliwą zaletą Hotelu Angleterre jest sposób prowadzenia narracji. Trzy perspektywy narracyjne w trzech częściach powieści to strzał w dziesiątkę. Po historii opowiedzianej przez Georga, swój głos ma jego żona, ale dopiero narracja trzecioosobowa doprowadza tę historię do długo oczekiwanego zakończenia. Dzięki temu, fabuła ani przez chwilę nie nuży, a wręcz przeciwnie, zachęca do nie rozstawania się z książką na dłużej niż kilka minut. 

Trudno powiedzieć, która część tej powieści jest najlepsza. Obozowe wspomnienia Georga przeczytałam niemal jednym tchem. Zapiski Kerstin wzbudziły we mnie wiele sprzecznych ze sobą emocji, a zakończenie, choć przewidywalne, zrobiło na mnie duże wrażenie. Hotel Angleterre jest znakomity od początku do końca i zasługuje na wszelkie możliwe pochwały. Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, zachęcam każdego do przeczytania tej wspaniałej powieści, której piękno tkwi w prostocie i emocjach, którymi zapisano niemal każdą jej kartę. 

Kilka dni po lekturze Hotelu Angleterre zaczęłam rozglądać się za innymi powieściami znanych szwedzkich twórców. Może książka Marie Bennett to dopiero zapowiedź mojej dłuższej znajomości z literaturą skandynawską? Czas pokaże, a póki co, z niecierpliwością czekam na kolejne, równie imponujące powieści autorki tak wspaniałego debiutu.

PS. Nie chcę rozwiązywać zagadki związanej z tytułem książki. Wytrwali czytelnicy z pewnością przekroczą próg hotelu Angleterre i będą świadkami tego, co zaszło w tym luksusowym miejscu. 


AUTOR:
Marie Bennett
TYTUŁ:
Hotel Angleterre
PRZEKŁAD:
Dominika Górecka
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
608



, , , , ,

niedziela, 19 marca 2017

Oświęcim-Auschwitz-Oszpicin ["Oszpicyn"- K.A. Zajas]

Do tej pory o Oświęcimiu pisali najczęściej historycy, którzy idąc śladem wstrząsającej historii miejscowego obozu koncentracyjnego, odtwarzali losy tego pozornie spokojnego i malowniczego miasteczka. Krzysztof A. Zajas ani przez chwilę nie chciał dołączyć do grona rekonstruktorów przeszłości tego miejsca. Postanowił za to wykorzystać historię Oświęcimia, by stworzyć fabułę, która łączy w sobie elementy horroru i kryminału. Tak powstał Oszpicyn, czyli opowieść oparta na niewidzialnej więzi między przeszłością a współczesnością, która doprowadziła do wielu tragedii.

Krzysztof A. Zajas, autor słynnej "trylogii grobiańskiej": Ludzie w nienawiściMroczny krągZ otchłani, tym razem postawił sobie za cel osadzenie akcji powieści w mieście, które stanowi niemal idealny krajobraz do rozwoju wątków kryminalnych. Trzeba przyznać, że pisarz znakomicie wykorzystał potencjał tego miejsca i nie przesadził w doborze proporcji między historią a horrorem. Czy jednak rzeczywiście Oszpicyn jest tak bliski prozie Stevena Kinga? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam miłośnikom prozy tego amerykańskiego autora.


1994r.
Niemal pół wieku po zakończeniu II wojny światowej, w Oświęcimiu dochodzi do serii niewyjaśnionych zdarzeń, którą rozpoczyna tajemnicze znalezisko. Młody dziennikarz "Głosu Oszpicyna" postanawia sprawdzić, czy ów skarb to złoto zakopane przez ofiary Holocaustu. Rozpoczynając swoje dziennikarskie śledztwo, Wojciech Jaromin, niemal na własne życzenie, staje się świadkiem kolejnych tragicznych epizodów i zanim orientuje się, co tak naprawdę dosięga najmłodszych mieszkańców Oświęcimia, historia nabiera rozmachu, a on sam gubi się gdzieś na granicy jawy i snu. 

Co pięć lat historia się powtarza, a w Oszpicynie dochodzi do następnych tragedii. A skoro o tragediach mowa, nie może w tym mieście zabraknąć również Wojtka, który obiecywał sobie omijać Oświęcim szerokim łukiem. Mimo tych deklaracji, Wojciech stale szuka śladów przeszłości i łączy losy oświęcimskich Żydów z aktualnymi mieszkańcami Oszpicyna. Dokąd zaprowadzi go ta droga i czy napotka na niej jakieś trudności? O tym właśnie opowie Wam główny bohater tej powieści.

