Twórczość Łukasza Orbitowskiego z pewnością znana jest wszystkim fanom literatury fantastycznej z elementami powieści grozy. Liczne opowiadania tego autora publikowane na łamach "Nowej Fantastyki" czy "Science Fiction" zapewniły mu niemałą popularność i sympatię czytelników. Orbitowski specjalizuje się nie tylko w krótkiej formie gatunkowej, jaką jest opowiadanie. Spod jego pióra wyszło już kilka powieści, jak np. Tracę ciepło, czy Święty Wrocław, popularnych i kontrowersyjnych zarazem. W książkach tych pisarz przedstawia zazwyczaj interesującą historię z pogranicza jawy i snu, która wydarzyła się w w dużym mieście lub na oddalonej od niego prowincji. Nie inaczej jest w przypadku najnowszej książki autora pt.: Szczęśliwa ziemia, której akcja toczy się w miasteczku o nazwie Rykusmyku, niedaleko Legnicy.
Dzieciństwo bohaterów Szczęśliwej ziemi przypada na lata PRL, które narrator wspomina z prawdziwym rozrzewnieniem. Piątka przyjaciół: Sedes, Blekota, DJ Krzywda, Trombek i Sikorka dorastają w cieniu miejscowego zamku, o którym krążą legendy. U progu dorosłości nasi bohaterowie postanawiają zmienić swoje życie. Mają pewne plany na przyszłość i marzenia. By zapewnić im powodzenie, wyruszają w zamkowe ruiny, gdzie każde wypowiedziane pragnienie, ma doczekać się spełnienia. Po kilku latach od tego zdarzenia, znów śledzimy losy naszych bohaterów. Prawie wszyscy próbują swych sił w wielkich miastach. Tylko Sedes - Szymek pozostaje w Rykusmyku i bierze za żonę Teklę, którą miejscowi uważają za szaloną. Czy marzenia piątki chłopców się spełniły, a odnaleziony niegdyś przez nich róg tajemniczego zwierzęcia przyniósł im powodzenie?
Tytuł
najnowszej powieści Orbitowskiego zapowiadał sielankową historię ze szczęśliwym
zakończeniem. Na taką właśnie opowieść liczyłam zaczynając lekturę Szczęśliwej ziemi. Bardzo szybko okazało się jednak, że jestem w błędzie, a
autor pod zachęcającym tytułem ukrył przerażającą historię o marzeniach, które
zamiast budować, mają moc destrukcji i potrafią zaprowadzić bohaterów na samo dno.
Orbitowski udowodnił również, że dziecięce pragnienia mogą dojść do głosu w
najmniej oczekiwanym momencie i całkowicie zmienić nasze dotychczasowe życie. Taki los spotkał bohaterów Szczęśliwej ziemi, którzy jako młodzi ludzie uwierzyli w magiczną moc
zamkowych podziemi. Ich literackie kreacje stanowią metaforę tego, co wielokrotnie obserwujemy
w prawdziwym życiu. Chęć lepszego życia, marzenia o emigracji i bogactwie
będące motywami przewodnimi powieści, są jedynie odwzorowaniem obserwowanej przez nas rzeczywistości, zaś wątki fantastyczne uzasadniają w książce Orbitowskiego to, dla czego w prawdziwym życiu nie znajdujemy wytłumaczenia.
Moje pierwsze spotkanie z twórczością Łukasza Orbitowskiego zaliczam do udanych, choć przyznam, że Szczęśliwa ziemia nie była dla mnie odkryciem roku. Za duży plus tej książki uznaję niewielką ilość wątków fantastycznych, które choć mocno związane z główną osią narracji, nie przeszkadzały w lekturze, a raczej nadawały jej literackiego wyrazu. Jedyne czego mi zabrakło to napięcia, towarzyszącego każdemu kolejnemu zdarzeniu z życia bohaterów. Nie zmienia to jednak faktu, że najnowsza książka Orbitowskiego jest pozycją ciekawą, przemyślaną, a w kilku momentach nawet zaskakującą, co z pewnością zapewni jej popularność i pozytywny odbiór wśród fanów talentu autora.
AUTOR:
Łukasz Orbitowski
TYTUŁ:
Szczęśliwa ziemia
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
384
Bardzo ciekawie mnie ten autor, ale nie miałem jeszcze okazji przeczytać którejkolwiek z jego książek. Recenzja "Szczęśliwej ziemi" w Twoim wykonaniu zachęca, by znajomość z Orbitowskim rozpocząć właśnie od tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że autor zbiera wiele pochlebnych opinii o tej książce. :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująca, ależ zmiany u ciebie, trochę mnie było i wielkie wow, super :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle potrafisz skutecznie zarekomendować książkę:) Pozdrawiam noworocznie:)
OdpowiedzUsuńDobra, a nawet bardzo dobra książka :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki
OdpowiedzUsuńCzytałam już na innym blogu o tej książce i jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńLubię fantastykę. O autorze już słyszałam, ale nie miałam okazji nic przeczytać - czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńświetna recenzja! ja osobiście także "tęskniłam" za budowanym napięciem i wolałabym jak pisałam aby było mniej opisóa, a więcej akcji, ale to już kwestia gustu;)
OdpowiedzUsuńNa dniach zaczynam czytać tę książkę!
OdpowiedzUsuńNie lubię fantastyki (nawet jeśli jest tylko marginalna), więc tym razem chyba sobie odpuszczę - choć recenzja zachęcająca :)
OdpowiedzUsuń