Święta Bożego Narodzenia minęły zbyt szybko. Na kolejną wieczerzę wigilijną i rodzinne popołudnia przy świątecznym stole przyjdzie nam czekać cały rok. Zdradzę Wam jednak mój sposób, by na dłużej zatrzymać świąteczną atmosferę. Wystarczy przeczytać opowiadania Levi Henriksena zamieszczone w zbiorze pt.: W drodze do domu i przenieść się do norweskiego miasteczka, z którego pochodzą bohaterowie niemal wszystkich historii zamieszczonych w tej książce.
Norweski klimat sprzyja świętowaniu. Wiedzą o tym mieszkańcy zasypanego śniegiem Skogli. Wielu z nich chce opowiedzieć czytelnikom o swojej wigilii - tej, która właśnie przed nimi i tej, która najbardziej utkwiła im w pamięci. Opowiadają na różne sposoby, bo każdy z nich inaczej patrzy na życie. Najmłodsi narratorzy mają zaledwie kilka lat. Życie najstarszych powoli dobiega końca. Na pozór nie mają ze sobą nic wspólnego. Łączy ich jedynie Skogli - fikcyjna mała ojczyzna.
Pośród dwudziestu pięciu opowiadań tego zbioru, nie sposób wskazać najlepszą historię. Wszystkie jednakowo wzruszają, szokują i na długo pozostają w naszej pamięci. Te opowiadania sprawią, że nie zapomnimy o ponurej przeszłości Kaczora Donalda (Co zrobiłby Kaczor Donald?), urokach Disneylandu w wigilijny wieczór (Śnieg w Disneylandzie), ryżowej leguminie z wetkniętym migdałem (W lasach Austmarka), kwaśnej kapuście i żeberkach (Jacobsen) oraz wszystkich bożonarodzeniowych drzewkach przystrajanych w oczekiwaniu na błysk betlejemskiej gwiazdy. Ilekroć weźmiemy do ręki książkę Henriksena i damy się porwać kolejnemu opowiadaniu, poczujemy się tak, jakbyśmy sami przemierzali zasypane śniegiem norweskie miasteczko pełne zwykłych ludzi poszukujących swojego miejsca na ziemi.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Leviego Henriksena, choć pisarz ten może poszczycić się już niemałym dorobkiem. Największą popularność przyniosły mu opowiadania i od tej pory właśnie one zaczną konkurować w mojej świadomości z powszechnie znanymi i cenionymi skandynawskimi kryminałami. Okazuje się bowiem, że Norwegowie znakomicie sprawdzają się również jako autorzy krótkich utworów epickich, które mimo nieskomplikowanej fabuły potrafią rzucić na kolana czytelników na całym świecie, czego jestem najlepszym przykładem.
Niezwykli bohaterowie w zwyczajnej rzeczywistości. Ludzie szczerego serca, zagubieni, zrozpaczeni, nieustannie poszukujący - to właśnie postaci z opowiadań Henriksena. Wszyscy oni potrzebują nas, czytelników, którym będą mogli zdradzić swoje tajemnice. Pragną podzielić się z nami swoim kłopotami. Wyznają nam swoje grzechy nie czekając na pokutę i rozgrzeszenie. Chyba właśnie dlatego są nam tak bliscy. Tylko czy jesteśmy gotowi stawić czoła odbiciu znanej nam powszechnie rzeczywistości?
Zdecydowanie nie żałuję, że przeczytałam W drodze do domu już po Wigilii. Dzięki temu mogłam porównać własną wieczerzę wigilijną z opowieściami bohaterów Henriksena i w skupieniu pochylić się nad problemami, które dotyczą ludzi na całym świecie. Zbiór uniwersalnych prawd zawarty w tych opowiadaniach z pewnością nie ulegnie przedawnieniu. Trzeba tylko pamiętać, że podobne historie pisze samo życie, wystarczy tylko dobrze rozejrzeć się wokół.
Norweski klimat sprzyja świętowaniu. Wiedzą o tym mieszkańcy zasypanego śniegiem Skogli. Wielu z nich chce opowiedzieć czytelnikom o swojej wigilii - tej, która właśnie przed nimi i tej, która najbardziej utkwiła im w pamięci. Opowiadają na różne sposoby, bo każdy z nich inaczej patrzy na życie. Najmłodsi narratorzy mają zaledwie kilka lat. Życie najstarszych powoli dobiega końca. Na pozór nie mają ze sobą nic wspólnego. Łączy ich jedynie Skogli - fikcyjna mała ojczyzna.