Nie polubiłam Wojtka, mimo jego determinacji w dążeniu do rozwikłania zagadki oszpicyńskich dzieci. Być może wpływ miały na to jego przygody miłosne, a może po prostu zbyt często zachowywał się jak medium, które stale otrzymuje wiadomości od swojego dziadka Abrahama Zylbersztajna. Bez reszty pochłonęła mnie za to historia dzieci żydowskich, które zamiast obiecanej szansy na uratowanie od zagłady, otrzymały niespodziewany strzał w plecy. Ten świetnie poprowadzony wątek z przeszłości w połączeniu ze współczesnym śledztwem daje imponującą fabułę, której nie sposób się oprzeć. Nic dziwnego, że spędziłam kilka wieczorów na lekturze opowieści o szóstce małych oświęcimian i żydowskich dzieci skazanych na tragiczny los. Co więcej, czuję, że nie było to moje ostatnie spotkanie z tymi małymi bohaterami. Ich losy to prawdziwy majstersztyk, którego nie powstydziłby się żaden twórca powieści historycznych.

Zachwycona wątkami z przeszłości, z niecierpliwością będę czekała na kolejne pozycje Krzysztofa A. Zajasa, w których, mam nadzieję znaleźć równie interesujące epizody.


AUTOR:
Krzysztof A. Zajas
TYTUŁ:
Oszpicyn
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
560


, , , , , , ,

niedziela, 12 marca 2017

Magia u wikingów ["Moce wikingów"-W. Duczko]

Od kilku lat historia Skandynawów cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko historyków, ale również fanów seriali. Dzięki produkcji pt.: Vikings  miliony widzów po raz pierwszy zetknęły się z odległą przeszłością Normanów i zaczęły samodzielnie zgłębiać losy przodków dzisiejszych Szwedów, Norwegów, czy Duńczyków. Do tego celu znakomicie nadaje się książka pt.: Moce wikingów. Światy i zaświaty wczesnośredniowiecznych Skandynawów autorstwa Władysława Duczki, która otwiera przed czytelnikami magiczny świat normańskich wierzeń i obrządków religijnych.

Władysław Duczko, z wykształcenia archeolog, od wielu lat prowadzący prace wykopaliskowe na terenie Szwecji, napisał książkę o charakterze popularnonaukowym, w której przedstawia efekty swoich dotychczasowych badań archeologicznych. W oparciu o interpretacje elementów stanowiących zawartość licznych grobów normańskich, autor rekonstruuje  życie religijne i społeczne wczesnośredniowiecznych Skandynawów przedstawiając ich stosunek do magii i przedmiotów z nią związanych.

FIBULA PRAWDĘ CI POWIE

W epoce wikingów (której początek datowany jest przez autora na VIII stulecie) niemal każdy aspekt życia był u Normanów związany z obszarami magii i religii. Panujący wówczas politeizm dawał podstawy do szczególnego kultu bogów i otaczania się przedmiotami o mistycznym charakterze. Informacje te potwierdzają znaleziska z grobowców kobiet i mężczyzn, którzy we wczesnym średniowieczu zamieszkiwali tereny Skandynawii. W kolejnych rozdziałach Mocy wikingów, Władysław Duczko ze szczegółami przedstawia najciekawsze znaleziska grobowe, dokonując rozległego opisu tych przedmiotów, który ułatwia wyjaśnienie ich znaczenia dla ówczesnych Skandynawów. Wyjątkowo interesujące są tu opisy bogato zdobionych fibul, znalezionych przy szczątkach kobiet, które informują nas nie tylko o panującej wówczas modzie, ale również stanowią exemplum wiary w magiczną moc normańskich przedmiotów.

FALLUS W KAMIENIU I NA BIŻUTERII

Im bardziej zagłębiamy się w lekturze Mocy wikingów, tym więcej wątków absorbuje naszą uwagę. Nie da się ukryć, że największe zainteresowanie wzbudzają kwestie związane z płodnością i wszechobecnymi wizerunkami fallusa, którymi otaczali się wikingowie. Przekonanie o tym, że posiadanie przedmiotów z fallicznymi zdobieniami zapewnia pomyślność podczas zapłodnienia może dziś wzbudzać niemałe zdziwienie, jednak dla bohaterów tej książki był to oczywisty wyraz próśb o przychylność bogini Frei w rozmnażaniu się i wydawaniu na świat (zwłaszcza męskiego) potomstwa.

Porządek chronologiczny, interesująca tematyka, dbałość o szczegóły i ilustrowanie wszystkich opisywanych znalezisk to zdecydowanie największe zalety Mocy wikingów. Mimo tak wielu pozytywów, pewne elementy mogą przeszkadzać czytelnikowi w spokojnej lekturze pierwszego tomu opowieści o świecie wczesnośredniowiecznych Skandynawów. Są to przede wszystkim liczne odwołania do drugiego tomu tego cyklu (a często nawet zapowiedzi zawartych tam treści), które rozpraszają naszą uwagę i niemal obligują nas do jego przeczytania. Myślę, że odbiorcy zainteresowani przedstawionymi zagadnieniami nie potrzebują tego typu wskazówek, by sięgnąć po inne publikacje tego autora. Do tego, jak na pozycję o charakterze popularnonaukowym przystało, Duczko zupełnie niepotrzebnie rozwija pewne wątki (jak początki islamu), które powinny być powszechnie znane każdemu czytelnikowi, niezależnie od wykształcenia. Te niewielkie zastrzeżenia nie wpływają jednak na mój pozytywny odbiór Mocy wikingów. Być może to właśnie dzięki tej książce zacznę analizować naukowe publikacje na temat ludów Północy i poznam bliżej historię i obyczaje wczesnośredniowiecznych Normanów.


