Charlotte Brontë
TYTUŁ ORYGINALNY:
The Professor
TYTUŁ POLSKI:
Profesor
WYDAWNICTWO:
MG
LICZBA STRON:
320
Dziś słów kilka o książce, którą
pokochałam niemal od pierwszej strony. Mimo swojego prywatnego zachwytu nad tą
pozycją, postaram się podejść do sprawy w miarę profesjonalnie i obiektywnie
przedstawić Wam debiut pisarki, której twórczość pewnie wielu z Was zna i ceni
już od dawna. Profesor, bo tak nazywa się pierwsza książka Charlotte Brontë, został
po raz pierwszy wydany w Anglii dopiero po śmierci autorki. W Polsce dopiero w
2012 roku dzięki staraniom Wydawnictwa MG mamy szansę przeczytać pierwsze
szlify najstarszej z trzech sióstr Brontë. Skąd takie podejście do Profesora?
Przekonajcie się sami!
Powieść rozpoczyna się od listu do
przyjaciela, w którym nasz narrator i bohater tej historii opowiada po latach
koleje swojego młodzieńczego życia.
William Crimsworth, bo tak na imię tytułowemu profesorowi, nie urodził
się, by nauczać innych. Wcześnie osierocony przez wiele lat pozostawał na
utrzymaniu wujów. Po latach musiał szukać wsparcia finansowego również u
swojego brata Edwarda, który szczerze go nienawidził. Mimo tych rodzinnych antypatii, pierwszą
pracą Williama będzie posada drugiego kancelisty w fabryce starszego brata. Nienawiść
ze strony Edwarda i dwulicowa postawa tajemniczego pana Hunsdena ostatecznie
pozbawiają jednak Williama funduszy materialnych niezbędnych do życia w Anglii. Wtedy
to młody Crimsworth wiedziony zachętami Hunsdena wyjeżdża do Belgii, by tam
rozpocząć poszukiwanie źródła utrzymania. Znajomość francuskiego i angielskiego
okazują się największymi walorami Williama, który dzięki koneksjom rozpoczyna
pracę w szkole dla chłopców monsieur Peleta. Tam, w Belgii zaczyna się prawdziwa opowieść z
życia Williama Crimswortha. Przed Wami kilka godzin ciekawej, choć może nie
zapierającej dech w piersiach lektury.
Jak potoczyło się życie Williama
Crimswortha? Kim są dla niego madmoiselle Reuter i madmoiselle Henri? Jak z
profesora szkoły męskiej William stanie się nauczycielem młodych dziewcząt i
czy ostatecznie przestanie wieść swój mało atrakcyjny, kawalerski żywot? By nie
psuć Wam przyjemności z lektury, pozostawię te pytania bez odpowiedzi. Nie
mniej jednak zapewniam, że profesor Crimsworth snuję swą opowieść na tyle
interesująco, że nie sposób oderwać czytelnika od jego burzliwych losów.
Czym Profesor urzeka czytelnika po
niemal 200 latach od swojej wydawniczej premiery? Na pewno nie aktualnością
tematu. Żeńskie i męskie szkoły prowadzone przez osoby prywatne (najczęściej nauczycieli),
w których profesorowie pracowali na tzw. pensjach, to dla nas współczesnych
relikt minionej epoki. I chyba właśnie dlatego podchodzimy do historii Williama
Crimswortha z takim zaciekawieniem. Śledzimy trudne koleje losu człowieka,
który własnymi siłami musiał zapracować na to, co udało mu się w życiu
osiągnąć. Jego starania to droga przez mękę przetykana upokorzeniami i
nieustannym brakiem funduszy na dostatnie życie. Dla pocieszenia dodam jednak,
że nasz bohater osiągnie w końcu stabilność finansową i dochowa się nawet
znacznego majątku, ale o tym przeczytacie już sami.
