wtorek, 28 marca 2017

Kobiety w nauce ["Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat"- R. Swaby]

Nie tylko Maria Skłodowska-Curie...


Ostatnie miesiące należą do kobiet. To o nich mówi się w mediach, to o nich piszę się książki. Po latach milczenia, nadszedł czas, byśmy poznali godny podziwu dorobek naukowy płci pięknej. Porzućmy mylne wyobrażenie, że jedyną wybitną kobietą w nauce była Maria Skłodowska-Curie. Oto przed Wami biografie aż 52 dwóch pań, które miały nieoceniony wkład w rozwój naukowo-techniczny. Jesteście ciekawi, co takiego wymyśliły te kobiety, że Rachel Swaby poświęciła im książkę? Przekonajcie się sami!

Viriginia Apgar, która stworzyła używaną do dziś skalę oceny stanu zdrowia noworodków, Jane Wright - pionierka chemioterapii, Jeanne Villepreux-Power "matka akwarystyki", Anne McLaren - prekursorka badań nad zapłodnieniem metodą "in vitro", Inge Lehmann, która odkryła jądro Ziemi, Maria Gaetana Agnesi - autorka pierwszego podręcznika do matematyki napisanego przez kobietę, Ada Lovelace, córka Byrona i pierwsza kobieta programistka, Sofja Wasiljewna Kowalewska - pierwsza Europejka z doktoratem w dziedzinie matematyki, Mary Cartwright - autorka teorii chaosu, czy Ruth Benerito, odkrywczyni "nie gniotącej" się bawełny, to tylko niektóre spośród bohaterek książki Rachel Swaby. Aby ułatwić czytelnikom orientację w dokonaniach przedstawianych pań, autorka stworzyła 7 rozdziałów, takich jak: medycyna, biologia i nauka o środowisku, genetyka i rozwój, fizyka, Ziemia i gwiazdy, matematyka i technologia oraz wynalazczość, gdzie przeczytacie o pracy naukowej tych i wielu innych kobiet mających ważny wkład w rozwój nauki.

Wśród wszystkich pań, których sylwetki przedstawiono w tej książce, najwięcej jest kobiet pochodzenia żydowskiego. Ich narodowość i sytuacja polityczna w I połowie XX wieku z pewnością nie ułatwiała pracy naukowo-badawczej. Mimo tego, Tilly Edinger, Salome Gluecksohn Waelsch, Rita Levi-Montalcini, Lise Meitner i wiele innych Żydówek nie przerwało swoich badań i dzięki temu aktywnie przyczyniło się do rozwoju wielu gałęzi nauki. W gronie 52 pań z książki Rachel Swaby, nie znajdziemy zbyt wiele polskich akcentów. Jedyną badaczką związaną z Polską przez osobę swojej matki jest tu Irene Joliot-Curie, wybitna chemiczka i kontynuatorka dzieła Marii. Niemek i Amerykanek parających się nauką mamy za to w tej książce pod dostatkiem. Podczas jej lektury wprost trudno nie zauważyć, że to właśnie w tych dwóch krajach stały rozwój nauki miał niemal od zawsze kolosalne znaczenie. 

Jako wielka miłośniczka biografii, a przede wszystkim jako kobieta stale związana z nauką, wysoko oceniam książkę Rachel Swaby pt.: Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat. Dzięki tej pozycji, poznałam dokonania tak wielu wspaniałych pań, o których istnieniu nie miałam dotąd pojęcia. Ponadto, obiecałam sobie, że w wolnych chwilach posłużę się bogatą bibliografią zamieszczoną w końcowej części tej książki, by zgłębić losy kobiet w nauce na przestrzeni ostatnich trzech stuleci. Być może, w trakcie czytania, poznam biografie tych pań, którym nie udało się znaleźć wśród 52 wybranych przedstawicielek płci pięknej uwiecznionych na kartach książki Rachel Swaby.

Wszystkich zainteresowanych tą pozycją, zachęcam do zakupu książki Rachel Swaby, a tych nie do końca do niej przekonanych, odsyłam do artykułu, który prezentuje sylwetki kilku bohaterek przedstawianej przeze mnie książki. Znajdziecie go tutaj: http://kobieta.onet.pl/kobiety-ktorych-odkrycia-zmienily-swiat/980mzbd

Przeczytajcie, naprawdę warto!