AUTOR:
Władysław Duczko
TYTUŁ:
Moce wikingów. Światy i zaświaty średniowiecznych Skandynawów. Tom 1.
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
352



, , , , , , , ,

piątek, 10 marca 2017

Pamięci matek wybitnych Polaków ["Matki wielkich Polaków"-B.Wachowicz]

Im więcej książek historycznych czytam, tym częściej zauważam, jak niewiele w historii mówi się o kobietach. Marginalizowanie ich roli w dziejach zdecydowanie zaburza obraz minionych epok, dlatego tak cenne są dla mnie pozycje, w których głównymi bohaterkami są właśnie one. Niebywale trudnego zadania odtworzenia biografii matek słynnych Polaków podjęła się Barbara Wachowicz, a jej trud i zaangażowanie doprowadziły do wydania obszernej pozycji pt.: Matki wielkich Polaków, przedstawiającej czytelnikom sylwetki 10 wspaniałych kobiet, które urodziły i wychowały naszych wybitnych rodaków.

Żyły w różnych okresach historycznych, pochodziły ze środowisk o różnym statusie społecznym, do tego różniły się wykształceniem i doświadczeniami życiowymi. A jednak o wiele więcej je łączyło niż dzieliło. Wszystkie były Polkami, nieodrodnymi córkami swojej ojczyzny. Każda z nich wychowana w duchu patriotyzmu i miłości do ziemi, powiła syna, któremu od chwili narodzin wpajała podobne wartości. Dzięki trosce tych kobiet, często zapomnianych przez biografów, nasz kraj może poszczycić się wybitnymi rodakami, których życie, twórczość i postawa moralna są dziś znane i cenione na całym świecie. Barbara Wachowicz odtworzyła życiorysy tych wspaniałych kobiet i tak powstały Matki wielkich Polaków, znakomita pozycja dla wszystkich fanów biografii.

Godne uwagi są działania, jakie Barbara Wachowicz poczyniła, by móc napisać tę książkę. Ze szczątkowych informacji źródłowych na temat swoich bohaterek i wielu podróży do miejsc, w których żyły, autorce udało się w różnym stopniu odtworzyć i przedstawić ich losy. Z tego względu, Matki wielkich Polaków to cenny wkład w opowieści o naszych wybitnych rodakach. Dzięki tej książce mamy okazję spojrzeć na nich raz jeszcze z zupełnie innej perspektywy i poznać genezę wielu zdarzeń, które miały miejsce w życiu m.in. Stefana Żeromskiego, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Cypriana Kamila Norwida, Fryderyka Chopina, Jana Kasprowicza, Henryka Sienkiewicza, czy Tadeusza Kościuszki.

Wielką zaletą tego zbioru jest fakt, że każda ze spisanych przez autorkę biografii może tworzyć samodzielną całość. Dzięki zachowaniu porządku chronologicznego, my, czytelnicy stale przenosimy się w czasie. Swoją podróż zaczynamy na zamku w Olesku, gdzie towarzyszymy Teofili z Daniłłowiczów Sobieskiej, przy porodzie jej syna, naszego późniejszego władcy, a kończymy w zrujnowanej przez walki powstańcze Warszawie. Tam Stefania z Zieleńczyków Baczyńska cierpi po stracie Kamila, jej ukochanego syna. Biografia ostatniej bohaterki tej książki, to jedna z najbardziej wzruszających opowieści w całym zbiorze. Wyjątkowa relacja między matką a jej uzdolnionym literacko synem jest znakomitym podsumowaniem wszystkich poprzedzających ją historii i pozostaje w pamięci jeszcze długo po przeczytaniu tej książki.

Biografii Matek wielkich Polaków nie sposób oceniać. Nie ma skali, w której moglibyśmy zmierzyć ich poświęcenie względem swych dzieci, trud włożony w wychowanie i ukształtowanie naszych rodzimych patriotów. Daleka od jakiejkolwiek oceny, Barbara Wachowicz, dzięki swojej najnowszej książce pozwala nam przywrócić pamięć o kobietach, dla których do tej pory nie było zbyt wiele miejsca w historii. Z tego właśnie powodu, uważam, że Matki wielki Polaków to pozycja dla każdego, kto chce poznać przeszłość naszego kraju, od pokoleń zamieszkałego przez wspaniałe kobiety.



AUTOR:
Barbara Wachowicz
TYTUŁ:
Matki wielkich Polaków
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
656


, , , , , , , , ,

sobota, 25 lutego 2017

Rzeź wołyńska na kartach powieści ["Wołyń. Bez litości"-Piotr Tymiński]

Niech żyje Samostijna Ukraina!

