
Dwudziestolecie międzywojenne, Hipek Wariat, Hipolit Rytter, II RP, Kryminał, Lublin, mafia, Mariusz Gadomski, Posiadam, powieść, Thriller, Warszawa, Wydawnictwo Oficynka, złodziej
Macie dość długich zimowych wieczorów? Szukacie książki, która rozgrzałaby Wasze czytelnicze emocje? Koniecznie sięgnijcie po najnowszą powieść Ludki Skrzydlewskiej pt. Życz mi szczęścia i dajcie się porwać gorącej historii w zimowym klimacie.
🌲
Nadia miała spokojne, poukładane życie i niespiesznie przygotowywała się do świąt Bożego Narodzenia, gdy nagle jak grom z jasnego nieba spadła na nią wiadomość o nastoletniej bratanicy, która ma pozostać pod jej opieką. Brzmi nieprawdopodobnie? To koniecznie musicie poznać całą opowieść o losach Nadii Stankiewicz, młodej Wiki, lokalnych gangsterów i ścigającego ich podinspektora Igora Jastrzębskiego.
🌲
Ludka Skrzydlewska to autorka znana i lubiana w kręgach miłośniczek romansów. W jej twórczości nie brakuje mężczyzn o złych zamiarach, scen erotycznych i gorących uczuć. Tym razem w Życz mi szczęścia autorka serwuje Nam to wszystko w grudniowej scenerii, wśród ośnieżonych krakowskich ulic i pokrytych białym puchem wzgórz znajdujących się w Wiśle. Mimo niskiej temperatury i opadów śniegu, Nasi bohaterowie nie narzekają na nudę i, co najważniejsze, swoim zachowaniem rozgrzewają siebie i czytelników do czerwoności…
🌲
Do tej pory nie znałam twórczości Skrzydlewskiej i nie spodziewałam się, że pod tak niepozorną okładką, która zapowiadać mogłaby okołoświąteczną powieść obyczajową, skrywa się historia romantyczno-erotyczna z bezpruderyjnym dialogami, okraszona wątkami rodem z prawdziwego kryminału. Trzeba przyznać, że autorka potrafi budować napięcie, zwodzić czytelnika i zaskakiwać zwrotami akcji, których nie powstydziłby się żaden twórca literatury sensacyjnej.
🌲
Mówi się, że romanse i erotyki to literatura kobieca, jednak jestem niemal pewna, że historia miłosna Nadii i Igora przypadnie do gustu nie jednemu mężczyźnie. Zainteresowanych tą gorącą powieścią odsyłam do lektury Życz mi szczęścia i ostrzegam - będzie się działo!
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio.
Ludka Skrzydlewska
TYTUŁ:
Życz mi szczęścia
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
304
Wierzycie w przeznaczenie? Uważacie za możliwe, by dwoje zupełnie obcych sobie ludzi trafiło na siebie przypadkiem i połączyło się na całe życie a nawet dłużej? Właśnie to spotkało Thorę Liškovą i Santiago Lópeza Romero, bohaterów debiutanckiej książki Catriony Silvey pt. „Do zobaczenia w innym życiu”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Poradnia K.
💫
Gdy Nasi bohaterowie po raz pierwszy spotkali się w Kolonii, jeszcze nie wiedzieli, że nie zdążą się nacieszyć tą chwilą. Choć minęła ona w mgnieniu oka, wraz z jej końcem niewidzialna granica życia i śmierci przestała dla nich istnieć, a za każdym razem, gdy jedno odchodziło z tego świata, spotykali się ponownie w innych wcieleniach.
💫
Thora i Santi raz prezentują się czytelnikom jako rodzeństwo, innym razem jako zakochani z dużą różnicą wieku w związku, by wreszcie pozostawać również w relacjach nauczyciel – uczennica czy lekarka – pacjent. Kiedy z każdym kolejnym rozdziałem widzimy ich w innej konfiguracji, mamy wrażenie, że będą tak napotykać na siebie w nieskończoność. Okazuje się jednak, że nie taki jest plan, a historia tych dwojga wcale nie przypomina typowego romansu.
💫
Zaskakujący zwrot akcji i wątki z pogranicza science fiction to niewątpliwie największe zaskoczenia tej książki. Jeśli dodamy do tego dysputy filozoficzne bohaterów i rozmaite scenariusze, w których spotykają się Thora i Santi, to otrzymamy wspaniały debiut Catriony Silvey, którego nie sposób zaszufladkować w jednej kategorii gatunkowej. To piękna opowieść o wielu wymiarach miłości, która nie zawsze jest uczuciem oczywistym i możliwym do spełnienia. To także historia o niezwykłym, godnym podziwu poświęceniu dla drugiego człowieka, którego jako czytelnicy możemy się uczyć od tej wyjątkowej pary.