AUTOR:
Rachel Swaby
TYTUŁ ORYGINALNY:
HEADSTRONG 52: Women Who Changed Science and the World
TYTUŁ POLSKI:
Upór i przekora. 52 kobiety, które odmieniły naukę i świat
PRZEKŁAD:
Krzysztof Kurek
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
312


, , , , , ,

sobota, 25 marca 2017

Miłość i przyjaźń w czasie wojny ["Hotel Angleterre"-Marie Bennet]

Georg i Kerstin są nowożeńcami. Dopiero zaczynają wspólne życie, a swój czas dzielą między pracę i urządzanie nowego mieszkania. Niestety, ta sielanka nie trwa długo. Zostaje przerwana w styczniu 1940 roku, kiedy młody małżonek dostaje wezwanie do służby wojskowej, by jak na prawego obywatela Szwecji przystało, strzec jej wschodniej granicy, przed ewentualnym atakiem radzieckim z terenów Finlandii. Brzmi znajomo? Wydaje się Wam, że setki razy czytaliście podobne książki? Potwierdzam, tak Wam się tylko WYDAJE. Hotel Angleterre, to zupełnie inna, piekielnie interesująca historia, która przyciąga jak magnes, przenosi czytelników w czasie i przestrzeni, a do tego ani na moment nie pozwala na nudę. Ja już dałam się oczarować powieści Marie Bennett, teraz kolej na Was.

Po setkach książek z wojną w tle, nie oczekiwałam od Hotelu Angleterre niczego wyjątkowego. Nie dałam się zwieść rekomendacjom z okładki powieści, które często obiecują niemożliwe i zdradzają najciekawsze fragmenty książki. Możecie się tylko domyślić, jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy po kilkunastu minutach od rozpoczęcia lektury Hotelu Angleterre, zorientowałam się, że jestem w szwedzkim Svartnäset i obserwuję, jak główny bohater radzi sobie z mrozem i spartańskimi warunkami panującymi w tutejszym obozie wojskowym. Podążając śladami Georga, zupełnie zapomniałam o jego młodziutkiej żonie, dlatego kolejne rozdziały powieści były dla mnie prawdziwą niespodzianką.

W przeciwieństwie do Georga, Kerstin ani przez moment nie wzbudziła mojej sympatii. Zmienność jej uczuć i zachowanie podczas długotrwałej rozłąki z mężem, nie czynią z niej kobiety idealnej. Daleka od wizerunku wiernej żony, bohaterka niemal na naszych oczach walczy ze swoimi uczuciami i szuka kogoś, w kim mogłaby mieć oparcie w tych trudnych dla niej i dla świata chwilach. Czytelnik ma wrażenie, że sama Kerstin nie spodziewa się relacji, w której za moment się znajdzie. W chwili, gdy ona myśli o swoim szczęściu, jej mąż zmaga się z cierpieniem fizycznymi i psychicznym, przeżywa rozpacz po stracie bliskich kolegów i poznaje najgorsze cechy ludzkiej osobowości...

II wojna światowa widziana z perspektywy Szwedów, bohaterów z kraju neutralnego wobec tego konfliktu, może wzbudzić zainteresowanie wśród miłośników historii tego burzliwego okresu w dziejach ludzkości. Tych, którzy właśnie dla wątków historycznych chcieliby sięgnąć po powieść Marie Bennett przestrzegam, że nie są one najmocniejszą stroną Hotelu Angleterre. Książka ma za to wiele innych, stricte powieściowych zalet. 

Niewątpliwą zaletą Hotelu Angleterre jest sposób prowadzenia narracji. Trzy perspektywy narracyjne w trzech częściach powieści to strzał w dziesiątkę. Po historii opowiedzianej przez Georga, swój głos ma jego żona, ale dopiero narracja trzecioosobowa doprowadza tę historię do długo oczekiwanego zakończenia. Dzięki temu, fabuła ani przez chwilę nie nuży, a wręcz przeciwnie, zachęca do nie rozstawania się z książką na dłużej niż kilka minut. 

Trudno powiedzieć, która część tej powieści jest najlepsza. Obozowe wspomnienia Georga przeczytałam niemal jednym tchem. Zapiski Kerstin wzbudziły we mnie wiele sprzecznych ze sobą emocji, a zakończenie, choć przewidywalne, zrobiło na mnie duże wrażenie. Hotel Angleterre jest znakomity od początku do końca i zasługuje na wszelkie możliwe pochwały. Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, zachęcam każdego do przeczytania tej wspaniałej powieści, której piękno tkwi w prostocie i emocjach, którymi zapisano niemal każdą jej kartę. 