Na fali popularności wielkiej produkcji filmowej Wojciecha Smarzowskiego pt.: Wołyń, do literatury powrócił wątek rzezi wołyńskiej z roku 1943. W ostatnim czasie ukazało się wiele pozycji, które w różny sposób poruszają ten tragiczny epizod w stosunkach polsko-ukraińskich. Książka Piotra Tymińskiego pt.: Wołyń. Bez litości to znakomita powieść historyczna oparta na wydarzeniach, które odcisnęły piętno na naszych relacjach z narodem ukraińskim. Nim jednak znajdziemy się w samym sercu tego konfliktu, przyjrzyjmy się postaci głównego bohatera naszej opowieści.

Staszek Morowski z bronią w ręku przedostaje się przez gęste błota. Jego ciało powoli odmawia mu posłuszeństwa, a wspomnienia minionego wieczoru rozdzierają serce. Jeszcze kilkanaście godzin temu siedział przy stole ze swoimi bliskimi konsumując postną kolację, a teraz osamotniony marzy tylko o tym, by zemścić się na sąsiadach z okolicy, którzy niespodziewanie zaatakowali jego dom. Nasz bohater nie rozumie jeszcze, skąd w Ukraińcach ta nienawiść do Polaków, ale wie, że jest gotów do walki w obronie własnej i swoich rodaków. Stąd już niedaleko do partyzantki i bezpośrednich starć z niedawnymi sąsiadami. Historia nabiera tempa, a my, czytelnicy, idziemy krok w krok za polską gromadą dzielnych i zaprawionych w boju mężczyzn. Chociaż po obu stronach konfliktu trup ściele się gęsto, mamy nadzieję, że kolejne starcie zbrojne przybliży nas do zwycięstwa. O tym, czy ta historia rzeczywiście zmierza do szczęśliwego zakończenia, przekonajcie się sami!

Podczas lektury powieści Wołyń. Bez litości nie sposób się nudzić. Bohaterowie tej historii są w ciągłym ruchu i trzeba nie lada skupienia, aby za nimi nadążyć. Dzięki tej dynamice, czytelnik ma okazję nie tylko poczuć się tak, jak gdyby sam był uczestnikiem opisywanych wydarzeń, ale również poznać bliżej geografię dzisiejszej Ukrainy. Ta literacka podróż to zdecydowanie największa zaleta książki Piotra Tymińskiego.

W równie interesujący sposób przedstawione zostały skomplikowane relacje polsko-ukraińskie, ukraińsko-niemieckie i niemiecko-polskie na terenie okupowanego Wołynia. W tym narodowościowym kotle trudno stwierdzić, kto jest wrogiem, a komu można zaufać. Jeśli do tego dodamy jawną nienawiść Ukraińców wobec polskich sąsiadów i odwieczną rywalizację podsycaną przekonaniem o niesprawiedliwości społecznej, to otrzymamy wyjątkowo cenną historię, nad którą warto się pochylić, zwłaszcza, że echa przeszłości po dziś dzień pokutują w stereotypach dotyczących obu stron tego historycznego konfliktu.

Jako miłośniczka powieści historycznych z wielką przyjemnością przeniosłam się na kilka godzin do minionego stulecia, by móc poznać tereny dzisiejszej Ukrainy, a przede wszystkim wspierać głównego bohatera w jego walce o przetrwanie i wyrównanie rachunków z UPA. Zakończenie tej historii było dla mnie największą nagrodą za wytężoną uwagę i wierne wspieranie działań naszych rodaków. Jestem pewna, że jeszcze nie raz wrócę do mrożących krew w żyłach przygód przedstawionych na kartach tej książki, do lektury, której gorąco Was zachęcam.




AUTOR:
Piotr Tymiński
TYTUŁ:
Wołyń. Bez litości
WYDAWNICTWO:
Novae Res
LICZBA STRON:
488
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA


, , , , , , ,

wtorek, 21 lutego 2017

Marianna, Mańka, matka, żona, kochanka ["Jeden wieczór w Paradise"-Magdalena Majcher]

Mańka miała wszystko: wymarzoną pracę, dwoje wspaniałych dzieci i męża, z którym mogłaby obchodzić kryształową rocznicę ślubu. A jednak czegoś w tej pozornie spójnej całości zabrakło. Proza życia spowodowała, że naszej bohaterce coraz trudniej było mierzyć się z rzeczywistością, a bunt jej nastoletniej córki i odrzucenie ze strony męża przelały czarę goryczy. Marianna postanowiła zrobić coś tylko "dla siebie". To postanowienie doprowadziło ją wprost do Paradise, tytułowego klubu, w którym postawiła wszystko na jedną kartę. Jak potoczyły się jej dalsze losy? Przekonacie się w trakcie lektury debiutanckiej powieści Magdaleny Majcher pt.: Jeden wieczór w Paradise.

Ważną rolę w opowieści o losach Mańki odgrywają przypadkowe wydarzenia. Najpierw niespodziewana kolizja samochodowa, potem wieczór Paradise, a na deser mały, ledwie wyczuwalny guzek na piersi naszej bohaterki. Wspomniane wątki to punkty zwrotne w życiu Marianny, które obligują ją do szeroko pojętych zmian. Tylko czy uda jej się z dnia na dzień zmienić cały swój dotychczasowy świat?

