Mitch Winehouse
TYTUŁ ORYGINALNY:
Amy. My Daughter
TYTUŁ POLSKI:
Amy, moja córka
WYDAWNICTWO:
Sine Qua Non
LICZBA STRON:
304
Była podziwiana i krytykowana. Miała
niebywały wdzięk i niezwykły głos. Uwielbiała pochwały i robiła wszystko, by
ciągle o niej mówili. Przede wszystkim była jednak ukochaną córeczką swoich
rodziców i najbliższą osobą dla swojego brata Alexa. Jak wyglądało krótkie
życie zmarłej przed rokiem Amy Winehouse? Dlaczego mimo młodego wieku udało jej
się osiągnąć tak wiele? Na te pytania odpowie Wam Mitch Winehouse – ojciec piosenkarki,
który upamiętnił jej życie i karierę w książce pt.: Amy, moja córka.
Mała Amy podczas letniego pikniku w szkole |
Dzień, w którym Amy pojawiła się
na świecie, zmienił dotychczasowe życie państwa Winehouse. Ta maleńka
dziewczynka była oczkiem w głowie taty, który bardzo szybko odkrył jej talent.
Sam w latach młodości zajmował się śpiewem, dlatego dumą napawała go myśl, że
Amy pójdzie w ślady ojca. Trzeba
przyznać, że nasza bohaterka nie należała do najpilniejszych uczennic, za to
jej błyskawiczna kariera muzyczna była naprawdę imponująca. Jej debiutancka
płyta Frank bardzo szybko podbiła rynek muzyczny. A potem było już tylko
lepiej. Amy stała się jedną z najpopularniejszych brytyjskich piosenkarek,
czego dowodem była popularność jej kolejnej płyty pt.: Back to Black. Niestety wraz z
sukcesami muzycznymi naszą bohaterkę spotykały kolejne porażki w życiu
osobistym. Blake Fielder- Civil był miłością życia Amy, ale również przyczyną
jej kolejnych nałogów. Zwycięska walka z nadużywaniem narkotyków, którą
wokalistka prowadziła aż do 2009 roku, bardzo szybko została zastąpiona przez
pociąg do alkoholu. Z tego nałogu wyjść było o wiele trudniej. Powszechny
dostęp do napojów wysokoprocentowych powodował, że nawet po dłuższych okresach
abstynencji, Amy wracała do picia. W tych najcięższych chwilach jej życia
wokalistka mogła zawsze liczyć na pomoc ze strony ojca. To on był na każde jej
zawołanie. Aż do 23 lipca 2011 roku. Wtedy ojca Amy przy niej zabrakło. Ich
ostatnie spotkanie miało miejsce dzień wcześniej i rzeczywiście było pożegnaniem. Mitch postanowił choć na kilka minut zobaczyć córkę przed wyjazdem
do Nowego Jorku. Nie spodziewał się jednak, że ostatni raz trzyma swą ukochaną w ramionach…
Amy u boku ojca |
Nie przeczytałam tej książki z
fascynacji osobą Amy Winehouse. Nie zrobiłam tego również po to, by potwierdzić
swoje podejrzenia względem karygodnego trybu życia prowadzonego przez tę
wokalistkę. Ciekawa byłam wyłącznie, czy Mitch potrafi napisać o swojej ukochanej
córce coś obiektywnego i po lekturze tej pozycji muszę przyznać, że chyba nikt
nie stworzyłby lepszej biografii Amy niż jej własny ojciec. Ta książka z
pewnością nie jest peanem na cześć zmarłej przedwcześnie piosenkarki. Jest to
jednak piękna, choć miejscami bolesna opowieść o bezgranicznej miłości ojca do
dziecka. O miłości, która nie boi się nadmiernej popularności, walki z
nałogiem, a nawet śmierci.
Warto zauważyć, że biografia Amy
pióra jej ojca nie powstała po to, by jej rodzina czerpała z niej profity.
Dochody z jej publikacji są bowiem przeznaczone na Fundację im. Amy Winehouse,
która pomaga młodym ludziom wydostać się ze szponów różnych nałogów i dać im
szansę na nowe, lepsze życie. Kierowanie tą fundacją stało się życiowym celem
Mitcha, który ciągle podkreśla, iż ma nadzieję, że śmierć jego córki stała się
przestrogą dla wszystkich, którzy podobnie jak Amy dali się porwać
uzależnieniu. Oby pamięć o Amy Winehouse była wiecznie żywa dzięki jej muzyce,
a nie temu, w jaki sposób przyszło jej umrzeć.
