Konstanty Ildefons Gałczyński był pisarzem wszechstronnym. Z wielkim zapałem tworzył wiersze podniosłe i refleksyjne, jak również te zabawne. Wielu z nas kojarzy jego nazwisko z Teatrzykiem Zielona Gęś, który swego czasu co tydzień cieszył oko czytelników "Przekroju". Córka Zielonego Konstantego, Kira Gałczyńska odziedziczyła po nim ten niebywały talent pisarski, czego najlepszym dowodem jest jej pierwsza powieść pt.: Jeszcze nie wieczór, która niedawno ukazała się w księgarniach nakładem Wydawnictwa Marginesy.
Sonia Gasztołd, główna bohaterka powieści Gałczyńskiej to kobieta dojrzała, która zawodowo para się tworzeniem scenografii i kostiumów do wszelkiego typu przedstawień teatralnych. Jej życie kręci się wokół kolejnych spektakli, spotkań towarzyskich z przedstawicielami artystycznej bohemy, problemów rodzinnych i dość skomplikowanych relacji uczuciowych. Nasza bohaterka to kobieta po przejściach. Po kilku nieudanych związkach jest w stanie tworzyć tylko luźną relację partnerską z bliskim jej mężczyzną, Ablem. Wydaje się być samowystarczalna i niezależna. Do czasu. Sytuacja zmienia się, gdy Sonka pewnego dnia doświadcza fizycznych dolegliwości. Wówczas to zdana na łaskę służby zdrowia, rozpoczyna wędrówkę po szpitalach i sanatoriach, by móc powrócić do dawnej sprawności.
Nie spodziewałam się, że historia kobiety ograniczonej fizycznie przez chorobę może okazać się tak interesująca. Niemal z zapartym tchem śledziłam każdą decyzję głównej bohaterki. Przypadkowe zdarzenia i ich konsekwencje, które niczym w lustrze odbijają się w losach Sonki, czynią z życia bohaterki niekończące się pasmo wzlotów i upadków. I chyba właśnie dlatego z wielkim zainteresowaniem przewracałam kolejne karty powieści Gałczyńskiej.
W toku narracji książki Jeszcze nie wieczór pojawia się wiele wzmianek z czasów świetności ubiegłego już ustroju Polski, jak również informacji na poły współczesnych, które prowokują Sonkę do refleksji i wspomnień. Echa katastrofy smoleńskiej, wyborów prezydenckich z 2010 roku, czy wypadku Wojciecha Olejniczaka zgrabnie wplecione pomiędzy epizody z życia głównej bohaterki, w żaden sposób nie rażą odmiennością tematu. Są raczej rodzajem pretekstu, który pozwala nam jeszcze lepiej poznać "prawdziwą" Sonkę Gasztołd.
Nie da się ukryć, że Jeszcze nie wieczór to powieść z kluczem. Podczas lektury co i rusz natrafiamy na nazwiska znanych polskich artystów i publicystów, jak choćby Elżbieta Czyżewska, Tadeusz Konwicki, Zygmunt Broniarek, czy Janusz Głowacki, o losach których dowiadujemy się wyłącznie za sprawą Sonki. Nie wiemy, czy to co chce nam opowiedzieć, to prawdziwe historie bliskich jej osób, czy też wymyślone na potrzeby chwili opowieści. Tylko biegli znawcy postaci prezentowanych na kartach powieści są w stanie odkryć intencje naszej bohaterki, co powoduje, że lektura książki jest dla czytelnika jeszcze bardziej atrakcyjna.
