Gorąca dekada lipca 1647 roku przyniosła mieszkańcom tego miasta nie tylko falę upałów. Zaowocowała również w ciąg niespodziewanych wydarzeń, które zapoczątkował pozornie nic nie znaczący bunt miejscowych kupców i chłopów sprzeciwiających się narzuconym przez władze podatkom od żywności. Hiszpański wicekról i jego poplecznicy zostali zagrożeni. A wszystko to przez jednego rybaka, któremu zamarzyło się być motorem napędowym rewolucji. O mrożących krew w żyłach wydarzeniach z Neapolu opowie nam ich świadek - miejscowy dziennikarz, a zarazem narrator najnowszej powieści Macieja Hena pt.: Solfatara.
Wraz z Fortunato Petrellim przemierzamy kręte uliczki XVII-wiecznego Neapolu w poszukiwaniu sensacji godnej opublikowania w "Wiadomościach Neapolitańskich". O dziwo, gorących tematów tutaj nie brakuje. Na naszych oczach rodzi się krwawa rewolucja, która nieustannie zbiera swoje żniwo. Nawet nasz dziennikarz nie czuje się bezpiecznie. Jest jednak w mieście człowiek nietykalny, prawdziwy głos ludu - Masanielli. Nim Fortunato nakreśli sylwetkę tego szalonego człowieka i jego urodziwej, acz rozwiązłej małżonki, przyjdzie nam przebrnąć przez kilkaset stron wspaniałych opowieści o przeszłości naszego narratora i przygodach, jakie spotkały go na ulicach Neapolu w te upalne lipcowe dni.
Jeśli postać Don Kichota była satyrą na etos rycerski, to Fortunato Petrelli bez wątpienia jest karykaturą powstałą z sylwetek błędnego rycerza i jego giermka. Nasz dziennikarz, niczym tytułowy bohater powieści Cervantesa, wielką czcią obdarza niektóre kobiety (Donna Sveva), co nie zabrania mu sypiać z innymi (Fiammetta, Maltanka). Do tego uwielbia być w centrum uwagi i żyje w przekonaniu, że tylko on ma rację. Na szczęście posiada przy tym niebywałą umiejętność autoironii i poczucie humoru, którego może mu pozazdrościć nie jeden bohater. Właśnie dzięki temu tak szybko zyskuje sympatię czytelnika, gotowego poświęcić każdą wolną chwilę, byle tylko poznać przerażające epizody z burzliwej młodości narratora.
W tle neapolitańskiej rewolucji dymi tytułowa Solfatara, niemy świadek nieoczekiwanych wydarzeń. U podnóża tego wulkanu rozciąga się iście malarski widok, który możemy podziwiać na obrazach jednego z bohaterów. Czy to sąsiedztwo Solfatary wpływa na wybuchowy temperament tutejszych mieszkańców? A może przemiany, które niesie ze sobą rewolucja są nieuniknione i uczynią z Neapolu prawdziwą republikę? Nie uprzedzajmy faktów! Fortunato Petrelli zadba o to, byście w swoim czasie poznali prawdziwe oblicze buntu, który narodzi się niemal na Waszych oczach. Przekonacie się również, jak wiele ofiar niesie ze sobą pozornie zasadna rewolucja niższych warstw społecznych i w jaki sposób władza może zniszczyć człowieka.
Od czasu pierwszej lektury Don Kichota długo szukałam godnego następcy Miguela de Cervantesa Saavedry, który podobnie jak hiszpański pisarz wprowadziłby czytelników w pozornie chaotyczny, wielowątkowy świat złożony z elementów niezbędnych do zrozumienia opowiadanej historii. Nie spodziewałam się, że to właśnie nasz rodak podoła niebywale trudnemu wyzwaniu mierzenia się z hiszpańskim mistrzem powieści. Moje zaskoczenie było jeszcze większe, kiedy po lekturze Solfatary okazało się, że Maciej Hen nie tylko doskonale poradził sobie z naśladowaniem stylu wielkiego Cervantesa, ale także stworzył ciekawą historię, która z powodzeniem może równać się opowieści sprzed kilku stuleci. Lekkie pióro, znakomicie prowadzona narracja i wyjątkowo rozległa paleta bohaterów sprawiają, że z wielką przyjemnością zagłębiamy się w lekturze i z uwagą śledzimy kolejne wydarzenia przedstawione na kartach tej wspaniałej powieści.
Nie pozostaje mi nic innego, jak serdecznie zachęcić Was do przeczytania powieści Macieja Hena i rozpocząć poszukiwania innych książek tego autora.
AUTOR:
Maciej Hen
TYTUŁ:
Solfatara
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
920
Przyznam, że trochę mnie liczba stron przeraża :D Może w okresie zimowym.. :)
OdpowiedzUsuńNie jest to lektura na jeden wieczór, aczkolwiek czyta się bardzo przyjemnie. ;)
UsuńBardzo mnie zaciekawiła ta pozycja. Porównanie do Cervantesa, spotkałam też porównanie do "Rękopisu znalezionego w Saragossie"... Zapowiada się ambitna lektura:)
OdpowiedzUsuńZ pewnością jest ona godna uwagi. :)
UsuńLubię i "Don Kichota", i "Rękopis znaleziony w Saragossie", chociaż z drugiej strony nie przepadam za naśladownictwem - chyba, że w dobrym tego słowa znaczeniu - nawiązania już mi nie przeszkadzają. Inspiracje literackie są mile widziane. Nie wiedziałam, że powieść Hena ma aż 920 stron!
OdpowiedzUsuńOprócz naśladownictwa stylu pisarskiego znajdzie się i wiele nawiązań - dla każdego coś dobrego. ;)
UsuńWow, ale cegła :D Pewnie gdybym miał wybierać tylko na podstawie okładki, to nie rzuciłbym nawet okiem, ale sam opis brzmi naprawdę ciekawie. Takim Follettem w luźniejszej wersji mi zaleciało. Nie mówię nie :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam motywy w stylu Don Kichota, a do tej książki przekonuje mnie jeszcze tło wydarzeń. Kurczę no, a miałam już nie wyszukiwać sobie niczego nowego do przeczytania! :D
OdpowiedzUsuń