Wszyscy znamy biblijną historię Kaina i Abla, ukochanych synów Adama i Ewy. Wiemy, że w tej opowieści jeden z nich zostaje zgładzony z ręki drugiego. Nikomu nie trzeba również przypominać, że we wspomnianym duecie to Abel jest ofiarą. Zabity przez zazdrosnego brata, stał się na wieki symbolem śmierci niezawinionej. Mimo upływu czasu, motyw biblijnego bratobójstwa nie traci na popularności. Jego współczesną wersję przedstawia czytelnikom Maciej Lepianka na kartach swej powieści pt.: Abel, brat mój.
Początek tej historii jest zarazem pewnego rodzaju końcem. Naszemu narratorowi umiera ojciec. Lada moment rozpocznie się ceremonia pogrzebowa. Najpierw trzeba jednak przejść długą drogę do cmentarnej kaplicy. Podczas marszu konduktu żałobnego, Joachim cofa się pamięcią do lat dzieciństwa, by wyjaśnić nam, dlaczego idzie na pogrzeb ojca sam, bez młodszego brata u boku.
Mamy połowę lat 60. XX wieku. W niewielkiej wsi na południu kraju mieszka Joachim i jego rodzice. Nasz narrator w przeciwieństwie do swojego ojca, nie czuje przywiązania do ziemi. Wszelkie prace gospodarcze są dla niego złem wcielonym. Postanawia więc wymyślić coś, co uwolni go od znienawidzonych obowiązków. Tym czymś staje się choroba. Zaobserwowane u matki bóle kręgosłupa w połączeniu z garściami leków zapewniają mu trwałe kalectwo i zwolnienie z domowych obowiązków. Od tego czasu, jedynym pomocnikiem ojca staje się znienawidzony przez Joachima, brat Hubert. Młodszy syn niemal od początku jest ulubieńcem głowy domu. Bez szemrania wykonuje prace gospodarcze, a do tego pragnie się kształcić. Jego zapał staje się solą w oku Joachima, który pewnego razu w przypływie wściekłości obiecał Hubertowi, że go zabije. Czy nasz narrator spełni swoją obietnicę i jak będą wyglądały dalsze relacje obu braci, dowiecie się podczas lektury powieści. To jedna z tych historii, które po prostu trzeba przeczytać!
Dawno już nie miałam w swych rękach podobnej powieści. Wielbione przeze mnie utwory, reprezentujące popularny niegdyś nurt chłopski, nie wiedzieć czemu, odeszły w niepamięć. Na szczęście Maciej Lepianka o nich nie zapomniał i w swojej książce wykorzystał wiele motywów znanych nam z prozy Wiesława Myśliwskiego, czy Edwarda Redlińskiego. Mamy tu dwóch braci, żyjących w niewielkiej, nieco zacofanej wiosce. Do tego historia rodziny Kamieniów mimowolnie przywołuje na myśl najsłynniejszą powieść autora Nagiego sadu, a przedstawiona w utworze symbolika kamienia staje się tu wyrazem osobowości naszego narratora. Czego chcieć więcej? Może tylko znacznie dłuższej opowieści, która zapewniłaby nam wiele wieczorów przyjemnej lektury.
Mam cichą nadzieję, że Abel, brat mój nie pozostanie jedyną książką Macieja Lepianki utrzymaną w nurcie chłopskim. Ogromny potencjał i talent literacki autora wprost domagają się wykorzystania w kolejnych powieściach, na które czekam z niecierpliwością. Jeśli następne jego książki będą równie dobre jak ta, to bez wątpienia Maciej Lepianka stanie się moim ulubionym pisarzem współczesnym.
Dawno już nie miałam w swych rękach podobnej powieści. Wielbione przeze mnie utwory, reprezentujące popularny niegdyś nurt chłopski, nie wiedzieć czemu, odeszły w niepamięć. Na szczęście Maciej Lepianka o nich nie zapomniał i w swojej książce wykorzystał wiele motywów znanych nam z prozy Wiesława Myśliwskiego, czy Edwarda Redlińskiego. Mamy tu dwóch braci, żyjących w niewielkiej, nieco zacofanej wiosce. Do tego historia rodziny Kamieniów mimowolnie przywołuje na myśl najsłynniejszą powieść autora Nagiego sadu, a przedstawiona w utworze symbolika kamienia staje się tu wyrazem osobowości naszego narratora. Czego chcieć więcej? Może tylko znacznie dłuższej opowieści, która zapewniłaby nam wiele wieczorów przyjemnej lektury.
Mam cichą nadzieję, że Abel, brat mój nie pozostanie jedyną książką Macieja Lepianki utrzymaną w nurcie chłopskim. Ogromny potencjał i talent literacki autora wprost domagają się wykorzystania w kolejnych powieściach, na które czekam z niecierpliwością. Jeśli następne jego książki będą równie dobre jak ta, to bez wątpienia Maciej Lepianka stanie się moim ulubionym pisarzem współczesnym.
AUTOR:
Witaj, dodałem Twój blog do ulubionych i zapraszam do mnie na Imperium Lektur
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oooo, to musi być wyjątkowa lektura! Rzeczywiście, jeszcze czegoś podobnego nie czytałam, dziękuję za rekomendację!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem recenzji, zbudowałaś napięcie w taki sposób, że mam ochotę juz w tej chwili biec do księgarni i kupić książkę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak wyglądały losy tej rodziny. Jestem pewna, ze przeczytam tę książkę - podobnie, jak książki Wiesława Myśliwskiego :)
OdpowiedzUsuńTytuł sobie odnotowałam, bo brzmi ciekawie. Autora z talentem i tak ogromnym potencjałem trzeba po prostu poznać. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńHa, motyw Kaina i Abla, chociaż dość już wiekowy, nadal cieszy się w literaturze sporą popularnością. Na warsztat wziął go m.in. portugalski noblista José Saramago. Książka Macieja Lepianki to trochę bliższa naszym czasom sceneria, która za sprawą Twojej recenzji wydaje się bardzo interesująca :)
OdpowiedzUsuńChętnie poznam prozę Saramago, skoro ten autor również wykorzystuje motyw Kaina i Abla. :)
OdpowiedzUsuńWow! Zapowiada się genialnie! Koniecznie muszę przeczytać!!! :)
OdpowiedzUsuńSama pewnie bym się pewnie na tę książkę nie skusiła, ale przyznaję, że Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. To mógłby być też ciekawy materiał na film.
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo ciekawie, z pewnością po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńto nie moje klimaty coś czuje po przeczytaniu recenzji, ale świetnie przekonujesz;) Może przeczytam coś innego tego autora jak wyjdzie;) Pozdrawiam ciepło i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńJak trzeba, to przeczytam ! świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję bardzo ciekawy i oryginalny pomysł :)
OdpowiedzUsuń