Amy Stewart
TYTUŁ ORYGINALNY:
Wicked Bugs: The Louse That Conquered
TYTUŁ POLSKI:
Zbrodnie robali. Wesz, która pokonała armię Napoleona i inne diaboliczne insekty
WYDAWNICTWO:
W.A.B.
LICZBA STRON:
256
W 2011 roku ukazała się książka Amy Stewart pt.: Zbrodnie roślin. Chwast, który zabił matkę Abrahama Lincolna i inne botaniczne okropieństwa. Publikacja ta bardzo szybko stała się czytelniczym bestsellerem. Teraz autorka powraca do nas ze swoją kolejną książką, która podejmuje jeszcze ciekawszą tematykę. Zbrodnie robali. Wesz, która pokonała armię Napoleona i inne diaboliczne insekty to książka, której lektura wywołuje u odbiorcy zaciekawienie i obrzydzenie zarazem. Jesteście gotowi na wejście w świat robali? No to zaczynamy!
Już na pierwszych stronach Zbrodni robali, autorka uprzedza, że jej książka nie jest naukowym kompendium wiedzy o insektach. Co więcej, za tytułowe "robale" Stewart uznaje zarówno owady, jak i pajęczaki. Fakt, że na każdego człowieka przypada dwieście milionów owadów może nie napawa optymizmem, ale z pewnością wyjaśnia nam przyczyny, dla których powinniśmy poznać niektóre gatunki insektów, ich zwyczaje i zachowania. W końcu co nas nie zabije to nas wzmocni, a w przypadku robali powinniśmy chyba wiedzieć "czym to się bije".
I tak powoli wkraczamy do rzeczywistości, w której to nie człowiek jest osobnikiem dominującym. W świecie robali panuje jeszcze większy chaos od tego, który znamy z autopsji. Każdy gatunek rządzi się innymi prawami i zwyczajami, a wszystkie one tworzą razem środowisko, w którym walka o przetrwanie nabiera iście darwinowskiego znaczenia. Stewart podzieliła opisane insekty na okropne, niebezpieczne, sprawiające ból, zabójcze i niszczące, więc i ja idąc tym śladem postaram się Wam krótko scharakteryzować każdą z tych grup.
Robale okropne przysparzają nas o mdłości. Arykańska pluskwa nietoperzowa żywiąca się ciepłą krwią nietoperzy i samce tego gatunku kopulujące z kim popadnie to dopiero początek atrakcji, które przewidziała dla nas autorka. Gra wstępna ślimaka bananowego lub modliszki chińskiej z pewnością bardziej przypadnie do gustu osobom, którym nieobce są wszelkie seksualne fetysze. Pisarka przewidziała również fakt, że wśród czytelników zdarzą się osoby cierpiące na lęk przed wszelkimi robalami, więc i oni znajdą tu wskazówki, jak przejść odnoszącą sukcesy terapię entomofomii. Po lekturze informacji o przedstawicielach tego gatunku z pewnością każdy z Was sprawdzi, czy w jego przewodach nosowych nie gnieździ się przypadkiem sublokatorka w postaci muchy śrubowej.
Urocza mucha śrubowa |
Przed sięgnięciem po Zbrodnie robali muszę Was jednak ostrzec! Każdy opisany obiekt poparty został ogromnym rysunkiem, który z wielką precyzją nakreśla nam sylwetkę przedstawianego robala. Niektóre z nich są tak obrzydliwe, że na ich widok mamy ochotę przewrócić stronę. Przestrzegam zatem przed czytaniem tej pozycji w pobliżu osób, które nie mają w domu terrarium z pająkami i krzyczą na widok muszki owocówki. Nie mniej jednak ilustracje i szata graficzna to ogromny walor książki Amy Stewart, który powoduje, że można do niej wracać, kiedy tylko ma się ochotę na bliskie spotkanie z jakimś nietypowym insektem.
