wtorek, 18 czerwca 2013

Nowość Wydawnictwa MUZA


Zanim pojawi się kolejna recenzja, chciałabym zwrócić Waszą uwagę na książkę, o której ostatnio dosyć głośno w świecie literackim. Jej autorem jest Daniel Chavarria, a jej okładka wygląda następująco:


Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa MUZA, które reklamuje ją w taki oto sposób:



Adios muchachos!
to opowieść o rowerowej dziwce i „podmorskim cwaniaczku”,
o pazernych biznesmenach i niepoprawnych marzycielach,
o tym, że potrzeba jest matką wynalazku,
choć niekoniecznie jest wtedy wzorem rodzicielskich cnót –
i że w każdym fachu da się osiągnąć maestrię. 




Zapowiada się ciekawie. Czy tak jest w istocie? Jeśli już zapoznaliście się z treścią tej książki, to czekam na Wasze opinie.


12 komentarzy:

  1. To prawda, zapowiada się ciekawie.)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja czekam na Twoją opinię ;-)

    Okładka, nie powiem, wzrok przyciąga. Ale czy treść będzie równie interesująca? Śmiem wątpić, zalatuje jakimiś pięćdziesięcioma twarzami... No ale "nie oceniaj po okładce" etc, bla, bla :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka miła dla oczu panów. ;) Mam na uwadze cały czas tę książkę i też czekam na twoją recenzję. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie okładka typowo dla panów!

    OdpowiedzUsuń
  5. Może jest i tak, że okładka jest najlepszą częścią tej książki :D Jeśli będę miała okazję ją przeczytać, to podzielę się wrażeniami. Jeśli nie, to czekam na Wasze. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam tę książkę w zapowiedziach, okładka faktycznie przykuwa wzrok, ale w końcu się na nią nie zdecydowałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię tego typu okładek - jak dla mnie zalatuje w tym przypadku tandetą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha, nie wiem, co jest gorsze - okładka, czy opis. Jedynie, co ratuje tę pozycję w moich oczach to wydawnictwo oraz postać autora - urugwajskiego rewolucjonisty, zamieszkałego na Kubie. Z niecierpliwością czekam na recenzję, bo przypuszczam, że dobra książka została fatalnie skrzywdzona mierną reklamą. Mam podobnie zdanie jak molarnia - mnie również śmierdzi tanimi trickami, mającymi przyciągnąć uwagę czytelnika.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skandaliczne reklamy ostatnio napędzają czytelniczy rynek, czego najlepszym przykładem jest słynna seria przygód Greya. ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. To mnie właśnie boli najbardziej - że coraz ważniejsza od treści książki jest jej reklama. Sprzedaje się miliony nakładów gniotów pokroju Greya, a ludzie czytają to, bowiem na własne oczy chcą się przekonać, czy to rzeczywiście takie złe, kontrowersyjne, etc. jak inny gadają. W efekcie mocno średni albo wręcz słabi pisarzy pokroju nieszczęśliwie przywołanej pani Eriki Leonard spychają z orbity czytelniczych zainteresowań naprawdę godne uwagi nazwiska.

    Wiem, że nie powinienem nikomu nic narzucać, wytykać, których twórców winno się poznać, a których już nie, ale nie potrafię się po prostu pogodzić z sytuacją, kiedy taką sagę o Greyu kojarzy ze słyszenia niemal każdy, nawet nie czytający osobnik, a już nazwisko Coloane mówi przeciętnemu polskiemu czytelnikowi tyle, co współczynnik korelacji Pearsona poloniście.

    OdpowiedzUsuń
  11. Takich okładek nie spotyka się zbyt często, więc to już jest plus, bo jednak jest inna i przyciąga wzrok. Co do treści - nie mogę wypowiedzieć się, gdyż książki nie czytałam, ale mam nadzieję, że kiedyś nadarzy się taka okazja.

    OdpowiedzUsuń