Igor Sokołowski jest typowym dzieckiem transformacji ustrojowej. Urodzony w 1989 roku zna czasy Polski Ludowej jedynie z literatury i opowieści swoich bliskich. Dziennikarz od najmłodszych lat fascynuje się miejscem, w którym czas się zatrzymał a socjalizm wydaje się nieśmiertelny. Tym krajem jest Białoruś rządzona przez człowieka silnej ręki i to o niej autor opowie nam w swojej książce pt.: Białoruś dla początkujących. Gotowi na niekonwencjonalną wycieczkę? Zatem w drogę!
Co czeka na turystów w państwie Alaksadra Łukaszenki? Cała moc atrakcji. Zaliczyć możemy do nich te architektoniczne np.: górujące w miastach pomniki Lenina, czy słynny monument ogórka w Szkłowie, jak również te uwarunkowane geograficznie, czyli trudne do przebycia Błota Olmańskie. Nie o zabytkach i warunkach geograficznych Białorusi jest jednak ta książka. Autor o wiele więcej opowiada nam o tamtejszej kulturze, tradycji i życiu codziennym Białorusinów, które do złudzenia przypomina nasze doświadczenia z czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Wraz z kolejnymi stronami książki Sokołowskiego odwiedzimy miejsca popularne nie tylko na Białorusi, ale również bardzo dobrze znane Polakom. Weźmiemy udział w "Operacji Żubr", czyli próbie dostania się na teren Puszczy Białowieskiej. Poznamy osobiście Dziadka Mroza i jego pomocnicę Śnieżynkę. Niczym Eliza Orzeszkowa staniemy nad Niemnem, by podziwiać okoliczne widoki. Zajedziemy do Grodna, Katynia i Czarnobyla, by raz jeszcze poruszyć tematy historyczne. Wreszcie, poczujemy smak białoruskiej kuchni i najnowsze trendy fryzjersko - modowe. Co ciekawe, wbrew przdstawionemu tu pozornemu chaosowi, lektura tego przewodnika nie sprawi nam większych problemów. Każdy jego rozdział jest na tyle interesujący, że niezależnie od tematu, jaki podejmuje, pochłania nas bez reszty.
Tym, co urzekło mnie w Białorusi dla początkujących jest niebywale jasny, przystępny a zarazem szalenie zabawny język tej książki. Autor na każdym kroku raczy nas ironią, a najgorsze scenariusze swojej podróży natychmiast obraca w żart. W tym jego literackim szaleństwie jest metoda. Bo jak inaczej pisać o kraju, gdzie absurd goni absurd, a frekwencja wyborcza stale wynosi ponad 90%? Tylko z uśmiechem na twarzy można podjąć próbę wniknięcia w tę przedziwną rzeczywistość.
Przewodniki nie należą do mojego ulubionego typu literatury. Z reguły częściej kupuję te, z których mogłabym skorzystać podczas planowanej podróży. Z książką Igora Sokołowskiego jest zupełnie inaczej. Jego alternatywny przewodnik po Republice Białorusi za pomocą słów i bez ruszania się z fotela zabiera nas na wyprawę po państwie Łukaszenki. Wystarczy tylko uzbroić się w odpowiedni zapas jedzenia i napojów, a w kilka godzin można przemierzyć niemal całe terytorium naszego wschodniego sąsiada. A skoro trafia się okazja wycieczki za jeden uśmiech, to dlaczego by nie skorzystać?
Do tego przewodnika nie trzeba specjalnie zachęcać. Sam Włodzimierz Lenin z okładki woła nas, byśmy bez paszportów i kart migracyjnych wkroczyli do niemal 10 - milionowej krainy, która mimo panującej tam od lat władzy, ma nam wiele do zaoferowanie. Czy skorzystacie z propozycji bohatera okładki? Zdecydujcie sami. Pamiętajcie jednak, że na Białorusi: "minus 40 stopni to nie jest mróz, 40% to nie jest wódka, a 40 kilometrów to nie jest odległość"[1]!
Co czeka na turystów w państwie Alaksadra Łukaszenki? Cała moc atrakcji. Zaliczyć możemy do nich te architektoniczne np.: górujące w miastach pomniki Lenina, czy słynny monument ogórka w Szkłowie, jak również te uwarunkowane geograficznie, czyli trudne do przebycia Błota Olmańskie. Nie o zabytkach i warunkach geograficznych Białorusi jest jednak ta książka. Autor o wiele więcej opowiada nam o tamtejszej kulturze, tradycji i życiu codziennym Białorusinów, które do złudzenia przypomina nasze doświadczenia z czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Wraz z kolejnymi stronami książki Sokołowskiego odwiedzimy miejsca popularne nie tylko na Białorusi, ale również bardzo dobrze znane Polakom. Weźmiemy udział w "Operacji Żubr", czyli próbie dostania się na teren Puszczy Białowieskiej. Poznamy osobiście Dziadka Mroza i jego pomocnicę Śnieżynkę. Niczym Eliza Orzeszkowa staniemy nad Niemnem, by podziwiać okoliczne widoki. Zajedziemy do Grodna, Katynia i Czarnobyla, by raz jeszcze poruszyć tematy historyczne. Wreszcie, poczujemy smak białoruskiej kuchni i najnowsze trendy fryzjersko - modowe. Co ciekawe, wbrew przdstawionemu tu pozornemu chaosowi, lektura tego przewodnika nie sprawi nam większych problemów. Każdy jego rozdział jest na tyle interesujący, że niezależnie od tematu, jaki podejmuje, pochłania nas bez reszty.