Słynny karaczan prusak |
Dodam, że Amy Stewart nie wypiera się swoich zainteresowań, a niniejsza książka jest dowodem na to, iż pisarkę interesuje wyłącznie ciemna strona relacji człowieka z naturą. I choć Stewart nie jest z wykształcenia biologiem, to jej wiedza na temat wszelkiego typu insektów jest naprawdę powalająca. Pisarka zręcznie łączy zasłyszane lub przeczytane anegdoty z udziałem robali, z encyklopedyczną wiedzą na temat tychże bohaterów. Takie ujęcie problemu czyni lekturę Zbrodni robali przystępniejszą dla czytelnika, który potrafi rozpoznać tylko kilka gatunków owadów. Świetnie przeprowadzony podział na kolejne bloki tematyczne pozwala nam z uporem muchy krążyć wśród najbardziej obrzydliwych zagadnień. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak tylko zachęcić Was do przeczytania Zbrodni robali. Zapewniam, że po lekturze tej książki inaczej spojrzycie na dżdżownicę ziemną, kleszcza, czy choćby wstrętnego karaczana prusaka.
Pozdrawiam Robaczki!
Mamm, mam już na stosiku :) i chociaż wszelkie robale są dla mnie obrzydliwe, to już nie mogę się doczekać spotkania z nimi :)
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie ciekawi, ale nie wiem czy dam radę ją poznać. Te wszelkie opisy i rysunki robaków muszą być okropne. Chyba zbyt brzydzę się tych stworzeń, żeby móc o nich czytać.
OdpowiedzUsuńBrzmi niesamowicie intrygująco. Choć mnie faktycznie najbardziej interesuje kwestia "czym to się bije". =)
OdpowiedzUsuńLubię to :)
UsuńO bosze, nie dałabym rady :P A te zdjęcia, które wkleiłaś w recenzję, omijam uparcie wzrokiem... fuj :P
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do zabawy Liebster Blog. Zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńo kurcze :D książka chyba fajna :D może kiedyś poszukam :)
OdpowiedzUsuńEj ale te ślimaki są rozkoszne!
OdpowiedzUsuńAleż uroczą lekturę sobie wybrałaś. ;) No po prostu "słitaśne" stworzątka. ;) Oby Ci się nie przyśniły. :)
OdpowiedzUsuńMój syn lubi oglądać wszelkiego rodzaju programy o robalach, więc i ja patrzę na nie razem z nim. Powiedzmy, ze już uodporniłam się na ich widok :) Chętnie bym o nich poczytała, chociażby po to, by popisać się wiedzą przed synem :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo skojarzyło mi się to z książką "Te paskudne robale" z serii "Monstrrrualna erudycja". Ale tam nie było zdjęć;) Z jednej strony mam ochotę na poczytanie o okropnych robalach, ale z drugiej te zdjęcia mnie trochę zniechęcają;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście w książce są tylko szkice ołówkiem. :P
UsuńTa książka to istny horror, dla osób takich jak ja, czyli takich, co to na widok robala wpadają w panikę. Jednak mój wstręt do tych stworzeń połączony jest z chorą ciekawością, więc nieśmiało rzuciłabym okiem na tę publikację.
OdpowiedzUsuńNiestety na mnie nie dla mnie. Ja po prostu nienawidzę tych ohydnych małych stworzeń. Chociaż z wiekiem mam coraz gorzej, bo i motyla i biedronki już nie toleruję...
OdpowiedzUsuńO matko, przez same obrazki bym chyba nie jadła:)
OdpowiedzUsuńOj, ale mnie te obrazki odrzucają:( Chyba nie przeczytam tej książki, nie cierpię owadów!
OdpowiedzUsuńNiby wydaje się to wszystko dość ciekawe i interesujące, ale tej książki nie mógłbym traktować inaczej, jak tylko zbioru ciekawostek, do których od czasu do czasu warto zajrzeć. Skończyłoby się pewnie na tym, że w końcu okazałoby się, że brakuje mi czasu, by tam zaglądać :)
OdpowiedzUsuń