Kilka dni po lekturze Hotelu Angleterre zaczęłam rozglądać się za innymi powieściami znanych szwedzkich twórców. Może książka Marie Bennett to dopiero zapowiedź mojej dłuższej znajomości z literaturą skandynawską? Czas pokaże, a póki co, z niecierpliwością czekam na kolejne, równie imponujące powieści autorki tak wspaniałego debiutu.

PS. Nie chcę rozwiązywać zagadki związanej z tytułem książki. Wytrwali czytelnicy z pewnością przekroczą próg hotelu Angleterre i będą świadkami tego, co zaszło w tym luksusowym miejscu. 


AUTOR:
Marie Bennett
TYTUŁ:
Hotel Angleterre
PRZEKŁAD:
Dominika Górecka
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
608



, , , , ,

niedziela, 19 marca 2017

Oświęcim-Auschwitz-Oszpicin ["Oszpicyn"- K.A. Zajas]

Do tej pory o Oświęcimiu pisali najczęściej historycy, którzy idąc śladem wstrząsającej historii miejscowego obozu koncentracyjnego, odtwarzali losy tego pozornie spokojnego i malowniczego miasteczka. Krzysztof A. Zajas ani przez chwilę nie chciał dołączyć do grona rekonstruktorów przeszłości tego miejsca. Postanowił za to wykorzystać historię Oświęcimia, by stworzyć fabułę, która łączy w sobie elementy horroru i kryminału. Tak powstał Oszpicyn, czyli opowieść oparta na niewidzialnej więzi między przeszłością a współczesnością, która doprowadziła do wielu tragedii.

Krzysztof A. Zajas, autor słynnej "trylogii grobiańskiej": Ludzie w nienawiściMroczny krągZ otchłani, tym razem postawił sobie za cel osadzenie akcji powieści w mieście, które stanowi niemal idealny krajobraz do rozwoju wątków kryminalnych. Trzeba przyznać, że pisarz znakomicie wykorzystał potencjał tego miejsca i nie przesadził w doborze proporcji między historią a horrorem. Czy jednak rzeczywiście Oszpicyn jest tak bliski prozie Stevena Kinga? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam miłośnikom prozy tego amerykańskiego autora.


1994r.
Niemal pół wieku po zakończeniu II wojny światowej, w Oświęcimiu dochodzi do serii niewyjaśnionych zdarzeń, którą rozpoczyna tajemnicze znalezisko. Młody dziennikarz "Głosu Oszpicyna" postanawia sprawdzić, czy ów skarb to złoto zakopane przez ofiary Holocaustu. Rozpoczynając swoje dziennikarskie śledztwo, Wojciech Jaromin, niemal na własne życzenie, staje się świadkiem kolejnych tragicznych epizodów i zanim orientuje się, co tak naprawdę dosięga najmłodszych mieszkańców Oświęcimia, historia nabiera rozmachu, a on sam gubi się gdzieś na granicy jawy i snu. 

Co pięć lat historia się powtarza, a w Oszpicynie dochodzi do następnych tragedii. A skoro o tragediach mowa, nie może w tym mieście zabraknąć również Wojtka, który obiecywał sobie omijać Oświęcim szerokim łukiem. Mimo tych deklaracji, Wojciech stale szuka śladów przeszłości i łączy losy oświęcimskich Żydów z aktualnymi mieszkańcami Oszpicyna. Dokąd zaprowadzi go ta droga i czy napotka na niej jakieś trudności? O tym właśnie opowie Wam główny bohater tej powieści.

Nie polubiłam Wojtka, mimo jego determinacji w dążeniu do rozwikłania zagadki oszpicyńskich dzieci. Być może wpływ miały na to jego przygody miłosne, a może po prostu zbyt często zachowywał się jak medium, które stale otrzymuje wiadomości od swojego dziadka Abrahama Zylbersztajna. Bez reszty pochłonęła mnie za to historia dzieci żydowskich, które zamiast obiecanej szansy na uratowanie od zagłady, otrzymały niespodziewany strzał w plecy. Ten świetnie poprowadzony wątek z przeszłości w połączeniu ze współczesnym śledztwem daje imponującą fabułę, której nie sposób się oprzeć. Nic dziwnego, że spędziłam kilka wieczorów na lekturze opowieści o szóstce małych oświęcimian i żydowskich dzieci skazanych na tragiczny los. Co więcej, czuję, że nie było to moje ostatnie spotkanie z tymi małymi bohaterami. Ich losy to prawdziwy majstersztyk, którego nie powstydziłby się żaden twórca powieści historycznych.

Zachwycona wątkami z przeszłości, z niecierpliwością będę czekała na kolejne pozycje Krzysztofa A. Zajasa, w których, mam nadzieję znaleźć równie interesujące epizody.