Powieściowy debiut Kiry Gałczyńskiej okazał się prawdziwym sukcesem. Pisarka dzięki swojej nowej książce przekonała czytelników, że historia niemłodej już "kobiety po przejściach" potrafi być prawdziwie interesująca. A wszystko dzięki niebywałej wręcz umiejętności wykorzystywania sytuacji znanych nam z życia codziennego, do tworzenia wielowarstwowej fabuły, w której nie brak akcentów miłosnych, radosnych, a nawet tragicznych. Słowa pieśni Włodzimierza Wysockiego, którymi zaczyna się powieść, towarzyszą nam i naszej bohaterce w każdej chwili, przypominając, że upływ lat nie czyni z nas ludzi mniej wartościowych, a wręcz przeciwnie, dzięki niemu inaczej spoglądamy na naszą przeszłość i przyszłość. Jeśli więc potrzebujecie dłuższej refleksji nad sensem istnienia, to historia Sonki Gasztołd na pewno przekona Was do tego, że etap życia, na którym obecnie jesteście to przecież jeszcze nie wieczór.
Sonia Gasztołd, główna bohaterka powieści Gałczyńskiej to kobieta dojrzała, która zawodowo para się tworzeniem scenografii i kostiumów do wszelkiego typu przedstawień teatralnych. Jej życie kręci się wokół kolejnych spektakli, spotkań towarzyskich z przedstawicielami artystycznej bohemy, problemów rodzinnych i dość skomplikowanych relacji uczuciowych. Nasza bohaterka to kobieta po przejściach. Po kilku nieudanych związkach jest w stanie tworzyć tylko luźną relację partnerską z bliskim jej mężczyzną, Ablem. Wydaje się być samowystarczalna i niezależna. Do czasu. Sytuacja zmienia się, gdy Sonka pewnego dnia doświadcza fizycznych dolegliwości. Wówczas to zdana na łaskę służby zdrowia, rozpoczyna wędrówkę po szpitalach i sanatoriach, by móc powrócić do dawnej sprawności.
Nie spodziewałam się, że historia kobiety ograniczonej fizycznie przez chorobę może okazać się tak interesująca. Niemal z zapartym tchem śledziłam każdą decyzję głównej bohaterki. Przypadkowe zdarzenia i ich konsekwencje, które niczym w lustrze odbijają się w losach Sonki, czynią z życia bohaterki niekończące się pasmo wzlotów i upadków. I chyba właśnie dlatego z wielkim zainteresowaniem przewracałam kolejne karty powieści Gałczyńskiej.
W toku narracji książki Jeszcze nie wieczór pojawia się wiele wzmianek z czasów świetności ubiegłego już ustroju Polski, jak również informacji na poły współczesnych, które prowokują Sonkę do refleksji i wspomnień. Echa katastrofy smoleńskiej, wyborów prezydenckich z 2010 roku, czy wypadku Wojciecha Olejniczaka zgrabnie wplecione pomiędzy epizody z życia głównej bohaterki, w żaden sposób nie rażą odmiennością tematu. Są raczej rodzajem pretekstu, który pozwala nam jeszcze lepiej poznać "prawdziwą" Sonkę Gasztołd.
Nie da się ukryć, że Jeszcze nie wieczór to powieść z kluczem. Podczas lektury co i rusz natrafiamy na nazwiska znanych polskich artystów i publicystów, jak choćby Elżbieta Czyżewska, Tadeusz Konwicki, Zygmunt Broniarek, czy Janusz Głowacki, o losach których dowiadujemy się wyłącznie za sprawą Sonki. Nie wiemy, czy to co chce nam opowiedzieć, to prawdziwe historie bliskich jej osób, czy też wymyślone na potrzeby chwili opowieści. Tylko biegli znawcy postaci prezentowanych na kartach powieści są w stanie odkryć intencje naszej bohaterki, co powoduje, że lektura książki jest dla czytelnika jeszcze bardziej atrakcyjna.