Podczas lektury przygód Marianny stale towarzyszyło mi pytanie: co by było gdyby? W mojej głowie powstawały alternatywne epizody z życia głównej bohaterki, które jeszcze bardziej zachęcały mnie do śledzenia losów Mańki i jej bliskich. Jeden wieczór w Paradise zaabsorbował mnie do tego stopnia, że spędziłam całe popołudnie u boku naszej nauczycielki, jej przyjaciółki Natalii i tajemniczego Konrada Morawskiego, który z pewnością skradnie serce wielu czytelniczek. Godziny spędzone w tym powieściowym świecie były dla mnie prawdziwą czytelniczą przyjemnością.

Z reguły unikam powieści o kobietach i dla kobiet, za to z wielką ciekawością obserwuję debiuty młodych twórców, którzy stawiają pierwsze kroki na rynku wydawniczym. Wśród ich opublikowanych pierwocin, szukam książek, które traktują o współczesnych problemach społecznych, przez co na dłużej zapadają w pamięć i pobudzają czytelników do refleksji. Taki jest Jeden wieczór w Paradise. Typowa historia znudzonej codzienną powtarzalnością kobiety to jedynie przyczynek do ogólnej refleksji nad kondycją współczesnych trzydziestolatek i ich świadomością własnego ciała. Magdalena Majcher poprzez swoją książkę chce zwrócić nam uwagę na to, że powinniśmy stale dbać o siebie, a za sprawą jednego z epizodów w życiu głównej bohaterki, zachęca kobiety do regularnego badania piersi. Jej debiut to nie tylko przyjemna, ale również bardzo pouczająca lektura, którą serdecznie polecam kobietom w każdym wieku. 

Wszystkich zainteresowanych samą Magdaleną Majcher, odsyłam do bloga książkowego prowadzonego przez autorkę:  przeglad-czytelniczy.blogspot.com, dzięki któremu możecie poznać naszą debiutantkę od nieco innej, choć nadal pisarskiej strony.


AUTOR:
Magdalena Majcher
TYTUŁ:
Jeden wieczór w Paradise
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
288


, , , , ,

niedziela, 12 lutego 2017

Polak podróżnik potrafi! ["Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat"-A. i P. Pilichowie]

Kocham podróże. Z przyjemnością spędzam wolny czas na odkrywaniu nowych miejsc i poznawaniu zwyczajów odmiennych kultur. Jeszcze silniejszym uczuciem darzę historię i wszelkie pozycje historyczne, dlatego, gdy tylko wzięłam do ręki książkę Marii i Przemysława Pilichów i przejrzałam jej zawartość, byłam pewna, że Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat to pozycja dla czytelników, którzy jak ja, oprócz czynnego udziału w podróżach, pragną od czasu do czasu usiąść wygodnie w fotelu i dowiedzieć się, jak i dokąd przed kilkuset laty podróżowali nasi  wielcy rodacy.

Autorzy tej książki to podróżnicy, którzy oprócz zwiedzania świata, prowadzenia wykładów akademickich i świadczenia usług turystycznych (jako przewodnicy lub piloci wycieczek), zajmują się również  pisaniem przewodników i artykułów o tematyce krajoznawczo-turystycznej. Nic dziwnego, że ci właśnie ludzie swoją najnowszą książkę poświęcili Polakom, którzy w minionych stuleciach przecierali szlaki do najdalszych zakątków świata. Sylwetki 33 wybitnych podróżników, którzy rozsławili Polskę na wszystkich kontynentach, znajdziecie w książce Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat.

Zbiór słynnych podróżników otwiera postać średniowiecznego obieżyświata, Benedykta Polaka, który dzięki zdolnościom umysłu jako pierwszy dotarł do Mongolii. Jego wyprawa wprowadza czytelników na turystyczny szlak, gdzie spotkają m.in. polskiego wikinga - Jana z Kolna, polskiego Chińczyka - Michała Boyma, polskiego emira - Wacława Seweryna Rzewuskiego, odkrywcę Góry Kościuszki - Pawła Edmunda Strzeleckiego, króla Madagaskaru - Maurycego Beniowskiego, bohatera narodowego Chile - Ignacego Domeykę i wielu innych odkrywców oraz badaczy nieznanych dotąd obszarów Ziemi. Ich życie i działalność naukowa to fascynująca lektura na długie zimowe wieczory, kiedy jedyna podróż, na jaką mamy ochotę odbywa się między naszym fotelem a łóżkiem.

Podczas lektury tej książki, moją uwagę przykuł zbiór opowieści o Polakach prowadzących badania na Syberii i słynnych polarnikach, którzy jako jedni z pierwszych zdobywali biegun północny i południowy. O losach Jana Czerskiego, Wacława Sieroszewskiego, Antoniego Bolesława Dobrowolskiego, Czesława Centkiewicza, Włodzimierza Puchalskiego, Stanisława Siedleckiego, czy Ryszarda Wiktora Schramma czytałam z zapartym tchem, podziwiając, jak wiele odwagi trzeba mieć, by porwać się na wyprawę w tak odległe przestrzennie i klimatycznie obszary.