Nie bez powodu Anglicy czekali tak
długo na wydanie drukiem debiutanckiej książki Charlotte Brontë. Wiele
zawartych w niej wątków znajduje bowiem swoje odzwierciedlenie w biografii
samej pisarki. Autorka podobnie jak William Crimsworth była we wczesnej
młodości nauczycielką angielskiego w jednej z brukselskich szkół. Tam też
przeżywała pierwsze miłosne rozczarowanie, które również w nieco przetworzonej
formie przelała na karty Profesora. Dziś z perspektywy czasu powinniśmy jako
czytelnicy cieszyć się, że książka ta ukazała się w końcu drukiem, głównie
dlatego, że jak niewiele podobnych pozycji dokonuje krytyki relacji
damsko-męskich panujących w epoce wiktoriańskiej. Pisarka udowadnia tym samym,
że odwieczny konflikt pomiędzy obojgiem płci wynika z trywialnej chęci
dominacji, która niejednokrotnie staje się barierą uniemożliwiającą współdziałanie
osobom o podobnych aspiracjach.
Nad stylem pisarskim Charlotte
Brontë
nie będę się specjalnie rozwodzić. Autorka powołała do życia w Profesorze kilku świetnych bohaterów, którzy
na długo zapadną w naszej pamięci. Na pierwsze miejsce mojej osobistej
hierarchii wysuwa się jednak nie William Crimsworth, a jego protagonista
Hundsen. Ten zarozumiały kosmopolita, któremu przyjemność sprawia upokorzenie
drugiej osoby, pod piórem Brontë nabiera
jednak nieco ogłady i staje się (wbrew swej naturze) bardzo pomocnym
człowiekiem. Jeśli zatem lubicie dokonywać analizy charakterologicznej
bohaterów, a przy tym kochacie szczęśliwe zakończenia, to Profesor spełni
Wasze oczekiwania w stu procentach. Nie ociągajcie się dłużej i powiększcie
swoją domową biblioteczkę o egzemplarz debiutanckiej książki jednej z sióstr Brontë –
naprawdę warto!
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości wydawnictwa:
Z chęcią przeczytałbym choćby ze względu na to, że Joyce również opuścił Wyspy (tyle, że Irlandię), by parać się zawodem nauczyciela na Kontynencie. Do tego szykuje się ciekawy portret epoki. Zainteresowałaś mnie szczerze, jednym słowem :)
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę przeczytać profesora, więc postaram się jak najszybciej uzupełnić swoje zbiory o tę powieść. Mam nadzieję, że będę z lektury równie zadowolona jak Ty :)
OdpowiedzUsuńMam ogromną słabość do sióstr Brontë i strasznie Ci zazdroszczę, że miałaś już okazję poznać Profesora :-)
OdpowiedzUsuńa ja się jeszcze chwilkę "poociągam", ale książkę i tak mam już w planach;)
OdpowiedzUsuńMam ją na swojej liście do przeczytania:)
OdpowiedzUsuńUczę się i pracuję, a celu nie widać ;/
OdpowiedzUsuńBardzo chetnie przeczytalbym te ksiazke, jesli tylko znajde czas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Od długiego czasu przybieram się do zapoznania z twórczością sióstr. Na szczęście niebawem to zrobię, ponieważ na mojej półce czeka i "Agnes Grey", i "Profesor". Zapowiada się fantastyczna książkowa uczta... :)
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś ją przeczytam... kiedyś jak znajdę czas :)
OdpowiedzUsuńCzeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńTa książka jest już na mojej liście do przeczytania.
OdpowiedzUsuńNiestety nie potrafię się przekonać do sióstr Bronte... Może kiedyś się skuszę, bo jednak cenię książki wydawane przez wydawnictwo mg :)
OdpowiedzUsuńCzytanie takich recenzji podczas gdy właśnie w Krakowie odbywają się targi książki (i można pojechać i nabyć wszystko co nas interesuje) jest niebezpieczne;) Bardzo zaciekawiła mnie ta powieść. Zarówno ze względu na autorkę, na fakt że jest to jej debiut, jak i na opisanie w niej relacji damsko-męskich w czasach wiktoriańskich. Oczywiście szczęśliwe zakończenie również jest bardzo zachęcające;) Podsumowując - mam wielką ochotę na tę książkę. Tylko co na to mój budżet?
OdpowiedzUsuńPS. Okładka angielskiego wydania jest piękna...
Właśnie czeka na mnie na półce :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na konkurs!