Powieściowy debiut Kiry Gałczyńskiej okazał się prawdziwym sukcesem. Pisarka dzięki swojej nowej książce przekonała czytelników, że historia niemłodej już "kobiety po przejściach" potrafi być prawdziwie interesująca. A wszystko dzięki niebywałej wręcz umiejętności wykorzystywania sytuacji znanych nam z życia codziennego, do tworzenia wielowarstwowej fabuły, w której nie brak akcentów miłosnych, radosnych, a nawet tragicznych. Słowa pieśni Włodzimierza Wysockiego, którymi zaczyna się powieść, towarzyszą nam i naszej bohaterce w każdej chwili, przypominając, że upływ lat nie czyni z nas ludzi mniej wartościowych, a wręcz przeciwnie, dzięki niemu inaczej spoglądamy na naszą przeszłość i przyszłość. Jeśli więc potrzebujecie dłuższej refleksji nad sensem istnienia, to historia Sonki Gasztołd na pewno przekona Was do tego, że etap życia, na którym obecnie jesteście to przecież jeszcze nie wieczór.
AUTOR:
Kira Gałczyńska
TYTUŁ:
Jeszcze nie wieczór
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
256
A chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO, a to ciekawe. Lubię zaglądać do debiutów, które są sygnowane znanymi nazwiskami za sprawą genów. Do dziś nie rozgryzłam, czy talent pisarski można odziedziczyć. Wnioskując z Twojej recenzji - chyba tak :)
OdpowiedzUsuńTo chyba już nie pierwszy przypadek takiego dziedziczenia. Że też moi rodzice nie mają podobnych talentów :D
UsuńMoi też jakoś nie;P
UsuńTez się już zainteresowałam książką tylko ją teraz zdobyć.
OdpowiedzUsuń"Jeszcze nie wieczór" kojarzy mi się z pięknym filmem. A teraz narobiłaś mi ochoty na książkę. Nie spodziewałam się aż tak pozytywnej opinii.
OdpowiedzUsuńMnie również tytuł książki przypomina jakiś film. Mam nadzieję, iż będę miała okazję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMuszę się zainteresować. A czytałaś przygotowane książki Kiry o rodzicach "Srebrna Natalia" i "Zielony Konstanty"?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji czytać tych książek biograficznych, ale kuszą mnie one niezmiernie. :D
UsuńAleż mnie zaskoczyłaś tą książką... Pierwsze słyszę! A przecież to coś dla mnie;)
OdpowiedzUsuńJa też pierwsze słyszę. Nie wiedziałam, że córka Gałczyńskiego również coś napisała. :)
UsuńJestem na tak, chciałabym przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńHa, przy lekturze książek tego typu twórców zawsze nasuwa się pytanie - czy nazwisko ojca jest darem czy przekleństwem, brzemieniem, czy kluczem otwierającym wszystkie drzwi? Odpowiedzi jednoznacznych z pewnością nie ma, ale przyznaję, że pragnąłbym poszukać ich osobiście choćby w recenzowanej przez Ciebie książce (pod warunkiem, że czyta się ją równie dobrze, co Twoją recenzję) :)
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że to książka aż tak dobra, kupiłam ją w chwili impulsu, kiedy wizytowałam Ojczyznę. Byłam tam zaledwie 4 dni, kuśtykałam ze złamanym palcem u nogi, a i tak znalazłam czas, żeby wpaść na chwilę do księgarni. Szukałam konkretnych tytułów, ale ich nie znalazłam, za to wpadła mi w oko ta powieść i po prostu nie mogłam jej odłożyć, coś mi nie pozwoliło. Kupiłam, chociaż ani cena mała, ani okazja, ani nie miałam żadnej recenzji zaliczonej. Teraz cieszę się, że ją mam
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że Twoja niedyspozycja nogi to również nie przypadek i mogła mieć jakiś niepisany wpływ na wybór lektury :P
UsuńEwo, jeśli tak, to podprogowo. Nazwisko zadziałało, bo już wcześniej coś jej czytałam, chyba wspomnienia o ojcu, a moze jakieś artykuły, nie pamiętam, ale na pewno widziałam z nią rozmowę i mi się babka podobała
Usuń