Nie ukrywam, że w trakcie lektury najnowszej pozycji państwa Pilichów moją największą ciekawość wzbudziła biografia naszego najsłynniejszego antropologa, uznanego na całym świecie Bronisława Malinowskiego. Jego historia to zdecydowanie moja ulubiona część Wielkich polskich podróżników, którzy odkrywali świat. Autor Życia seksualnego dzikich... okazał się wyjątkowo wnikliwym obserwatorem i choć jego stan zdrowia wielokrotnie utrudniał mu badanie kultur Pacyfiku, to właśnie dzięki niemu po raz pierwszy zetknęliśmy się z tradycyjnymi rytuałami plemiennymi Papuasów i zyskaliśmy cenny materiał do rozważań nad zjawiskiem relatywizmu kulturowego.

Dodatkową zaletą tego zbioru są liczne fotografie i ryciny zdobiące opowieści o słynnych podróżnikach. Wprost nie sposób oderwać się od tych wszystkich wizualnych dokumentów naszej przeszłości, które czynią tę pozycję bardziej atrakcyjną dla współczesnego odbiorcy. Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat to książka dla każdego, kto ceni osiągnięcia swoich przodków i jest dumny z tego, że należy do narodu wielkich odkrywców i badaczy. Jako historyk, a przede wszystkim Polka, serdecznie polecam Wam tę wspaniałą książkę.

AUTORZY:
Maria i Przemysław Pilichowie
TYTUŁ:
Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
448


, , , , , , ,

sobota, 28 stycznia 2017

Płeć piękna w getcie i obozach Krakowa ["Kobieta żydowska w okupowanych Krakowie(1939-1945)"- M. Grądzka-Rejak]

Wczoraj obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holocaustu i 72. rocznicę wyzwolenia KL Auschwitz. Na ten dzień wybrałam dla siebie wyjątkową lekturę. Książka Martyny Grądzkiej-Rojak pt.: Kobieta żydowska w okupowanym Krakowie (1939-1945) to opowieść o codziennych realiach w okupowanym przez Niemców "Mieście Królów" i próba odtworzenia sytuacji przedstawicielek narodu żydowskiego w tych trudnych czasach. Aby móc zmierzyć się z tym tematem, autorka poświęciła wiele czasu na poszukiwaniu różnego typu zapisków kobiet żydowskich, które na kartach pamiętników, dzienników, relacji z czasów wojny, utrwaliły swoje codzienne zmagania z rzeczywistością okupacyjną. Co więcej, Martyna Grądzka-Rejak przestudiowała również wszelkie publikacje naukowe na temat życia codziennego w krakowskim getcie, obozie Płaszów i pozostałych podobozach i dotarła do informacji na temat kobiet żydowskich, spisanych rękami mężczyzn. W wyniku tak rozległej analizy, autorka tej książki postanowiła skupić się na zagadnieniach, pomijanych do tej pory przez innych historyków. Efektem tych działań jest pozycja, która z pewnością zainteresuje wszystkich, którym bliska jest tematyka wojny i okupacji oraz zagadnienia związane z Holocaustem. 

Martyna Grądzka-Rejak rozpoczyna swoje rozważania od nakreślenia sytuacji, w jakiej znalazła się społeczność żydowska w czasach II wojny światowej żyjąca na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Następnie płynnie przechodzi do statusu kobiety w rodzinie żydowskiej i jej roli w okupacyjnych realiach, by ostatecznie skupić się na zajęciach wykonywanych przez płeć piękną w tych okrutnych czasach i zwrócić uwagę na kwestię żydowskiej religijności oraz strategie przetrwania charakterystyczne dla okresu wojny i okupacji. Rozległa perspektywa przedstawiona na kartach tej pozycji, przybliża nam problemy, z jakimi zmagała się płeć piękna, stłoczona w getcie na Podgórzu i w KL Płaszów oraz pozostałych podobozach. Lata wojny i ciągła walka o byt odmieniły życie tych kobiet, niejednokrotnie czyniąc je odpowiedzialnymi za los swoich rodzin. Historie dotąd bezimiennych przedstawicielek narodu żydowskiego odnajdziemy na kartach Kobiety żydowskiej w okupowanym Krakowie.

Najbardziej przerażającymi fragmentami tej publikacji są wzmianki na temat wszechobecnej w wojennych realiach śmierci. Szczegółowe opisy umierania z głodu, choroby lub w wyniku bestialstwa Niemców przerażają czytelnika swoją ogromną skalą. Kobiety, niezależnie od wieku, na każdym kroku obcowały ze śmiercią - swoich dzieci, rodzeństwa, rodziców, czy przyjaciół. Godne podziwu jest to, że w obliczu niepewności jutra, nie zapominały o spełnianiu swojej roli w rodzinie, utrzymywaniu gospodarstwa domowego i dbaniu o swoją atrakcyjność. O tym, jak udało im się egzystować w tym "piekle na ziemi" przeczytacie w książce Martyny Grądzkiej-Rejak.

