... a "Solidarności" bez Lecha Wałęsy! I właśnie dlatego, z szacunku do przeszłości i wkładu najsłynniejszego w Polsce elektryka w wyzwolenie kraju spod władzy radzieckiej powstał film Andrzeja Wajdy. Czekaliśmy na niego i czekaliśmy, wreszcie jest! Idziemy do kinowej sali, siadamy w fotelu i mamy nadzieję na 130 minut żywej historii naszego kraju. A tu co? Reklamy! Trwające niemal 10 minut zwiastuny wszystkich planowanych produkcji tej jesieni. Przygryzamy wargi i myślimy, że to cena, jaką musimy zapłacić za ponad dwie godziny wysokiej klasy rozrywki. Nic bardziej mylnego. A przecież zwiastun, który już kiedyś Wam prezentowałam, obiecywał ciekawą, miejscami nawet zabawną opowieść. Cóż, jak to zwykle ze zwiastunami bywa, kłamał!
Duet Andrzej Wajda (reżyseria) & Janusz Głowacki (scenariusz) to dwie marki, które połączone mogłyby zdziałać cuda, a stworzyły jedynie bardzo przeciętny film. Pretekstem do rozwinięcia najważniejszych epizodów z lat 70. i 80. XX wieku, w których główną rolę odgrywał Lech Wałęsa, była rozmowa przyszłego noblisty z najsłynniejszą w świecie dziennikarką, Orianą Fallaci. Któż nie zna jej nazwiska i dokonań na polu europejskiej publicystyki? Ta prawdziwa włoska gwiazda przybywa w filmie do szaro-burej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, na gdańskie osiedle, by przeprowadzić wywiad z popularnym wówczas przywódcą "Solidarności". Lech Wałęsa nie jest jednak łatwym interlokutorem i od początku pragnie zdominować dziennikarkę. Wbrew swym obiekcjom względem udzielania wywiadów rozpoczyna opowieść życia, której początek datować możemy na grudzień 1970 roku, a koniec zbiega się z zamknięciem obrad Okrągłego Stołu (5 kwietnia 1989 r.). Te 19 lat to nie tylko wiele wydarzeń politycznych, w których były stoczniowiec brał udział, ale również zmiany w jego życiu prywatnym. Narodziny kolejnych dzieci, częste bezrobocie Lecha i trudna sytuacja materialna są w filmie Wajdy równie ważne, co początek strajków w Stoczni Gdańskiej im. W. Lenina. Trzeba przyznać, że scenarzysta zadbał o to, by zachowano odpowiednie proporcje między Wałęsą - przywódcą "Solidarności" i Wałęsą - ojcem, co niewątpliwie ociepliło wizerunek głównego bohatera.
Po lewej: Oriana Fallaci z Lechem Wałęsą, po prawej: Robert Więckiewicz (jako Lech Wałęsa) i Maria Rosaria Omaggio (jako Oriana Fallaci) |
Jeśli już mowa o pozytywnych aspektach ostatniej części tryptyku Wajdy pt.: Wałęsa. Człowiek z nadziei, to trzeba wspomnieć jeszcze o świetnie wykorzystanych materiałach archiwalnych, które subtelnie wpleciono w prezentowane zdarzenia i scenach odegranych "na nowo", a znanych nam do tej pory z telewizyjnych ekranów. No i jeszcze muzyka. Żadna nowatorska mieszanina stylów, tylko stare, dobre kapele, jak: KSU, Sztywny Pal Azji, Dezerter, Daab, Róże Europy, Aya Rl i fenomenalni Chłopcy z Placu Broni. Nic dodać, nic ująć. Wystarczy tylko posłuchać:
Do pozytywów dodałabym jeszcze następną, znakomitą kreację aktorską Roberta Więckiewicza, którego talent i przygotowanie do roli Wałęsy godne są wszelkich nagród i zaszczytów (skądinąd czekam z niecierpliwością na film pt.: AmbaSSada J. Machulskiego, w którym Robert zagra Adolfa Hitlera). Agnieszka Grochowska również spisała się znakomicie jako pani Wałęsowa. Nawet role epizodyczne Macieja Stuhra, Doroty Wellman, czy Adama Woronowicza sprawiają widzom nie lada przyjemność. Dlaczego zatem mając całkiem niezły scenariusz, znakomitą obsadę i ciekawą historię do przedstawienia, tworzy się tak mało atrakcyjną produkcję?