Pośród dwudziestu pięciu opowiadań tego zbioru, nie sposób wskazać najlepszą historię. Wszystkie jednakowo wzruszają, szokują i na długo pozostają w naszej pamięci. Te opowiadania sprawią, że nie zapomnimy o ponurej przeszłości Kaczora Donalda (Co zrobiłby Kaczor Donald?), urokach Disneylandu w wigilijny wieczór (Śnieg w Disneylandzie), ryżowej leguminie z wetkniętym migdałem (W lasach Austmarka), kwaśnej kapuście i żeberkach (Jacobsen) oraz wszystkich bożonarodzeniowych drzewkach przystrajanych w oczekiwaniu na błysk betlejemskiej gwiazdy. Ilekroć weźmiemy do ręki książkę Henriksena i damy się porwać kolejnemu opowiadaniu, poczujemy się tak, jakbyśmy sami przemierzali zasypane śniegiem norweskie miasteczko pełne zwykłych ludzi poszukujących swojego miejsca na ziemi.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Leviego Henriksena, choć pisarz ten może poszczycić się już niemałym dorobkiem. Największą popularność przyniosły mu opowiadania i od tej pory właśnie one zaczną konkurować w mojej świadomości z powszechnie znanymi i cenionymi skandynawskimi kryminałami. Okazuje się bowiem, że Norwegowie znakomicie sprawdzają się również jako autorzy krótkich utworów epickich, które mimo nieskomplikowanej fabuły potrafią rzucić na kolana czytelników na całym świecie, czego jestem najlepszym przykładem.
Niezwykli bohaterowie w zwyczajnej rzeczywistości. Ludzie szczerego serca, zagubieni, zrozpaczeni, nieustannie poszukujący - to właśnie postaci z opowiadań Henriksena. Wszyscy oni potrzebują nas, czytelników, którym będą mogli zdradzić swoje tajemnice. Pragną podzielić się z nami swoim kłopotami. Wyznają nam swoje grzechy nie czekając na pokutę i rozgrzeszenie. Chyba właśnie dlatego są nam tak bliscy. Tylko czy jesteśmy gotowi stawić czoła odbiciu znanej nam powszechnie rzeczywistości?
Zdecydowanie nie żałuję, że przeczytałam W drodze do domu już po Wigilii. Dzięki temu mogłam porównać własną wieczerzę wigilijną z opowieściami bohaterów Henriksena i w skupieniu pochylić się nad problemami, które dotyczą ludzi na całym świecie. Zbiór uniwersalnych prawd zawarty w tych opowiadaniach z pewnością nie ulegnie przedawnieniu. Trzeba tylko pamiętać, że podobne historie pisze samo życie, wystarczy tylko dobrze rozejrzeć się wokół.
AUTOR:
Levi Henriksen
TYTUŁ ORYGINALNY:
HJEM TIL JUL
TYTUŁ POLSKI:
W drodze do domu. Opowieści wigilijne z Norwegii
TŁUMACZENIE:
Iwona Zimnicka
WYDAWNICTWO:
LICZBA STRON:
472
Nie słyszałam wcześniej o tej powieści, jednak czuję się bardzo zachęcona. Niedługo zacznę jej poszukiwania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Słyszałam już właśnie o tej książce wiele dobrego. Jednak sięgnę po nią przed świętami w grudniu, bo teraz mam kilka naglących mnie bardziej książek :)
OdpowiedzUsuńOpowiadania świąteczne to nie jest to co lubię, ale samo nazwisko bardzo mnie zainteresowało, podczas wizyty w bibliotece poszukam coś z jego twórczości, jak piszesz dorobek ma pokaźny, więc jestem przekonana, że coś znajdę :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wszelkie książki, które odczarowują stereotypowe skojarzenia ze skandynawską literaturą. Bardzo chętnie poznam:)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś, wiele z opowiadań po prostu szokuje, każdy powinien zapoznać się z tą książką.
OdpowiedzUsuńOjej. Boże Narodzenie, Norwegia, śnieg i niezwykłe historie zwykłych ludzi... chcę, bardzo chcę!;)
OdpowiedzUsuńZapewne sięgnę po ten tytuł, żeby znowu chociaż trochę poczuć ten świąteczny klimat. A wzruszające i szokujące historie ludzi to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że mam ogromna ochotę na tę książkę. Póki co jednak nie ma widoków na zdobycie tej pozycji, ale jak tylko ją dorwę, od razu się biorę do czytania :D
OdpowiedzUsuńCałkiem interesująca propozycja, zachęca, by przyjrzeć się jej bliżej.
OdpowiedzUsuńO! A ja autorstwa tego pana czytałam ostatnio "Śnieg przykryje śnieg". Z kapci mnie nie wyrwało, ale też nie było źle. :)
OdpowiedzUsuńDo tej książki jeszcze nie dotarłam. Chętnie porównałabym ją z tym tomem opowiadań. ;)
UsuńZaintrygowała mnie mroczna przeszłość Kaczora Donalda...
OdpowiedzUsuń