Powyższa książka z pewnością zyska uznanie historyków i badaczy tematyki Holocaustu. Zawarta w niej rozległa bibliografia z obszernym wykazem źródeł, może stanowić podstawę do dalszych analiz i kolejnych wartościowych publikacji na temat losów Żydówek w czasach II wojny światowej. Jestem jednak pewna, że problematyka przedstawiona w książce Grądzkiej-Rejak zachęci do lektury również tych, którzy interesują się tematyką wojenną i dla własnej przyjemności zgłębiają wiedzę o tych okrutnych czasach. Jednych i drugich gorąco zachęcam do przeczytania tej książki!


AUTOR:
Martyna Grądzka-Rojak
TYTUŁ:
Kobieta żydowska w okupowany Krakowie (1939-1945)
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
488


, , , , ,

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Irena Jarocka oczami bliskich ["Wymyśliłam Cię. Irena Jarocka we wspomnieniach"-M.Pryzwan]

Zachwycająca, niesamowita, wspaniała, genialna - taka jest opowieść o Irenie Jarockiej spisana przez Mariolę Pryzwan. Popularna dziennikarka i autorka kilku biografii znanych gwiazd polskiej sceny muzycznej i filmowej, takich jak Anna Jantar [Anna Jantar we wspomnieniach], Anna German [Anna German o sobie, Tańcząca Eurydyka. Anna German we wspomnieniach], czy Zbyszek Cybulski, wraca z kolejną rewelacyjną historią. Tym razem jej bohaterką jest Irena Jarocka, idolka naszych mam i babć, piękna kobieta i znakomita piosenkarka. Kolorowy ptak, który w minionym ustroju politycznym, swym śpiewem czasem wzruszał do łez, częściej sprawiał, że codzienna szara rzeczywistość nabierała całkiem nowych barw.

Sto wspomnień o jednej Jarockiej


Do stworzenia opowieści o Irenie Jarockiej, Mariola Pryzwan wykorzystała wspomnienia osób zarówno z rodziny piosenkarki, jak i z jej bliskiego (estradowego) otoczenia. Znajdziemy tu opowieści znanych polskich gwiazd i zupełnie prywatne relacje najbliższych Jarockiej przyjaciół. Okrągła liczba 100 osób, które zechciały opowiedzieć o swoich kontaktach z Ireną Jarocką, również nie jest przypadkowa. Książka pt.: Wymyśliłam Cię. Irena Jarocka we wspomnieniach to swego rodzaju hołd złożony piosenkarce w 70. rocznicę urodzin i 5. rocznicę jej śmierci. Po lekturze tej pozycji, muszę szczerze przyznać, że nie ma nic piękniejszego niż taka forma upamiętnienia dokonań tej wielkiej artystki.

Wymyśliłam Cię umożliwia nam literacką podróż w czasie do lat, gdy cała Polska nuciła: Odpływają kawiarenki, a każda kobieta chciała wyglądać jak Jarocka. To opowieść o czasach, gdy wokaliści nagrywali winyle, a dobrej muzyki słuchało się na prywatkach. W takiej rzeczywistości przyszło żyć i tworzyć Irenie Jarockiej, która ze skromnej, nieco pulchnej, nastolatki, stała się popularną gwiazdą polskiej i zachodniej sceny muzycznej. I choć jej życie nie było usłane różami, a droga do sukcesu prowadziła przez ścieżki wyrzeczeń, jej dobroci i pogody ducha można tylko pozazdrościć. Dzięki mozolnej pracy autorki tej książki i zaangażowaniu jej interlokutorów powstał obraz prawdziwej Jarockiej, z jej szerokim uśmiechem i oczami, które złamały nie jedno męskie serce.

Jarocka i Zacharewicz

Kukulski stworzył Jantar, Zacharewicz wypromował Jarocką. Z tego powodu, w wielu wspomnieniach osób z otoczenia Ireny Jarockiej, powraca wątek jej pierwszego męża, a ściślej jego roli w wypromowaniu żony. To zdecydowanie jeden z ciekawszych epizodów w biografii tej gwiazdy. Wierny, oddany i kochający mąż, który wprowadził żonę na muzyczny rynek i otworzył przed nią wiele możliwości, ostatecznie został porzucony i wykluczony z jej życia. O powodach tego rozstania przeczytacie w opowieści stworzonej przez Mariolę Pryzwan.


Nie da się ukryć, że w XXI wieku gwiazda Ireny Jarockiej przygasła. Kilka lat przed jej odejściem, o Jarockiej i jej dorobku muzycznym mówiło się niewiele. Odkąd zmarła, mówi się jeszcze mniej. Dzięki książce Marioli Pryzwan w ubiegłym roku o Jarockiej znów "zrobiło się głośno". I całe szczęście! Wielkie przeboje tej piosenkarki to część naszej historii i jako takie zasługują na upamiętnienie, podobnie jak jej biografia.

Irena Jarocka przegrała walkę z glejakiem mózgu. Swoim talentem zapracowała jednak na literacki pomnik, który napisała dla niej Mariola Pryzwan. Wymyśliłam Cię to książka, którą po prostu trzeba przeczytać, by poznać historię Jarockiej, poczuć klimat minionej epoki i oddać cześć wielkiej gwieździe naszej rodzimej estrady.