Tym, co urzekło mnie w Białorusi dla początkujących jest niebywale jasny, przystępny a zarazem szalenie zabawny język tej książki. Autor na każdym kroku raczy nas ironią, a najgorsze scenariusze swojej podróży natychmiast obraca w żart. W tym jego literackim szaleństwie jest metoda. Bo jak inaczej pisać o kraju, gdzie absurd goni absurd, a frekwencja wyborcza stale wynosi ponad 90%? Tylko z uśmiechem na twarzy można podjąć próbę wniknięcia w tę przedziwną rzeczywistość.
Przewodniki nie należą do mojego ulubionego typu literatury. Z reguły częściej kupuję te, z których mogłabym skorzystać podczas planowanej podróży. Z książką Igora Sokołowskiego jest zupełnie inaczej. Jego alternatywny przewodnik po Republice Białorusi za pomocą słów i bez ruszania się z fotela zabiera nas na wyprawę po państwie Łukaszenki. Wystarczy tylko uzbroić się w odpowiedni zapas jedzenia i napojów, a w kilka godzin można przemierzyć niemal całe terytorium naszego wschodniego sąsiada. A skoro trafia się okazja wycieczki za jeden uśmiech, to dlaczego by nie skorzystać?
Do tego przewodnika nie trzeba specjalnie zachęcać. Sam Włodzimierz Lenin z okładki woła nas, byśmy bez paszportów i kart migracyjnych wkroczyli do niemal 10 - milionowej krainy, która mimo panującej tam od lat władzy, ma nam wiele do zaoferowanie. Czy skorzystacie z propozycji bohatera okładki? Zdecydujcie sami. Pamiętajcie jednak, że na Białorusi: "minus 40 stopni to nie jest mróz, 40% to nie jest wódka, a 40 kilometrów to nie jest odległość"[1]!
AUTOR:
Igor Sokołowski
TYTUŁ:
Białoruś dla początkujących
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
256
Zawsze mnie ciekawiły państwa Wschodu :) Na Ukrainie byłam kilka lat temu, zawsze miałam też chęć na Białoruś, więc książka wprost dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJakoś też nigdy nie ciąnęło mnie do przewodników, ale taki rodzaj mi się podoba!
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam móc zobaczyć na własne oczy te wszystkie pomniki i realia życia na Białorusi ;) Z chęcią sięgnę więc po książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Udało Ci się mnie zachęcić do sięgnięcia po tę pozycję:) Choć na Białorusi nigdy nie byłam i raczej w najbliższym czasie nie planuję, to chętnie poznam jej losy w oparciu o taką "nieszkolną" książkę :)
OdpowiedzUsuńZ Białorusią miałam sporo wspólnego na studiach, a studiowałam slawistykę, ale w ostatecznym rozrachunku postawiłam na Bułgarię :) Ale książkę zapamiętam :)
OdpowiedzUsuńOkładka mi się nie podoba. Ale już sama książka...jak najbardziej;) Tylko podejrzewam, że po takiej lekturze miałabym ochotę odwiedzić Białoruś. To akurat nie byłoby takie proste;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, okładka jest wyjątkowo przaśna, jak z resztą sama Białoruś. ;)
UsuńLenin (a może nie... oni wszyscy wyglądali podobnie!) na okładce zachęcił mnie do lektury. I to nie jest sarkazm..
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Ja gościłem tylko na Litwie oraz Ukrainie, można więc powiedzieć, że zbliżam się coraz bardziej do Białorusi. Przyznam, że ciekawi mnie ten kraj, który w naszych mediach przedstawiany jest w b. negatywnych barwach.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to możliwe, że taki relikt państwowy jeszcze istnieje. Przecież gdyby świat funkcjonował na logicznych zasadach już dawno zaszłaby tam jakaś transformacja. A tu proszę, jakoś żyją i nie zapowiada się wcale, żeby coś się miało zmienić :)
OdpowiedzUsuńBiałoruś mnie z jednej strony fascynuje, a z drugiej naprawdę przeraża. Trudno uwierzyć, że tuż za naszą granicą jest państwo gdzie czas jakby zatrzymał się w miejscu i mimo jakiś problemów dalej istnieje. Oczywiście nie ma co się oszukiwać, że to zasługa samych Białorusinów, a nie ich "przyjaciół" Rosjan, jednak z pewnością jest to miejsce warte zwiedzenia :)
OdpowiedzUsuńA książka wydaje się być napisana tak jak lubię - na luzie, bez zadęcia :)
ʜey there! Do you know if they make any plugins to safeguarԁ against
OdpowiedzUsuńhackers? I'm kinda paranoid about losing eveгything I've worked hard on. Any recommendɑtions?
Here is myy web blog: how to get my ex boyfriend back in a long distance relationship
W pierwszej fazie nie miałam na nia ochoty, teraz jednak byłabym skłonna zapoznac się z powyższą publikacją.
OdpowiedzUsuńZapraszam do recenzji `Białorusi dla początkujących` na moim blogu http://www.bazgrolek.pl/bialorus-dla-poczatkujacych-recenzja/
OdpowiedzUsuńIf recovering the license key does not appear to be working, this recovery option lets you backup your activation information. You can return in a bit to enter your product key and then continue with
OdpowiedzUsuńthe process. s needs and making the presentation along that need.
Here is my site; Avg Pc tuneup Product Key