Mimo mojego początkowego
sceptycyzmu muszę polecić Wam tę pozycję, bo dawno już żadna biografia nie
wywołała na mnie tak wielkiego wrażenia. Obiektywizm i prawdziwość tej opowieść
sprawiają, że na chwilę zapominamy o relacjach, jakie łączą autora i bohaterkę
tej książki. I chyba właśnie o to chodziło. Jeśli tylko macie ochotę poświęcić
chwilę swojego cennego czasu, by spojrzeć na życie Amy oczami jej ojca, to
serdecznie polecam Wam lekturę książki Amy, moja córka. Mam nadzieję, że ta
prosta historia i Was poruszy do głębi.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa:
Może i książka jest interesująca, jednak dla mnie opisywanie życia kogoś, w niecały rok po jego śmierci jest... Wiem, że to jej ojciec i ma do tego prawo, jednak trochę interesowałam się tym tematem i z tego co wiem, on niestety czerpie dość dużo profitów, że Amy była jego córką.
OdpowiedzUsuńZ pewnością tantiemy zapewniają mu niezły status finansowy i dlatego zyski z publikacji mógł już sobie odpuścić. :P
UsuńJestem bardzo ciekawa tej biografii, zwłaszcza tego, jak osoba najbliżej związana z Amy ją odbierała. Z chęcią przeczytam, mimo że nie słuchałam tej wokalistki
OdpowiedzUsuńOsobiście nie jestem fanką Amy, ale z chęcią bym przeczytała ją biografię. Ale zgadzam się z przedmówczynią. Jej własny ojciec zrobił sobie niezły interes po jej śmierci.
OdpowiedzUsuńTaki piękny głos i zniszczone życie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce, rzeczywiście ciekawy pomysł. Ale raczej nie moja tematyka. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, o której można powiedzieć wiele dobrego, nawet jeśli nie jest się fanem Amy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ta biografia jednak mnie nie pociąga tak samo jak piosenkarka...
OdpowiedzUsuńA ja jestem fanką głosu Amy. Dziwię się czasem, że ludzie jej nie doceniają tylko z powodu tego, jaką była osobą. Przecież to chodzi o muzykę. Ciekawa jestem tej biografii. Zastanawiało mnie właśnie, czy jest obiektywna. Z jednej strony bym przeczytała, z drugiej z niechęcią myślę o tym, że ojciec wokalistki zarabia na jej śmierci.
OdpowiedzUsuńAhhh...szkoda, naprawdę szkoda dziewczyny....książkę chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie byłam fanką Amy i teraz pewnie też nią nie zostanę. Do takich biografii podchodzę z rezerwą. Wygląda to trochę na chęć zarobku na śmierci własnej córki.
OdpowiedzUsuńJa też nigdy nie byłam fajną Amy. Zawsze podchodziłam do niej sceptycznie. Kilka razy słyszałam jej piosenki. Nie są złe, ale też nie mówię, że je lubię. To nie moje klimaty. Jednak właśnie przyłapałam się drugi raz na tym, że zmieniłam zdanię o artyscce/artyście po jej/jego śmierci. Teraz nie uważam ją za jakąś gwiazdkę z dziwnym kokiem na głowie i która ćpała. Myślę, że uda mi się przeczytać tą książkęm bo jestem bardzo ciekawa niej :)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanka Amy i nigdy nie byłam. Widzę jednak, że książka godna jest uwagi, więc może kiedyś dam jej szansę. Lubię czytać biografie. Zwłaszcza obiektywne, kiedy nie mam wrażenia, że ktoś próbuje wymóc na mnie takie, a nie inne postrzeganie danej postaci. :) Tutaj to cenne tym bardziej, że autorem jest ojciec, więc z pewnością trudno mu było o ten obiektywizm. Ciekawa jestem też losów fundacji im. Amy...
OdpowiedzUsuńMówiłem Ci ostatnio, co Varga napisał o wieści o tragicznym losie Amy... mam do tego podobny stosunek.
OdpowiedzUsuńTak pamiętam to było podczas naszego randewu :D:D
UsuńZapowiada się ciekawie. Jakąś wielką fanką Amy nie jestem, ale cenię jej możliwości wokalne i tak jak Ty ciekawa jestem tego, na ile ojciec potrafi zachować obiektywizm opisując tak trudne dla rodzica życie ukochanego dziecka.
OdpowiedzUsuńKurczę, wyjdę na kompletnego ignoranta, ale Amy kojarzę tylko i wyłącznie z nazwiska. Wiem jedyne, że była piosenkarką, która nie tworzyła w moich muzycznych klimatach i na tym całe moje pojęcie i o niej się kończy. Jakoś w ogóle nie ciągnie mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńO tak zgadzam się, że książka jest poruszająca. Myślałam jeszcze o niej przez jakiś czas po lekturze i recenzji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie jestem ani nie byłam nigdy fanką tej piosenkarki, więc i książka jest nie dla mnie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNa mnie również książka zrobiła ogromne wrażenie :)
OdpowiedzUsuń