Po raz kolejny nie zawiodłam się na talencie pisarskim Marioli Pryzwan. Dziennikarka ma niebywały dar konstruowania wspaniałych biografii w oparciu o liczne wspomnienia. Dzięki niej odkryłam zupełnie nowe fakty z życia Ireny Jarockiej i po raz kolejny przekonałam się, jak wielka jest cena sławy. Wymyśliłam Cię na długo pozostanie w mojej pamięci, a piosenki bohaterki tej książki, które znam z lat dzieciństwa, będą mi towarzyszyć jeszcze przez wiele, wiele lat.



AUTOR:
Mariola Pryzwan
TYTUŁ:
Wymyśliłam Cię. Irena Jarocka we wspomnieniach
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
480


, , , , ,

sobota, 21 stycznia 2017

O dzielnym Jarosławie ["Uciekinier"-Łukasz Czeczumski]

Kiedy jako dziewięcioletnia dziewczynka po raz pierwszy sięgnęłam po trylogię Sienkiewicza i poznałam wspaniałych bohaterów z Zagłobą na czele, byłam pod tak wielkim wrażeniem stylu sienkiewiczowskiego, że przez kilkanaście lat nie widziałam szans, by ktoś mógł zająć miejsce w moim sercu zarezerwowane dla Kmicica i jemu podobnych. W ciągu ostatnich kilku lat to Elżbieta Cherezińska sprawiła, że na nowo odkryłam magię powieści historycznych. Teraz do tego powieściopisarskiego duetu dołączył Łukasz Czeczumski, który wprost oczarował mnie swoją najnowszą powieścią pt.: Uciekinier. Ten pierwszy tom serii pt.: Krew wojowników to prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników opowieści o polskiej szlachcie i jej nie zawsze szlachetnych czynach.

Łukasz Czeczumski to reporter, który pasjonuje się podróżowaniem i historią. W jego pisarskim dorobku znajdziemy takie pozycje jak: Biały szlak. Reportaże ze świata wojny kokainowej, Acre, Zasady wojny, czy Legionista. W ostatnim czasie, do tego pokaźnego już grona książek dołączył Uciekinier - emocjonująca powieść o losach Jarosława Jana Burzyńskiego, hardego rycerza, który przez swój temperament może niespodziewanie szybko zakończyć ziemski żywot.

Jarosław to dzielny młodzieniec, który od dziecka pragnie odznaczyć się w boju jak jego ojciec Franciszek i stryj Sambor. Rzemiosło wojenne to jego przeznaczenie, jednak rodzice nie chcą, by syn szedł w ślady swoich przodków. Pragną, aby odbył zagraniczne studia i posiadł wiedzę, która pozwoli mu zdobyć uznanie i zapewni godziwą przyszłość. Nasz bohater nie zamierza jednak żyć pod dyktando rodziców i za wszelką cenę będzie starał się zrealizować swoje marzenia. Czy mu się to uda? Przekonacie się w trakcie lektury jego zaskakujących przygód.

Trudno powiedzieć, co w tej książce jest lepsze - tło historyczne, czy historia rodu Burzyńskich. A może jedno i drugie? Obraz XVI-wiecznego państwa polskiego, a szczególnie ziemi mazowieckiej, świetnie wpisuje się w szerszą społeczno-polityczną perspektywę, nie umniejszając przy tym głównemu wątkowi, na którym opiera się cała fabuła. Wspaniałe opisy krain geograficznych i miejsc, które odwiedzają bohaterowie, z pewnością przypadną do gustu wszystkim, którzy tego właśnie oczekują od powieści historycznych. Nie wspomnę już o konflikcie między dwoma zwaśnionymi rodami, w którym oprócz strumienia miłości, pojawi się całe morze ludzkiej krwi. Krótko mówiąc: przemyślana narracja, oparta na odpowiednich proporcjach między prawdą a fikcją literacką skusi każdego, kto tylko weźmie do ręki pierwszy tom opowieści o dzielnym Jarosławie.

Dawno już żadna z powieści nie pochłonęła mnie tak bardzo jak Uciekinier. Z drżeniem serca czekałam na kolejne przygody Jarosława i trzymałam kciuki, żeby udało mu się uniknąć kary śmierci. Nie szczędziłam przy tym ostrych słów w kierunku jego przeciwników, w nadziei, że mnie usłyszą i pozwolą odejść wolno naszemu dzielnemu rycerzowi. A gdy cała powieściowa historia dobiegła końca, długo myślałam o tym, co jeszcze spotka Jarosława w kolejnych tomach jego przygód. Sądząc po możliwościach pisarskich autora, jestem niemal pewna, że następne części tego cyklu będą równie dobre (jeśli nie lepsze), co Uciekinier, czego sobie i Wam życzę.


Za egzemplarz Uciekiniera serdecznie dziękuję autorowi i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych tomów z cyklu Krew wojowników.

AUTOR:
Łukasz Czeczumski
TYTUŁ:
Uciekinier. Tom I
SERIA:
Krew wojowników
WYDAWNICTWO:
CL Media
LICZBA STRON:
422
STRONA AUTORA:


, , , , , , , ,