czwartek, 28 lipca 2022

Jak banany zniewoliły Gwatemalę? - ["Burzliwe czasy" M. Vargas Llosa]

Gwatemala lat 50. XX wieku. Niewielki, kilkumilionowy kraj pozornie niczym nie różniący się od innych państw Ameryki Łacińskiej. Podobny poziom ekonomiczny, identyczne problemy społeczno-polityczne i przepychanki za kulisami władzy. A jednak to tu, w Gwatemali toczy się akcja powieści Mario Vargasa Llosy pt. "Burzliwe czasy". Czym Gwatemala zasłużyła sobie na taki zaszczyt i jaki związek z dziejami politycznymi tego państwa miała firma handlująca bananami? Odpowiedź na te pytania, znajdziecie w powieści peruwiańskiego noblisty, który zabierze Was do świata Miss Gwatemali, przerażającego Dominikańczyka i generalissimusa Trujilla, przed którym drży nawet jego brat. 

Relacje polityczne krajów Ameryki Łacińskiej ze Stanami Zjednoczonymi na przestrzeni dziejów opierały się na mniejszej lub większej zależności tych gorzej rozwiniętych ekonomicznie i politycznie państw od potęgi USA. Zależność ta niejednokrotnie sprawiała, że amerykańska agentura bez reszty angażowała się w przemiany ustrojowe pomniejszych państewek, zwłaszcza po II wojnie światowej, kiedy to USA powzięło sobie za cel uchronienie świata przed widmem komunizmu. Ofiarą tych amerykańskich ambicji stała się Gwatemala, a ściślej jej kolejni przywódcy powoływani i odwoływani ze stanowiska z mniej lub bardziej niedorzecznych powodów. I choć "Burzliwe czasy" to przede wszystkim powieść polityczna, nie tylko na tym aspekcie czytelnik skupia swoją uwagę. 

Znacznie bardziej interesujące wydaje się życie zwykłych mieszkańców Gwatemali i tych, którzy przyjechali do tej bananowej republiki, by realizować własne cele. I tak z wielką przyjemnością śledzimy losy Martity (Marty Borrero Parry), z żalem przyjmujemy lakoniczne informacje na temat "Parowozika", z powagą towarzyszymy Arturo Borrero Lamasowi w jego ostatnich chwilach i zachodzimy w głowę, co naprawdę stało się z Abbesem Garcią i jego rodziną. Narrator nie szczędzi nam tajemnic, pozostawia wiele wątków bez wyjaśnienia, pozwalając nam podumać nad tym, jak mogły potoczyć się losy zaprezentowanych na kartach tej powieści bohaterów.

Lektura "Burzliwych czasów" to dla niektórych, w tym również dla mnie jako historyka (o ironio), lekcja historii. Pozwala ona czytelnikowi zgłębić przeszłość polityczną tego niewielkiego państwa i poznać, w jaki sposób zmieniały się persony na szczeblach gwatemalskiej władzy. Otwiera przed nami świat politycznych gierek między sąsiednimi krajami Ameryki Środkowej i utwierdza w przekonaniu, że korupcja nie zna granic geograficznych. Ta przykra konstatacja nie odstręcza jednak od świetnie poprowadzonej narracji, która wymaga od odbiorcy skupienia i intelektualnego wysiłku, dając w zamian misternie skonstruowany świat, którego już nie ma, a który jawi się nam "jak żywy".

Nie sposób ocenić autora i jego stylu pisarskiego po przeczytaniu zaledwie jednej jego książki. Jednak moje pierwsze, zupełnie przypadkowe spotkanie z twórczością Mario Vargasa Llosy zaliczam do udanych. Sama pewnie jeszcze długo nie sięgnęłabym po "Burzliwe czasy", gdyby nie fakt, że otaczają mnie ludzie, którzy czytają "dobrą literaturę". Do takiej właśnie należy ta powieść peruwiańskiego noblisty, pełna zaskakujących ciekawostek historyczno-politycznych, okraszonych literacką fikcją i wątkami erotycznymi, w obliczu których czytelnik przeciera oczy ze zdumienia. Zachęcam zatem do lektury, a sama udaję się na poszukiwania innych "perełek" w dorobku literackim tego autora. Może tym razem skuszę się na "Święto kozła"?


AUTOR:
Mario Vargas Llosa
TYTUŁ:
Burzliwe czasy
TYTUŁ ORYGINALNY:
Tiempos recios
PRZEKŁAD:
Marzena Chrobak
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
400

1 komentarz:

  1. Ogromnie cenię sobie właśnie te książki Llosy, które nawiązują do historii jego regionu (Ameryki Łacińskiej). Czytałem rewelacyjne "Święto kozła", gdzie opisano przebieg udanego zamachu na wspomnianego przez Ciebie Rafaela Leónidasa Trujillo. Jeśli więc zastanawiasz się czy warto sięgnąć po tę powieść, to moja odpowiedzieć jest jednoznaczna - zdecydowanie warto!

    OdpowiedzUsuń