Popularna niegdyś ars epistolandi to dla wielu przeżytek. W dobie powszechnej globalizacji nikogo już nie dziwi, że zamiast listów wysyłamy sobie sms-y lub e-maile. I choć taki stan rzeczy niesie ze sobą mnóstwo korzyści (m.in. oszczędność czasu), to nie sposób zastąpić emocji, które towarzyszyły nam podczas otwierania koperty z listem i wnikliwej lektury otrzymanej korespondencji. W trosce o to, byśmy nie zapomnieli, jaką przyjemność może dać nam lektura listów i jak wiele ważnych słów możemy w nich zawrzeć, powstała książka autorstwa Shauna Ushera pt.: Listy niezapomniane, czyli Korespondencja godna szerszego grona odbiorców.
W zachwycającym zbiorze listów opracowanym dzięki staraniom Shauna Ushera, znalazło się aż 126 przykładów wiadomości, które ocalone od zapomnienia bawią, wzruszają do łez, a przede wszystkim cieszą oko czytelników. Mamy tu słynny list Virginii Woolf odkryty przez jej męża tuż po samobójstwie pisarki, prośbę Patricka Hitlera (bratanka Fuhrera) o przyjęcie w szeregi wojsk amerykańskich w czasach II wojny światowej, czy przejmujące wyznanie miłosne Zeldy Fitzgerald do męża, które po dziś dzień porusza czytelników. Dzięki takim przykładom, możemy przekonać się, jak wielka jest moc słowa pisanego i jakie znaczenie miała dla ludzi popularna jeszcze kilkadziesiąt lat temu sztuka epistolografii.
Na największą pochwałę zasługuje skrupulatność autora, który każdy z listów zamieszczonych w zbiorze opatrzył dodatkowym komentarzem stanowiącym wyjaśnienie przyczyn spisania epistoły lub odnoszącym się bezpośrednio do sylwetki nadawcy, tudzież adresata konkretnej wiadomości. Takie objaśnienia niewątpliwie ułatwiają lekturę i kierują nasze zainteresowanie na odpowiednie tory. Bez nich o wiele trudniej byłoby nam zrozumieć intencje, jakimi kierował się Albert Einstein pisząc do prezydenta Franklina D. Roosevelta czy uświadomić sobie, co czuł były niewolnik (Jourdon Anderson), gdy dostał list od swojego dawnego pana.
Nigdy dotąd lektura cudzej korespondencji nie wywołała we mnie ta wielu skrajnych emocji. Czasem śmiałam się do rozpuku z małych obywateli Ameryki, którzy z wielkim zaangażowaniem pisali listy do "wysoko postawionych" osób, innym razem z bólem serca przeżywałam każde słowo, które Richard Feynman napisał do swojej zmarłej żony. Wyniosłam z tego zbioru o wiele więcej niż tylko przepis na babeczki królowej Elżbiety II czy wzór na strukturę DNA. Przekonałam się, że choć słowa nie potrafią wyrazić wszystkiego, o czym myślimy i co czujemy, to są uniwersalnym kodem, który w miarę upływu czasu jedynie zyskuje na wartości.
Jestem pewna, że Listy niezapomniane poruszą nie jedno czytelnicze serce. Dlatego właśnie gorąco zachęcam Was do przeczytania tego bogato ilustrowanego zbioru i głębokiej refleksji nad wiadomościami, które w nim znajdziecie. Kilka wieczorów spędzonych na lekturze tej korespondencji to wyjątkowa podróż od starożytności po czasy współczesne przeznaczona dla wszystkich tych, którzy pamiętają jeszcze, jaką przyjemność może sprawić nawet krótki list.
Na największą pochwałę zasługuje skrupulatność autora, który każdy z listów zamieszczonych w zbiorze opatrzył dodatkowym komentarzem stanowiącym wyjaśnienie przyczyn spisania epistoły lub odnoszącym się bezpośrednio do sylwetki nadawcy, tudzież adresata konkretnej wiadomości. Takie objaśnienia niewątpliwie ułatwiają lekturę i kierują nasze zainteresowanie na odpowiednie tory. Bez nich o wiele trudniej byłoby nam zrozumieć intencje, jakimi kierował się Albert Einstein pisząc do prezydenta Franklina D. Roosevelta czy uświadomić sobie, co czuł były niewolnik (Jourdon Anderson), gdy dostał list od swojego dawnego pana.
Nigdy dotąd lektura cudzej korespondencji nie wywołała we mnie ta wielu skrajnych emocji. Czasem śmiałam się do rozpuku z małych obywateli Ameryki, którzy z wielkim zaangażowaniem pisali listy do "wysoko postawionych" osób, innym razem z bólem serca przeżywałam każde słowo, które Richard Feynman napisał do swojej zmarłej żony. Wyniosłam z tego zbioru o wiele więcej niż tylko przepis na babeczki królowej Elżbiety II czy wzór na strukturę DNA. Przekonałam się, że choć słowa nie potrafią wyrazić wszystkiego, o czym myślimy i co czujemy, to są uniwersalnym kodem, który w miarę upływu czasu jedynie zyskuje na wartości.
Jestem pewna, że Listy niezapomniane poruszą nie jedno czytelnicze serce. Dlatego właśnie gorąco zachęcam Was do przeczytania tego bogato ilustrowanego zbioru i głębokiej refleksji nad wiadomościami, które w nim znajdziecie. Kilka wieczorów spędzonych na lekturze tej korespondencji to wyjątkowa podróż od starożytności po czasy współczesne przeznaczona dla wszystkich tych, którzy pamiętają jeszcze, jaką przyjemność może sprawić nawet krótki list.
OPRACOWANIE:
Shaun Usher
TYTUŁ ORYGINALNY:
Letters of Note. Correspodence Deserving of a Wider Audience
TYTUŁ POLSKI:
Listy niezapomniane. Korespondencja godna szerszego grona odbiorców
PRZEKŁAD:
Jakub Małecki
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
416
Mnie na pewno te listy poruszą. Mam w planach ich lekturę.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że dzisiaj już nie wysyła się listów. Jednak email czy sms to nie to samo ;/ Książkę bardzo chcę przeczytać!
OdpowiedzUsuńMam tę książkę u siebie i już nie mogę się doczekać przeczytania. :) Sama chętnie piszę listy, staram się, by ta tradycja nie umarła tak do końca.
OdpowiedzUsuńPopieram! Po kilkudziesięciu latach te listy mogą okazać się niezwykłą pamiątką. :)
UsuńCzuję, że to może być coś dla mnie :). Mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać :). Na pewno warto :).
OdpowiedzUsuńBardzo lubię docierać do pisarzy i artystów przez ich korespondencję. Już zwróciłam uwagę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńTak rzadko piszemy teraz listy, czego oczywiście bardzo żałuję.
OdpowiedzUsuńNie mam przekonania do tej książki, ale może dam jej szansę... :)
Czytałam, to była bardzo ciekawa lektura :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam na oku tę pozycję :) Niektórych wspomnianych przez Ciebie i innych recenzentów listów jestem naprawdę bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na liście, którą podsuwam mężowi z okazji urodzin i innych świąt, więc może kiedyś do mnie trafi. :P
OdpowiedzUsuń