AUTOR:
Krzysztof A. Zajas
TYTUŁ:
Oszpicyn
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
560


, , , , , , ,

niedziela, 12 marca 2017

Magia u wikingów ["Moce wikingów"-W. Duczko]

Od kilku lat historia Skandynawów cieszy się dużym zainteresowaniem nie tylko historyków, ale również fanów seriali. Dzięki produkcji pt.: Vikings  miliony widzów po raz pierwszy zetknęły się z odległą przeszłością Normanów i zaczęły samodzielnie zgłębiać losy przodków dzisiejszych Szwedów, Norwegów, czy Duńczyków. Do tego celu znakomicie nadaje się książka pt.: Moce wikingów. Światy i zaświaty wczesnośredniowiecznych Skandynawów autorstwa Władysława Duczki, która otwiera przed czytelnikami magiczny świat normańskich wierzeń i obrządków religijnych.

Władysław Duczko, z wykształcenia archeolog, od wielu lat prowadzący prace wykopaliskowe na terenie Szwecji, napisał książkę o charakterze popularnonaukowym, w której przedstawia efekty swoich dotychczasowych badań archeologicznych. W oparciu o interpretacje elementów stanowiących zawartość licznych grobów normańskich, autor rekonstruuje  życie religijne i społeczne wczesnośredniowiecznych Skandynawów przedstawiając ich stosunek do magii i przedmiotów z nią związanych.

FIBULA PRAWDĘ CI POWIE

W epoce wikingów (której początek datowany jest przez autora na VIII stulecie) niemal każdy aspekt życia był u Normanów związany z obszarami magii i religii. Panujący wówczas politeizm dawał podstawy do szczególnego kultu bogów i otaczania się przedmiotami o mistycznym charakterze. Informacje te potwierdzają znaleziska z grobowców kobiet i mężczyzn, którzy we wczesnym średniowieczu zamieszkiwali tereny Skandynawii. W kolejnych rozdziałach Mocy wikingów, Władysław Duczko ze szczegółami przedstawia najciekawsze znaleziska grobowe, dokonując rozległego opisu tych przedmiotów, który ułatwia wyjaśnienie ich znaczenia dla ówczesnych Skandynawów. Wyjątkowo interesujące są tu opisy bogato zdobionych fibul, znalezionych przy szczątkach kobiet, które informują nas nie tylko o panującej wówczas modzie, ale również stanowią exemplum wiary w magiczną moc normańskich przedmiotów.

FALLUS W KAMIENIU I NA BIŻUTERII

Im bardziej zagłębiamy się w lekturze Mocy wikingów, tym więcej wątków absorbuje naszą uwagę. Nie da się ukryć, że największe zainteresowanie wzbudzają kwestie związane z płodnością i wszechobecnymi wizerunkami fallusa, którymi otaczali się wikingowie. Przekonanie o tym, że posiadanie przedmiotów z fallicznymi zdobieniami zapewnia pomyślność podczas zapłodnienia może dziś wzbudzać niemałe zdziwienie, jednak dla bohaterów tej książki był to oczywisty wyraz próśb o przychylność bogini Frei w rozmnażaniu się i wydawaniu na świat (zwłaszcza męskiego) potomstwa.

Porządek chronologiczny, interesująca tematyka, dbałość o szczegóły i ilustrowanie wszystkich opisywanych znalezisk to zdecydowanie największe zalety Mocy wikingów. Mimo tak wielu pozytywów, pewne elementy mogą przeszkadzać czytelnikowi w spokojnej lekturze pierwszego tomu opowieści o świecie wczesnośredniowiecznych Skandynawów. Są to przede wszystkim liczne odwołania do drugiego tomu tego cyklu (a często nawet zapowiedzi zawartych tam treści), które rozpraszają naszą uwagę i niemal obligują nas do jego przeczytania. Myślę, że odbiorcy zainteresowani przedstawionymi zagadnieniami nie potrzebują tego typu wskazówek, by sięgnąć po inne publikacje tego autora. Do tego, jak na pozycję o charakterze popularnonaukowym przystało, Duczko zupełnie niepotrzebnie rozwija pewne wątki (jak początki islamu), które powinny być powszechnie znane każdemu czytelnikowi, niezależnie od wykształcenia. Te niewielkie zastrzeżenia nie wpływają jednak na mój pozytywny odbiór Mocy wikingów. Być może to właśnie dzięki tej książce zacznę analizować naukowe publikacje na temat ludów Północy i poznam bliżej historię i obyczaje wczesnośredniowiecznych Normanów.


