Juraj Červenák, autor słynnego Władcy wilków po raz kolejny zaprasza czytelnika do średniowiecznego świata, w którym rządy sprawuje się magią i pięścią. Żelazny kostur to pierwszy tom trylogii o losach Ilji - silnego Muromca z Karaczarowa i legendarnego księcia Światosława, który wraz z drużyną swoich bohatyrów sieje postrach w całej wczesnośredniowiecznej Rusi.
Ilja z pewnością nie urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Ten niechciany syn władyka Jahja i niewolnicy z plemienia Wiatyczów jest największym pośmiewiskiem Karaczarowa. Jego wygląd zewnętrzny nie pozostawia wątpliwości: chłopak nie powinien się urodzić. Bezużyteczny, wypędzony przez ojca kaleka, tuła się po okolicy topiąc smutki w pitnym miodzie. Aż do pewnego wieczoru, kiedy jego rodzinne ziemie zostają najechane przez plemiona Kipczaków i Czeremisów. Najeźdźcy wycinają w pień Karaczarskich wojowników, zaś miejscowe kobiety (w tym Dinarę, damę serca Ilji) biorą do niewoli. Z życiem uchodzi jedynie nasz kaleki bohater. Jego los, byłby jednak przesądzony, gdyby nie trzech jeźdźców z drużyny Światosława.
Jegor, Wołch i Mikuła, czyli najwierniejsi wojowie księcia kijowskiego przemierzają tereny złupionego Karaczarowa, by zdać władcy relację o napotkanych plemionach. Na swej drodze spotykają Ilję, który opowiada im straszne losy swoich współbraci. Dowiadują się także, że ów Muromiec zawdzięcza swoje kalectwo pewnemu zaklęciu rzuconemu przed laty przez czarownicę. Jeźdźcy postanawiają więc za wszelką cenę zrzucić urok z cudem ocalonego mężczyzny. I pewnie by im się nie udało, gdyby nie Wołch i jego czarodziejski Malachitowy Kostur. Jedno zaklęcie, kilka machnięć kosturem i oto przed nami stoi silny i mężny Ilja, w niczym nie przypominający dawnego kaleki. Teraz może wyruszyć w pościg za najeźdźcami, by pomścić mieszkańców Karaczarowa i odnaleźć ukochaną Dinarę. Czy mu się to uda? Przeczytajcie sami.
Fabuła Żelaznego Kostura rozwija się powoli. Nasz bohater niemal nie zsiada z grzbietu ukochanego konia Buruszki, na którym przemierza okoliczne stepy w poszukiwaniu Dinary. Czasem mamy wrażenie, że on sam nie wie, gdzie podąża. A gdy w końcu przystępuje do drużyny Światosława, argument siły jest jedyną jego bronią. Tajemniczy i małomówny Ilja nie budzi sympatii nie tylko wśród pobratymców, ale i u czytelnika. W ferworze walki z Bułgarami i Chazarami zapomina o Dinarze, a gdy ją w końcu odnajduje, należy już do innego. Wtedy również nie podejmuje starań, by odzyskać ukochaną. Kto wie, być może ich miłość rozkwitnie w kolejnym tomie tej trylogii?
Tym, co najbardziej przeszkadza w czasie lektury Żelaznego Kostura, są infantylne wypowiedzi bohatyrów, w których nie brakuje wulgaryzmów. Jeśli jednak ominiemy kilka naprawdę kiepskich dialogów, to pozostanie nam ciekawa, choć wolno postępująca historia, w której wprost roi się od łupieżczych wypraw, walk plemiennych, czy obrzędów religijnych typowych dla ludów wczesnośredniowiecznych.
Sentyment do historii Rusi nie pozwolił mi przejść obojętnie obok Żelaznego Kostura, a nutka magii wpleciona w przedstawiane wydarzenia, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że o tak odległych czasach można pisać w wyjątkowo oryginalny sposób. Zachęcam więc do lektury wszystkich, którzy lubią takie historyczno-fantastyczne połączenia.
AUTOR:
Juraj Červenák
TYTUŁ:
Żelazny kostur
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
512
O rany, początek był bardzo zachęcający, ale ta cudowna przemiana z kalekiego mężczyzny w super herosa jakoś nie napawa zbytnim optymizmem.
OdpowiedzUsuńOdbierasz kalekom prawa do bycia "super"? :P
OdpowiedzUsuńOj wypraszam sobie :P To właśnie autor odmawia tego swojemu bohaterowi - w końcu z osoby kalekiej przepoczwarza go w herosa (czyli Ilja staje się "super" dopiero w momencie, kiedy przestaje być upośledzony). Tak jakby brzemię kalectwa uniemożliwiało osiągnięcie jakiegokolwiek bohaterskiego czynu.
Usuń... no dobra, strasznie się czepiam :) W końcu motyw przemiany brzydkiej ropuchy w pięknego królewicza jest powszechnie stosowany w baśniach i jakoś nikt nie wybrzydza tak jak ja :)
Gdzie zgubił się notatnik? ;) Gdy widziałam, że poczytujesz tę książkę, już zacierałam ręce na tę recenzję:) Książę mam na półce i gdy tylko weźmie mnie na klimaty fantasy, to się za nią biorę:)
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiam. Miało być przejrzyściej, a wyszło jak zawsze. Olu, nie spiesz się do tej lektury za bardzo. :P
OdpowiedzUsuńOk;)
UsuńEch, szkoda. Często żałuję, że tak mało czytam fantastyki w realiach (wschodnio)historycznych. Mimo wszystko zainteresuje się tą książką, choć pewnie będę miała ochotę zabić każdą postać.
OdpowiedzUsuńŁadny nowy szablon!
Niektórych bohaterów tej książki przydałoby się uśmiercić. :P
UsuńJuż od dawna mam ją w planach, chciałabym przeczytać jakąś książkę o Rusi:)
OdpowiedzUsuńMuszę wreszcie bliżej zapoznać się z autorem
OdpowiedzUsuńJa nie w temacie książki tym razem. Jakie zmiany!
OdpowiedzUsuńOoo.. Na prezent dla kolegi będzie idealna:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zacytowałaś kilku z tych dialogów, jakoś tak ciekaw ich jestem ;-) Mnie też zawsze rażą źle rozpisane rozmowy pomiędzy postaciami, zwracam na to dużą uwagę.
OdpowiedzUsuńAż wstyd cytować. Zdradzę tylko, że często rozmawiają o ekskrementach. :P
Usuń