Być może winę za ten stan rzeczy ponosi próba podążania za prawdą historyczną, która nie pozwoliła twórcom ani na chwilę oderwać się od archiwaliów z okresu PRL. To właśnie przez wszechobecne materiały z tamtych czasów prezentowany na ekranie obraz bywa czarno-biały, mało atrakcyjny dla współczesnego widza. Nie na tym jednak powinniśmy się skupić. Najważniejsza jest przecież sylwetka Wałęsy. I tu zabrakło wielu jego słynnych powiedzonek, z którymi po dziś dzień kojarzy się jego postać. Słynne "nie chcem, ale muszem" dzielnie reprezentowało pozostałe "skrzydlate słowa", a mimo tego postaci przywódcy "Solidarności" pewnych cech brakowało. Wypada zgodzić się z pierwowzorem i stwierdzić, że na ekranie nie przedstawiono nam całej prawdy o Wałęsie. Pozostaje więc pytanie, co pominięto? Z pewnością wiele ważnych momentów z okresu strajkowego. Do tego nie pojawiła się nawet wzmianka o późniejszej prezydenturze naszego stoczniowca. I choć w filmie znajdziemy kilka świetnie zmontowanych scen (jak ta, w której Lech powraca z internowania), to cała produkcja wywołuje u widzów pewien niedosyt. Z wypełnionej po brzegi sali kinowej wychodzono w milczeniu. Nie dlatego, że film Wajdy budzi jakiekolwiek emocje. Po prostu nie wymaga komentarza. Można pochwalić go za muzykę, za kreacje aktorskie, za pomysł na scenariusz. Nie wydaje się jednak, by zasługiwał na Oscara. A może się mylę? Może Wasze wrażenia z projekcji są zupełnie inne? Jeśli macie ochotę podzielić się swoimi opiniami, piszcie. :)
TYTUŁ:
Wałęsa. Człowiek z nadziei
REŻYSERIA:
Andrzej Wajda
SCENARIUSZ:
Janusz Głowacki
ROLE GŁÓWNE:
Robert Więckiewicz, Agnieszka Grochowska
Widziałem jedynie zwiastun, ale już w nim Więckiewicz zrobił na mnie dobre wrażenie. A ta fotka przez Ciebie zamieszczona - no identyczni!
OdpowiedzUsuńCzyli poprawnie - i nic poza tym. Szkoda, znowu zmarnowany potencjał. Wkurza mnie to!
OdpowiedzUsuńCzytam czytam i zastanawiam się czemu przeciętnie, skoro w gruncie rzeczy wszystko pasuje... Oj chciałabym obejrzeć ten film, ale ze względu na miejsce zamieszkania trochę przyjdzie mi poczekać... Swoją drogą Robert Adolfem? To muszę koniecznie zobaczyć :-)
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa tego filmy...:)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że wykorzystana muzyka zaskoczyła mnie pozytywnie;)
OdpowiedzUsuńSceptycznie podchodzę do nowych produkcji Andrzeja Wajdy...ale film pewnie zobaczę. Choćby z ciekawości.
Jestem bardzo ciekawa tego filmu
OdpowiedzUsuńMam w planach obejrzeć ten film, chociaż nie interesuje się polityką, to jako obywatelke Polski ciekawi mnie ten film.
OdpowiedzUsuńJa też widziałam tylko zwiastun, a na film się wybieram. Nie nastawiam się na wielkie przeżycie, zwykłe tego typu obrazy są mocno przereklamowane, co znajduje potwierdzenie w Twojej recenzji. Szkoda, bo ekipa tworząca na najwyższym poziomie.
OdpowiedzUsuńIdę na ten film w przyszły czwartek, ciekawa jestem jaka będzie moja opinia :)
OdpowiedzUsuńSuper - jak nikt nie będzie chciał iść na to do kina, to będą mogli zaprowadzić dzieciaki z gimnazjum :D
OdpowiedzUsuńNie jestem fanem tego człowieka, ani zmian ustrojowych, oczywiście w ujęciu jakościowym - to nie dla mnie, ponieważ zbyt często odczuwałbym konflikt ideologiczny z reżyserem :)
Wycieczki szkolne na ten film już się rozpoczęły. Grunt to oglądalność :P
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńIdę jutro na niego do kina, mam nadzieję, że odbiorę pozytywnie, choć nie ukrywam, trochę się boję, że się rozczaruję, mając duże nadzieje...trudniej się przyjmuje zawód
OdpowiedzUsuńByliśmy wczoraj na tym filmie z mężem. Oboje jesteśmy trochę zawiedzeni. Rola pana Roberta Więckiewicza - oczywiście świetna! Pani Danuta oddana rzetelnie (czytałam książkę - na tej podstawie porównuję). Niestety... to taki kolejny skrót, bryk z historii człowieka. Wszystkie wydarzenia chronologicznie zmieścić w 2h. Pomysł na narrację z Orianą Fallaci... moim zdaniem niewiele tu zmienił. Nadal jest to publicystyczny zapis najważniejszych wydarzeń. Film O CZŁOWIEKU jest tylko dzięki roli p.Więckiewicza.
OdpowiedzUsuńWarto obejrzeć, bo to nasza historia ale nadziei sobie nie ma co robić. Równie dobrze można poczekać i obejrzeć film w domu.
raczej się nie skuszę.. kiedy jeszcze studiowałam, miałam okazję uczestniczyć w wykładzie prowadzonym przez Wałęsę.. Wszystkie młodzieńcze ideały runęły, bardzo źle wspominam jego osobę..Człowiek o wybujałym ego, depczący uczucia innych, jemu się udało zyskać sukces, sławę, pieniądze, odwrócił się od dziadów.. Szkoda, bo jest wiele osób, które zasługują na upamiętnienie bardziej niż on, ale pozostają w jego cieniu..
OdpowiedzUsuń