💫
Gorąco polecam „Do zobaczenia w innym życiu” wszystkim, którzy wierzą w wędrówkę dusz i mają ochotę przeżyć fascynującą przygodę z pogranicza jawy i snu oraz tym, którzy oczekują od literatury czegoś więcej niż przeciętność.
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję Wydawnictwu Poradnia K.
AUTOR:
Catriona Silvey
TYTUŁ ORYGINALNY:
Meet Me in Another Life
TYTUŁ POLSKI:
Do zobaczenia w innym życiu
TŁUMACZENIE:
Paweł Łopatka
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
350
Nie sposób przeoczyć ich w
krajobrazie miasta. Swoim specyficznym odcieniem czerwieni cieszą oko
zaciekawionych turystów i żyjących w tej okolicy z dziada pradziada
mieszkańców. Mimo upływu lat, nadal są architektonicznymi perłami w śląskiej koronie.
Familoki, bo o nich mowa, tym razem stały się bohaterami najnowszej książki Kamila Iwanickiego pt. Familoki. Śląskie mikrokosmosy. Opowieści o mieszkańcach
ceglanych domów, w której z wielkim zaangażowaniem przedstawiono czytelnikom
trudne dzieje przybytków z czerwonej cegły, poczynając od genezy ich powstania
a kończąc na współczesnej funkcji familoków w przestrzeni miast Górnego Śląska.
Kamil Iwanicki, znany na Śląsku
jako twórca projektów regionalnych, tym razem postanowił podzielić się z
czytelnikami swoją ogromną wiedzą na temat kolonii robotniczych, powstałych przed
laty dla pracowników kopalń i hut, od których roi się na mapie tego obszaru. W
trakcie czytelniczego spaceru poznamy familoki znajdujące się m.in. na
katowickim Nikiszowcu i Giszowcu, w słynnej dzielnicy Bytomia - Bobrek, jak
również te w Lipinach czy Rudzie Śląskiej-Chebzie. Dla mnie wyjątkowo
wartościowa wśród opisywanych miejsc jest nieczęsto spotykana w Zagłębiu Dąbrowskim
zabudowa robotnicza - Kolonia Piaski usytuowana w mojej rodzinnej Czeladzi. I
choć różni się ona od klasycznych familoków, to jej przeznaczenie pozostaje
niezmienne – była domem dla wielu ciężko pracujących mieszkańców Naszego
regionu.
Familoki w szczególnie interesujący
sposób łączą aspekt historyczny ze współczesnym. Opowieści te pokazują nam rzeczy,
miejsca i zdarzenia, których już nie ma, by ocalić je od zapomnienia i choć na
chwilę zaprosić czytelnika do świata, w którym żyły pokolenia Ślązaków. I tak,
w trakcie lektury dowiadujemy się, czym były piekarnioki czy chlewiki, jak
przebiegało świniobicie, kogo mógł złapać bebok czy też dlaczego ramy okien w
familokach zwykle malowano czerwoną farbą. Te pozornie błahe elementy budują fascynującą przestrzeń, zupełnie obcą współczesnym mieszkańcom
śląskich blokowisk. A jeśli dodać do tego fakt, że Iwanicki umie z reporterskim zacięciem
opowiadać o historii opisywanych miejsc, to nie pozostaje Nam nic innego, jak
dać się porwać na ten czytelniczy spacer, który wiedzie wprost na śląskie
podwórka.
Nie da się ukryć, że nawet dla
mnie, mieszkanki województwa śląskiego, która wie, co to familok, zna co nieco śląskiej
gwary i swego czasu mocno zachwycała się Cholonkiem Janoscha, wiele faktów
przedstawionych w książce Iwanickiego było dotąd zupełnie nieznanych. Wraz z
kolejnymi kartami książki, zgłębiałam obce mi dotąd rejony historycznych zależności
niemiecko-śląskich i poznawałam sylwetki tych, którzy budowali potęgę dawnego
Śląska. Wreszcie to dzięki tej publikacji miałam wyjątkową okazję spojrzeć
na Śląsk oczami jego dawnych mieszkańców i właśnie ten wzruszający obraz
pozostanie już na zawsze w mojej pamięci.
Jeśli zatem pochodzicie z zupełnie
innego regionu lub jesteście Ślązakami, ale nie możecie się wybrać na tegoroczny,
kultowy już Jarmark na Nikiszu, by na własne oczy zobaczyć, na czym polega
piękno familoków, to gorąco zachęcam Was do lektury książki autorstwa Kamila Iwanickiego, bo to niebywała okazja, by poznać bliżej śląską kulturę, tradycje oraz
życie codzienne dawnych i obecnych mieszkańców tego regionu.
Za egzemplarz recenzencki książki serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Helion.