AUTOR:
Władysław Duczko
TYTUŁ:
Moce wikingów. Światy i zaświaty średniowiecznych Skandynawów. Tom 1.
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
352



, , , , , , , ,

piątek, 10 marca 2017

Pamięci matek wybitnych Polaków ["Matki wielkich Polaków"-B.Wachowicz]

Im więcej książek historycznych czytam, tym częściej zauważam, jak niewiele w historii mówi się o kobietach. Marginalizowanie ich roli w dziejach zdecydowanie zaburza obraz minionych epok, dlatego tak cenne są dla mnie pozycje, w których głównymi bohaterkami są właśnie one. Niebywale trudnego zadania odtworzenia biografii matek słynnych Polaków podjęła się Barbara Wachowicz, a jej trud i zaangażowanie doprowadziły do wydania obszernej pozycji pt.: Matki wielkich Polaków, przedstawiającej czytelnikom sylwetki 10 wspaniałych kobiet, które urodziły i wychowały naszych wybitnych rodaków.

Żyły w różnych okresach historycznych, pochodziły ze środowisk o różnym statusie społecznym, do tego różniły się wykształceniem i doświadczeniami życiowymi. A jednak o wiele więcej je łączyło niż dzieliło. Wszystkie były Polkami, nieodrodnymi córkami swojej ojczyzny. Każda z nich wychowana w duchu patriotyzmu i miłości do ziemi, powiła syna, któremu od chwili narodzin wpajała podobne wartości. Dzięki trosce tych kobiet, często zapomnianych przez biografów, nasz kraj może poszczycić się wybitnymi rodakami, których życie, twórczość i postawa moralna są dziś znane i cenione na całym świecie. Barbara Wachowicz odtworzyła życiorysy tych wspaniałych kobiet i tak powstały Matki wielkich Polaków, znakomita pozycja dla wszystkich fanów biografii.

Godne uwagi są działania, jakie Barbara Wachowicz poczyniła, by móc napisać tę książkę. Ze szczątkowych informacji źródłowych na temat swoich bohaterek i wielu podróży do miejsc, w których żyły, autorce udało się w różnym stopniu odtworzyć i przedstawić ich losy. Z tego względu, Matki wielkich Polaków to cenny wkład w opowieści o naszych wybitnych rodakach. Dzięki tej książce mamy okazję spojrzeć na nich raz jeszcze z zupełnie innej perspektywy i poznać genezę wielu zdarzeń, które miały miejsce w życiu m.in. Stefana Żeromskiego, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego, Cypriana Kamila Norwida, Fryderyka Chopina, Jana Kasprowicza, Henryka Sienkiewicza, czy Tadeusza Kościuszki.

Wielką zaletą tego zbioru jest fakt, że każda ze spisanych przez autorkę biografii może tworzyć samodzielną całość. Dzięki zachowaniu porządku chronologicznego, my, czytelnicy stale przenosimy się w czasie. Swoją podróż zaczynamy na zamku w Olesku, gdzie towarzyszymy Teofili z Daniłłowiczów Sobieskiej, przy porodzie jej syna, naszego późniejszego władcy, a kończymy w zrujnowanej przez walki powstańcze Warszawie. Tam Stefania z Zieleńczyków Baczyńska cierpi po stracie Kamila, jej ukochanego syna. Biografia ostatniej bohaterki tej książki, to jedna z najbardziej wzruszających opowieści w całym zbiorze. Wyjątkowa relacja między matką a jej uzdolnionym literacko synem jest znakomitym podsumowaniem wszystkich poprzedzających ją historii i pozostaje w pamięci jeszcze długo po przeczytaniu tej książki.

Biografii Matek wielkich Polaków nie sposób oceniać. Nie ma skali, w której moglibyśmy zmierzyć ich poświęcenie względem swych dzieci, trud włożony w wychowanie i ukształtowanie naszych rodzimych patriotów. Daleka od jakiejkolwiek oceny, Barbara Wachowicz, dzięki swojej najnowszej książce pozwala nam przywrócić pamięć o kobietach, dla których do tej pory nie było zbyt wiele miejsca w historii. Z tego właśnie powodu, uważam, że Matki wielki Polaków to pozycja dla każdego, kto chce poznać przeszłość naszego kraju, od pokoleń zamieszkałego przez wspaniałe kobiety.



AUTOR:
Barbara Wachowicz
TYTUŁ:
Matki wielkich Polaków
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
656


, , , , , , , , ,